Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: Praca

2014-10-04 11:29:06
Poszukuje dobrej pracy na terenie małopolski. Jeśli ktoś, by coś słyszał niech da znać :) Najlepiej w okolicach Nowego Sącza albo Krk :)
2014-10-04 11:33:44
W okolicach Krakowa jest mnóstwo hurtowni, to dobry kierunek by poszerzać horyzonty wiedzy i w dynamicznym tempie budować swoją karierę zawodową. Ja zaczynałem od zwykłego kartonowca, teraz zaledwie po kilku latach wytężonej pracy, mogę już nawet obsługiwać paleciak. Pensja też niczego sobie
2014-10-04 11:36:25
jeszcze rok - dwa i dostaniesz uprawnienia na sztaplarke. SZACUN
2014-10-04 11:41:05
Jaką firme polecasz, żeby złożyć Cv? :)
2014-10-04 16:35:10
Dobrze że nie jesteś cipą panoszącą się służbowym samochodem po kraju i wciskającą ludziom denny towar za ''małe'' pieniądze.Ja bym takich gamoni gnębił i każdą naprawę kazał robić na swój koszt:)
2014-10-04 16:51:12
Czyżbyś kupił jakieś niedziałające badziewie? :>


Nikt Cię nie zmusza do kupowania.
2014-10-05 00:32:50
no z tym Zusem tak jest, 3 miesiace trzeba oplacac najwyzszy ZUS ( ponad 3 kola ) a potem dostaje sie cos kolo 6k ) ale wiem ze to sie ma skonczyc po nowym roku
2014-11-01 20:05:26
W robocie u mnie ostatnio coraz gorzej niestety.
Ostatnio miałem akcje, że szedłem na nowy rejon (bez problemu), ale rano się dowiedziałem, że mam dodatkową rozbiórkę innego rejonu (jak nie ma jakiegoś listonosza w grupie 5-o osobowej to pozostala 4 rozbiera po 1/4 jego rejonu), którego... też nie znałem. I nie byłoby z tym żadnego problemu, gdybym się dowiedział dzień wcześniej (nawet wieczorem). Bym sobie zrobił mapkę, czy chociaż obczaił w necie jakie to są ulice, numeracje, gdzie mam awizować.
Naturalnie z rozbiórki wyszło wielkie G i kierowniczka miała do mnie pretensje, po czym jej wypomnialem, ze tak sie nie robi (nie dowala sie tyle nowości, tylko sie informuje) i ze ja jestem od tego by dobrze wykonywać swoją robotę, a oni żeby mi dobrze ją zorganizować, i nie uważam żeby cała wina była po mojej stronie.
Na dodatek wypomnialem z rozpędu jej sprawę "finansową". Tło :p- jakieś 2 tygodnie temu byłem na rejonie u kobietki z przekazem, byla tam jakaś dziwna karteczka doczepiona, która informowała o opłacie 7,10 zł. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, więc umówiłem się z tą panią, że nie zapłaci, ale gdybym ja musiał to zapłacić to do niej wejdę "na dniach" po to.
Zapytałem się 1-2x po tej sytuacji kierownictwa, czy wszystko ok z tymi moimi rozliczeniami- potwierdzali, ze tak.
Nagle 30 października mi mówią, że mam 7,10 zł zapłacić, i żebym się pośpieszył, bo termin jest do 31. Ja zirytowany poszedłem do kasy i się pytam o to (naturalnie grzecznie), w kasie mi powiedziały, że już 2 tygodnie temu poinformowały kierownictwo o tym, ze mam dopłacić 7,10 zł bo cos sie nie zgadzało.
No to pięknie. Zapłaciłem z własnej kieszeni, do tej kobiety już nie pójdę bo po 2 tygodniach byłoby to żenujące.
7,10 zł to nie jest dużo :P, ale jednak kilkadziesiąt minut muszę na to pracować, ewentualnie za te 7,10 zł wolałbym kupić kwiatka dziewczynie a dawać poczcie :P.
W każdym razie już tak miło i sympatycznie nie jest jak było.

Jeszcze się mnie nie czepiają o brak aktywności w ramach promocji produktów poczty, sprzedaży znaczków i kont, ale zaczną. Ja tego robić nie będę, bo:
1) żebym takie coś miał robić musieliby mnie przeszkolić, a oni mówią o jakichś lidach etc., ja nawet nie wiem o co chodzi,a ciężko promować coś- czego sie nie zna,
2) za mało mi płacą żebym dodatkowo miał coś sprzedawać/załatwiać. Pensja którą dostaje jest ok za noszenie listów, ale nie byłaby ok gdybym musiał jeszcze sie bawić w akwizytora... A dodatki, które otrzymują listonosze za aktywność tego typu są śmieszne i niewspółmierne.
(editado)
2014-11-01 21:00:19
he he he, no nieźle :p ale nie myśl se że ka indziej jest inaczyj

U mnie na hurtowni tez coraz gorzej ostatnio, niestety.
Niedawno miałem akcję że szedłem na inną zmianę (no problem mówię), tyle że rano się dowiedziałem że prócz pakowania własnych kartonów mam jeszcze dodatkowo robić zagraniczne wysyłki (jak nie ma innych magazynierów w naszej grupie, to dymają ci co są) ,tyle że... ja nie znałem się na wysyłkach zagranicznych. Wiesz, dla mnie nie byłoby żadnego problemu gdybym się dowiedział dzień wcześniej (a nawet wieczorem). Bym sobie zrobił jakiś plan, albo chociaż obczaił w necie czy na jakimś hurtowniczym forum jak doskonale wywiązywać się ze swych obowiązków.

Naturalnie z moich wysyłek wyszło wielkie G (jak Gówno przypomina autor) i majster miał do mnie pretensje, że tak się nie robi (nie klei się kartonów po swojemu itp) i że ja jestem od tego żeby dobrze wykonywać swoją robotę, a on żeby mi ją dobrze organizować. Tyle że ja nie uważam żeby cała wina była po mojej stronie :/

Na dodatek w nerwach wspomniałem mu z rozpędu starą sprawę finansową. Jakieś dwa tygodnie temu na fajerant byłem z nim u takiej jednej fajnej kobietki w barze, Krystyna ma na imię.No wiesz, ja byłem przy kasie, on nie. Postawiłem mu dwa Żubry po 4 złote każdy i umówiłem się z nim że jutro odda mi te 8 złotych na zmianie. Jeszcze zażartowałem z nim że jak mi nie odda to wejdę do niego na chatę z chłopakami z Chorzowa, ot tak co by jakiś efekt był.

Minął dzień, więc pytam mojego majstra - czy wszystko ok z tą moją kasą - on potwierdził że "tak" i żebym o nic się nie obawiał.
Nagle wyobraź sobie, jakieś dwa dni temu, bodaj 30 października, majster woła mnie za paletę i mówi mi że jestem mu krewny 8 zeta. "No kur..., co jest..." pomyślałem sobie, coś tu nie halo, a on jeszcze dodaje żebym się pospieszył bo umawialiśmy się na krótszy termin. Wkurzyłem się i poirytowałem, zatem poszedłem do tego baru co byliśmy, u Krystyny, wspominałem już. Ona mi mówi że spotkała mojego majstra kiedyś na ulicy i wspomniała mu coś że pożyczył ode mnie na piwko.

No pięknie - pomyślałem sobie. 8 zeta to niby nie jest dużo, ale zawsze jakaś kasa, tyle że ja się upominać nie będę.

Za 8 zeta wolałbym kupić zgrzewkę browarów mojemu koledze, albo mojej żonie kwiatka co podobno mnie rzuciła, no ale co tam, olać to.

W każdym razie już tak miło i sympatycznie nie jest jak było.

ps. Jeszcze się mnie w pracy od tego czasu czepiają że normy nie wyrabiam. Nie wiem, pewnie majster coś tam nagadał. Ja się spuszczał nie będę, bo:

1) po pierwsze musieliby mnie odpowiedni przeszkolić, a ja nawet nie wiem o co chodzi, ja tylko sklejam kartony
2) za dużo mi płaca żebym miał robić jakąś fuszerę... a dodatki które otrzymują magazynierzy za tego typu aktywności są śmieszne i niewspółmierne.
(editado)
2014-11-01 21:19:08
łojezu, że chciało Ci się to parafrazować xD.

Ogólnie racja, wszędzie jest podobnie, gdyby kierownictwo porządnie wykonywało swoją robotę i podobnie pracownicy to nikt by nie miał do nikogo pretensji, a tak to są kwasy.
2014-11-01 21:23:35
Dla mnie zabawa słowem to jak splunąć :d
2014-11-02 14:24:29
Heh i u mnie w pracy coraz gorzej, niestety...

Ostatnio mialem akcje, ze krecilismy film nowy (bez problemu), ale rano sie dowiedzialem, ze mam dodatkowa aktorke z penetracja innego rejonu (jak nie ma jakiegos aktora w obsadzie 5-osobowej, to pozostala 4 pakuje po 1/4 jego rejonu), ktorego... tez nie znalem. I nie byloby z tym zadnego problemu, gdybym sie dowiedzial dzien wczesniej (nawet wieczorem). Bym sobie zrobil mapke, czy chociaz film obczail w necie, jakie to sa roznice, pozycje, gdzie mam zapakowac.
Naturalnie z krecenia wyszlo wielkie G i rezyser mial do mnie pretensje, po czym mu wypomnialem, ze tak sie nie robi (nie dowala sie takiej nowosci, tylko sie informuje) i ze ja jestem od tego, by dobrze wykonywac swoja robote, a oni zeby mi dobrze ja zorganizowac i nie uwazam, zeby cala wina byla po mojej stronie.
Na dodatek wypomnialem mu z rozpedu sprawe "finansowa". Tlo - jakies dwa tygodnie temu bylem na planie, w rejonie u kobietki z tatuazem. Byla tam jakas dziwna karteczka doczepiona, ktora informowala o oplacie: "W paszczu: 7,10zl.". Nigdy czegos takiego nie widzialem, wiec umowilem sie z ta pania, ze gdybym ja musial to zaplacic, to w nia wejde "na dniach" za to.
Zapytalem sie 1-2x po tej sytuacji scenarzysty, czy wszystko ok z tymi moimi rozliczeniami - potwierdzali, ze tak.
Nagle, 1 listopada, mi mowia, ze mam 7,10zl zaplacic i zebym sie pospieszyl, bo termin jest do drugieo. Ja zirytowany poszedlem do rezysera i sie pytam o to (naturalnie grzecznie), a ten mi powiedzial, ze juz dwa tygodnie temu poinformowal montazystow o tym, ze mam doplacic 7,10zl., bo cos sie nie zgadzalo.
No to pieknie. Zaplacilem z wlasnej kieszeni, w ta kobiete juz nie wejde, bo po dwoch tygodniach byloby to zenujace.
7,10zl. to nie jest duzo :P, ale jednak kilkadziesiat wlozen musze na to pracowac, ewentualnie za te 7,10zl. wolalbym kupic PSX Extreme, a nie dawac Ukraince. :P
W kazdym razie juz tak milo i sympatycznie nie jest, jak bylo.

Jeszcze sie mnie czepiaja o brak aktywnosci w ramach promocji filmow naszej wytworni, pozowania do zdjec z murzynami i opowiadaniu o seksualnej tolerancji, ale zaczna. Ja tego robic nie bede, bo:
1) zebym takie cos mial robic musieliby mnie przeszkolic, a oni mowia o jakichs murzynskich zaganiaczach, etc., a ja nawet nie wiem, o co chodzi, a ciezko promowac cos, czego sie nie zna,
2) za malo mi placa, zebym dodatkowo mial cos z czarnymi grac/pakowac. Pensja, ktora dostaje jest ok za ladowanie panienek, ale nie bylaby ok gdybym musial jeszcze sie bawic w afropykatora... A dodatki, ktore otrzymuja aktorzy za aktywnosc tego typu sa smieszne i niewspolmierne.
2014-11-02 14:35:35
xd
2014-11-02 18:38:24
:D
2014-11-02 21:54:47
619 zł renta z Zus, hulaj duszo piekła nie ma.Wystarczyło tylko przejść badania psychologiczne
2014-11-02 22:05:06
A widzisz... długo jesteś w branży?