Asunto: NBA

Polecam mecz Atlanta-Orlando. Końcówka palce lizać.Edytka podaje że Golden State z New Orleans też dobry
(editado)

No no Rondo w Dallas (y)

No właśnie ciekawy transfer. Fajnie teraz pierwsza piątka w Dallas się prezentuje Rondo-Ellis-Parsons-Nowitzki-Chandler. Szkoda trochę Wrighta i Crowdera bo fajne minuty dawali z rezerwy. Ciekaw jestem jak rondel sobie poradzi w Dallas. Różnie to może być. Boston chyba zrobią wyprzedaż znowu...

Aha i Corey Brewer przechodzi do Houston. Też ciekawy transfer. Doda trochę minut z ławki. Stephenson chyba na razie zostanie w szerszeniach.

Hm, wyprzedaż? Z czego :p jedynie Green to kozak, Bradley i Olynyk nieopierzeni, do tego Avery kontuzjogenny.

W ogóle to wyprzedaż się zakończyła, ostatni z mistrzowskiej wielkiej 4 odszedł (też dużo zawazylo to, że po sezonie Rajon w FA byłby)
(editado)

Bass odejdzie pewnie. A dalej nie znam :D

Mala strata

Wizards ładnie cisną :)

Kogo obchodzą Wizards? :)

Mnie

Ładnie ciśnie to Golden State i Memphis

i nowy jork

haha :D Nowy Jork razem z Detroit nieźle cisnom. Do tego należy dodać siedemdziesiątki szóstki i mamy wybuchowe trio.

a kto mi wyjaśni dlaczego sezon nba jest tak cholernie długi, oczywiście poza marketingiem...
przecież już po 50 spotkaniach wiele drużyn ma zapewnione playoffy i o nic już nie gra? a takie Golden State obecnie nawet jakby przegrało 10 z rzędu to nadal mieliby top8

żeby shirkov miał co oglądać

Taki jest sezon bo tak już jest od ponad 30 lat. Kiedyś na to nie marudzili tylko grali i to bez takiej dostępności do wszelakich udogodnień i używek jakie mają teraz. Sezon długi to fakt, ale to już ustalone z telewizją i nie wydaje mi się żeby to zmieniali. Będą pewnie coś kombinować z minutami gry w kwarcie. Zawodnicy zaczynają narzekać na kontuzje i przemęczenie i może coś w tym jest.

ja się kompletnie nie znam na koszu, więc jak mi kumpel powiedział że w Europie grają 10 minut, a nie 12 to się zdziwiłem, zawsze patrzę przez pryzmat piłki, więc wydało mi się dziwne, że na innych zasadach grają to tak jakby w Europie mecze trwały 30 minut, a w USA 45... a długość sezonu wydaje mi się kompletnie bez sensu, gdy komuś zostaje 10 spotkań do końca i wie że już nic nie osiągnie ani nic nie straci to po co się starać i grać? chyba, że tam po prostu kochają koszykówkę i nawet o pietruszkę spotkaniami się emocjonują, a wiem że mają bzika na punkcie statystyk więc to też dla nich ważne pewno, ale... nie ogarniam tego świata