Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: Kibice
Chyba jednak nie bardzo wiesz. Najpierw masz problem i robisz "analogię", która nie ma nic wspólnego z sytuacją wyżej, potem stwierdzasz że nie masz jednak problemu. Później do tego piszesz, że "najcelniejsze" (czytaj najgłupsze) porównanie nie zrobi na kimś wrażenia...no cóż jak widać zrobiło, i to nie tylko na mnie, szkoda tylko że przeciwne do tego jakie byś chciał.
I jeśli na serio sądzisz, iż dając analogię nie mającą wiele wspólnego z całą sytuacją przekonasz kogoś do swojego toku myślenia to jestem pewien, że to nie jest tylko moja opinia.
I jeśli na serio sądzisz, iż dając analogię nie mającą wiele wspólnego z całą sytuacją przekonasz kogoś do swojego toku myślenia to jestem pewien, że to nie jest tylko moja opinia.
Analogię "stworzyłem" pod wpływem chwili, bo mimo iż sam jestem przzeciwny takim chuligańskim wybrykom to nie lubię ludzi, którzy wyzywają chuliganów i na siłe chcą z nimi walczyć. No masz rację, źle zrobiłem stawiając cudzysłów przy tym słowie, przez który wyniknęło zamieszanie. Wyobraź sobie, że go tam nie ma i teraz odbierz te słowa. Takie wrażenie chciałem uzyskać.
co wy pieprzycie facet uczestniczyl w bojce jakich wiele na trybunach, a dostal kosa. watpie by szli na sprzet. potencjalny morderca zasluzyl sobie na potepienie, grupa nozownikow rowniez w calych Wloszech. nie znam szczegolow wydarzenia i Wy tez bo Was tam nie bylo, ale tlumaczenie, ze wiedzial w co sie pakuje jest bez sensu, bo pewnie nie wiedzial.
No kurde :P Dokładnie o to mi chodziło, ale nie wiem czy zaćmienie jakieś czy co, ale nie umiałem tego w taki sposób napisać.
a czy uczestnicząc w avanti z cracovia czy wisla tez nie wiesz czego sie spodziewac? nikt z Nas tu nie wie zapewne co to za ekipy walczyły, czy sprzętowe czy nie
No widzisz Morus chłopie, rzeczywiście jakoś "koślawo" pisałeś i dziwnie brzmiały Twoje słowa. Ale mniejsza z tym już.
I Przemek wyżej dobrze prawi, nie wiemy dokładnie co i jak to nie mamy prawa oceniać. Można tego nie akceptować, sam wiem że nieciekawie wyglądają gołe łapy kontra siekiera ale może akurat oni się tak ugadywali i nic nam do tego.
I Przemek wyżej dobrze prawi, nie wiemy dokładnie co i jak to nie mamy prawa oceniać. Można tego nie akceptować, sam wiem że nieciekawie wyglądają gołe łapy kontra siekiera ale może akurat oni się tak ugadywali i nic nam do tego.
Ale każdy trochę obeznany w polskiej scenie kibicowskiej dobrze wie jaka sytuacja jest w Krakowie więc nie będzie zaskoczenia przy użyciu sprzętu w walce z tymi ekipami.
Przypomniał mi się jeden wyjazd... Jak weszliśmy do E-klasy... Chyba to był wyjazd gdzieś na Śląsk... Wyjazd autokarowy... Po drodze zabieraliśmy ekipe Wisły... Pełno sprzętu nawnosili do autokarów...
Spytali się gdzie mamy sprzęt bo swój dołożą do naszego... No ktoś powiedział, że bez sprzętu jedziemy...
Na to jeden z ekipy Rekinów: "Co wy całą Polskę bez sprzętu jedziecie?"
Takie klimaty ;)
Spytali się gdzie mamy sprzęt bo swój dołożą do naszego... No ktoś powiedział, że bez sprzętu jedziemy...
Na to jeden z ekipy Rekinów: "Co wy całą Polskę bez sprzętu jedziecie?"
Takie klimaty ;)
Wy bez sprzętu całą Polskę, a oni ledwie 100 km ze sprzętem :P
pamiętam swój pierwszy wyjazd na Cracovie, jeszcze na starym stadionie, kto był ten wie, że jak zlazło się z trybuny to wchodziło sie na taki mały teren otoczony kratami, po meczu urządzili nam tam niezłą kamionkę + napinka zza tych krat
(editado)
(editado)
'Miały być piękne drogi ale się nie uda. Gdzie te cuda, gdzie to lotnisko' ;)
+18
Wjazd pod kasy Wisły połączonych ekip Lecha&Cracovii (2002r.).
Relacja widziana okiem Wiślaka :
"Z mojej perspektywy wyglądało to tak że byliśmy dobrze przygotowani, sprzęt w okolicznych krzakach itp to wyjątek bo ogólny prokaz był takie że ani na sekundę nie rozstajemy się z reklamówkami gdyż wjazd może być w każdej chwili.
W pewnym momencie dostaje tel od swojej dziewczyny, która nie wiem jakim sposobem znalazła się w okolicach parku jordana z koleżanką - "xxx, Cracovia idzie w Waszym kierunku, jest ich z 300". Od te pory nie za bardzo wiedzałem co się dzieje = amok. Wychylam się na ulicę w kierunku parku jordana i widzę zbliżającą się ciemną ścianę - ku*** będzie ciężko. Wyjmuje z krzaków swój i kolegi sprzęt - drewniane style = psy w szoku obserwują co się dzieje.
Ustawiamy się do atakujacych. Wpada pierwsza słynna juz szarża "S." - z nim kilkanaście osób ale jakoś reszta się nie kwapi. Całe szczęście bo widzę kątem oka że nasz podkasowy tłum instynktownie się cofa parę metrów a to już pierwszy chujowy symptom. Na szczęście pierwsza linia wytrzymuje ciśnienie i dochodzi do walki z ich pierwszą linią - "S." mimo że naćpany do potęgi wymachuje siekierą jak gladiator w końcu zostaje trafiony i obrywa bardzo mocno. W czasie tego
starcia między nas a Cracovię ładuje się kordon psów i armatka. Psy - posiłki spoza Krakowa w szoku - zwykłe umundurowanie, białę pałeczki, jeden dostaje siekierą w klatke i pada bez przytomności - może zawał czy co.
w czasie gdy kilkunastoosobowe grupki leją się po jednej stronie armatki stojącej w poprzek jezdni próbujemy atakować z drugiej jej strony, tam też wychyla się Cracsa ale po chwilowym starciu uciekają w uliczkę. Tu mam chwilę traumy gdyż w pewnym momencie nie wiadomo kto jest kto i staję na przeciw gościa z olbrzymia siekierą - idzie na mnie i się uśmiecha jak psychopata, poczułem się jak na filmie, stoję z tym swoim podniesionym stylem ale co by nie mówić zaraz mi się zaczną trzęść nogi, gosć się zbliża, twarz w bliznach...skądś go znam...kurwa ufff to "Ś" z
Lechii. Szybki orient Cracovia uciekła w uliczkę obok (potem się okazało że tam nieźle naszkodzili - m.in. rozwalili knajpę a my myśleliśmy że oni się tamtędy tylko zrywają), powrót by scalić szeregi - psy leją wodą, strelają gumki ale Cracsa z Lechem się wycofuje do parku jordana i już nie wraca. Od tego dnia moja dziewczyna ma zakaz stadionowy ode mnie. Chujowo się atakuje przeciwnika
wiedząc że tam gdzieś wśród nich przypadkiem jest moja baba. Wieczorem miał być rewanż pod pewną dyskoteką ale całonocne oczekiwanie było bezcelowe = spokój. Bardzo bym chciał przeczytać, choćby tutaj relacje z punktu widzenia Lechitów bo nigdy się o tym nie wypowiedzieli nigdzie."
Wjazd pod kasy Wisły połączonych ekip Lecha&Cracovii (2002r.).
Relacja widziana okiem Wiślaka :
"Z mojej perspektywy wyglądało to tak że byliśmy dobrze przygotowani, sprzęt w okolicznych krzakach itp to wyjątek bo ogólny prokaz był takie że ani na sekundę nie rozstajemy się z reklamówkami gdyż wjazd może być w każdej chwili.
W pewnym momencie dostaje tel od swojej dziewczyny, która nie wiem jakim sposobem znalazła się w okolicach parku jordana z koleżanką - "xxx, Cracovia idzie w Waszym kierunku, jest ich z 300". Od te pory nie za bardzo wiedzałem co się dzieje = amok. Wychylam się na ulicę w kierunku parku jordana i widzę zbliżającą się ciemną ścianę - ku*** będzie ciężko. Wyjmuje z krzaków swój i kolegi sprzęt - drewniane style = psy w szoku obserwują co się dzieje.
Ustawiamy się do atakujacych. Wpada pierwsza słynna juz szarża "S." - z nim kilkanaście osób ale jakoś reszta się nie kwapi. Całe szczęście bo widzę kątem oka że nasz podkasowy tłum instynktownie się cofa parę metrów a to już pierwszy chujowy symptom. Na szczęście pierwsza linia wytrzymuje ciśnienie i dochodzi do walki z ich pierwszą linią - "S." mimo że naćpany do potęgi wymachuje siekierą jak gladiator w końcu zostaje trafiony i obrywa bardzo mocno. W czasie tego
starcia między nas a Cracovię ładuje się kordon psów i armatka. Psy - posiłki spoza Krakowa w szoku - zwykłe umundurowanie, białę pałeczki, jeden dostaje siekierą w klatke i pada bez przytomności - może zawał czy co.
w czasie gdy kilkunastoosobowe grupki leją się po jednej stronie armatki stojącej w poprzek jezdni próbujemy atakować z drugiej jej strony, tam też wychyla się Cracsa ale po chwilowym starciu uciekają w uliczkę. Tu mam chwilę traumy gdyż w pewnym momencie nie wiadomo kto jest kto i staję na przeciw gościa z olbrzymia siekierą - idzie na mnie i się uśmiecha jak psychopata, poczułem się jak na filmie, stoję z tym swoim podniesionym stylem ale co by nie mówić zaraz mi się zaczną trzęść nogi, gosć się zbliża, twarz w bliznach...skądś go znam...kurwa ufff to "Ś" z
Lechii. Szybki orient Cracovia uciekła w uliczkę obok (potem się okazało że tam nieźle naszkodzili - m.in. rozwalili knajpę a my myśleliśmy że oni się tamtędy tylko zrywają), powrót by scalić szeregi - psy leją wodą, strelają gumki ale Cracsa z Lechem się wycofuje do parku jordana i już nie wraca. Od tego dnia moja dziewczyna ma zakaz stadionowy ode mnie. Chujowo się atakuje przeciwnika
wiedząc że tam gdzieś wśród nich przypadkiem jest moja baba. Wieczorem miał być rewanż pod pewną dyskoteką ale całonocne oczekiwanie było bezcelowe = spokój. Bardzo bym chciał przeczytać, choćby tutaj relacje z punktu widzenia Lechitów bo nigdy się o tym nie wypowiedzieli nigdzie."