Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: »Islamizacja - problem.

2017-01-28 20:31:13
W sumie nie zawsze bogaty człowiek, wygląda na bogatego :

dokladnie, a ilu spłukanych łazi w drogich garniakach kupionych na kredyt? ;d

nie można być sknerą, jak zarabiasz 2000 naucz sie wydawac 1950, jak zarabiasz 5000, wydaj 4500. A jak zarabiasz 1 milion to wydaj 950 tysiecy. Ilu już było sportowcow, aktorow itp co zarabiali miliony a pare lat po zakonczeniu kariery spłukani, zaćpani albo jeszcze jakies inne rzeczy :d
2017-01-28 23:07:49

Żelki kontra szariat
Kiedy szesnaście lat temu wyjeżdżałam na studia do Francji, myślałam, że ten kraj jest właśnie dla mnie – laicki, otwarty na inne kultury i przez to duchowo bogatszy.
Nawet nie przypuszczałam, że w codziennym życiu zetknę się z tak ofensywną islamizacją. I że to będzie dla mnie problem.
Jestem otwarta i pozytywnie nastawiona do ludzi. Nie ma dla mnie znaczenia rasa, orientacja seksualna, wyznanie i pozycja społeczna. Zawsze powtarzam: Najważniejsze jest to, jakim jesteś człowiekiem.
Przynajmniej tak było. Do czasu, aż moje polsko-francuskie dziecko poszło do szkoły.
Przed szkołą tłum matek w czarnych hidżabach na głowie
Pamiętam to dobrze. Początek września, ja i mój mały, sześcioletni Łukasz, po francusku Lucas, czekamy pod szkołą na pierwszy dzwonek. Lucas ściska mnie za rękę. Jest bardzo wrażliwym chłopcem i trochę bojaźliwym. Z uwagą obserwujemy przyszłych kolegów Lucasa i ich rodziców.
Przed ascetycznym w formie gmachem, mieszczącym przedszkole, szkołę podstawową i gimnazjum, zgromadziła się już spora grupka ludzi. Ze zdziwieniem konstatuję, że większość matek to muzułmanki, z czarnymi hidżabami na głowie. Pomyślałam wtedy, nawet lekko rozbawiona, że gdyby zamiast nich stanęła tam nagle grupa kobiet z wielkimi krzyżami na piersiach, byłabym równie zaskoczona. Poczułam się tak, jakbym pojechała nie pod szkołę, w której ma się uczyć moje dziecko, lecz pod jakiś meczet.
Potem już codziennie, odprowadzając Lucasa do szkoły, widziałam ten tłum muzułmańskich matek. Dowiedziałam się, że to we Francji norma. Wiele z nich nie pracuje, a jeśli już pracują, są zwykle opiekunkami dzieci. To jedyna praca, w której mogą nosić hidżab. Francuscy pracodawcy patrzą bowiem nieprzychylnie na każdą ostentacyjną manifestację przynależności religijnej. Jedna z matek, którą poznałam, zrezygnowała z pracy sekretarki medycznej, bo jej szef – lekarz prywatnego gabinetu, kazał jej zdjąć chustę przed klientami. Wybrała socjal, który w przypadku wielodzietnych rodzin muzułmańskich jest dość wysoki.
Brudny Francuz i nieczyste żelki
Lucasa starałam się wychować według własnych przekonań – bez uprzedzeń rasowych i religijnych. Na początku nie miało więc dla niego znaczenia, że połowa jego klasy nosi imiona muzułmańskie. Opowiadał o arabskich kolegach. O tym, że w klasie jest kilku Mohammedów. Dla niego była to ciekawostka, bo dowiedział się, że według tradycji arabskiej pierwszy chłopiec w rodzinie zostaje tak nazwany na cześć proroka Mahometa.
Na początku nauki w szkole nic szczególnego się nie dzieje. Lucas zaprzyjaźnia się z chłopcem o imieniu Yacine. Ja nieraz rozmawiam z jego mamą Miriam. Czuję do niej sympatię. Miriam opowiada mi, że jej syn wstydzi się chodzić na basen. Jest obrzezany i nie chce pokazywać siusiaka przed innymi. Współczuję jej i synkowi. Od Miriam dowiaduję się też, że muzułmańskie dziewczynki też unikają basenu ze względu na to, że szariat zakazuje im wspólnej kąpieli z chłopcami. Jeszcze wtedy myślę: „Widać duże różnice kulturowe, ale nikt nikomu krzywdy nie robi. Trzeba te odmienności zaakceptować”.
Po kilku miesiącach obserwuję zmianę. W klasie tworzą się grupki i pojawia się ostracyzm. Dzieci muzułmańskie trzymają się razem. Mój syn też chce się z nimi zaprzyjaźnić, ale słyszy – po raz pierwszy w życiu – że jest „sale Français” (brudnym Francuzem).
Dzieci świętują swoje urodziny, ale… Lucas dostaje zaproszenia tylko od francuskich kolegów. Widzę, że go to boli. Chce być akceptowany przez wszystkie dzieci, również te muzułmańskie. Kiedyś w domu, przy stole mówi, że nie zje szynki, bo na stołówce w szkole nikt tego nie je. Dzieci mówią, że wieprzowona jest nieczysta i kto ją je, staje się prosiakiem, a on prosiakiem nie będzie!
Na siódme urodziny kupuję mu worek saszetek z jego ulubionymi żelkami. Wraca rozżalony z siatką nietkniętych słodyczy. Płacze: „Mamo, dlaczego kupiłaś mi te cukierki? Tam jest żelatyna z wieprza, dzieci to sprawdziły na opakowaniach. Nikt nie chciał jeść i wszyscy się ze mnie śmiali”. Nie przyszło mi nawet do głowy, że żelki mogą wywołać taki afront wśród małych dzieci!
Biblia kontra Koran
Różnice kulturowe związane z religią stają się jeszcze bardziej jaskrawe w college’u (odpowiednik polskiego gimnazjum).
Pierwszy dzień w szkole to pierwsza potyczka na imiona. Z jednej strony: Adem, Aymen, Abdou, Yousra, Wasilla, Abd-Rahman, Mahmoud, Dounia, Ylias, Soufiane, Mohammed. Z drugiej – profesor angielskiego, który nosi nazwisko Cukrowicz. Ci pierwsi śmieją się, że takiego idiotycznego nazwiska nikt nie zapamięta i nikt się go nie nauczy. Nauczyciel nie reaguje.
Z rozbawieniem obserwuję, jak w pierwszym tygodniu zajęć mój syn, wychowany w ateiźmie, wypożycza z biblioteki szkolnej Biblię.
– Nie mogleś wziąć innej książki ? – pytam zdziwiona.
– Nie – odpowiada Lucas – wszyscy brali Koran, więc ja wziąłem Biblię.
Jestem psychologiem i zastanawiam się, dlaczego mój syn tak postąpił. Być może czuje wspólnotę z Francją niemuzułmańską – chrześcijańską i próbuje znaleźć własną drogę. Nie naciskam. Po kilku tygodniach Lucas zwraca jednak Biblię do wypożyczalni. Nie może przebrnąć przez Stary Testament. Boi się Szatana.
Racaille i szariat
Po dwóch miesiącach w nowej klasie w college’u tworzą się grupki. Jedna z nich regularnie zaczepia Lucasa. Mój 12-letni syn pokazuje mi tych chłopców na szkolnym zdjeciu. Łobuzy w dresach zaczepiają go, popychają, szarpią, krzycząc „szar, szar, szar!” (od słowa szariat).
Lucas ma tego dość. Odpowiada na kolejną zaczepkę, nazywając agresorów „racaille” (hołotą). „Racaille” w slangu młodzieżowym oznacza łobuzów, dresiarzy, mieszkających w gettach spauperyzowanych osiedli, znanych z dużej przestępczości. Na marginesie dodam, że określenie to jest wykorzystywane również przez polityków prawicowych w znaczeniu „islamo racaille”, czyli hołota islamska – w odniesieniu do gangów pochodzacych z „banlieues” (przedmieść, gett) identyfikujących się z islamem.
Mój syn nie jest jednak prawicowym politykiem. Po prostu chce się odgryźć, wkurzony tylko odpowiada na zaczepkę. Co dzieje się dalej? Jego islamscy koledzy – Adem, Yania i Ylias, idą ze skargą do dyrekcji, twierdząc, że Lucas jest rasistą i islamofobem, że nie lubi Arabów. Grożą mu gestem pokazującym ścięcie głowy, krzyczą że go „wykrwawią”.
Nauczyciel, który widzi tę scenę, próbuje załagodzić sytuację, ale jest bezsilny. Tłumaczy, że termin „racaille” nie jest rasistowski, znaczy tyle, co chuligan. Niestety, on również zostaje wyzwany od rasisty, islamofoba, który trzyma stronę białego Francuza.
Wtedy jeden z muzułmańskich chłopców krzyczy na boisku szkolnym: „Pokażmy, ilu nas tu jest! Niech ten, kto wierzy w islam, podniesie rękę!”. Widać las rąk.
Sprawa kończy się na policji. Dyrekcja pyta mnie, czy chcę wnieść skargę. Nie wnoszę. Wybieram wycofanie, bo zdaję sobie sprawę, że nikt nie ochroni Lucasa przed rosnącą spiralą agresji. Zresztą, po atakach terrorystycznych na redakcję „Charlie Hebdo” i potem, 13 listopada w Paryżu, ci sami chłopcy krzyczą: „Dobrze się stało! Dobrze im tak! Nikt się nie będzie śmiał z Islamu!”.
A nauczyciele… nie wiedzą jak o tych trudnych sprawach rozmawiać z dziećmi.
Święta lepsze i święta gorsze
Mija kolejny rok. Syn wraca ze szkoły przed południem.
– Mamo, czy możesz mi napisać usprawiedliwienie? Nie chcę sam siedzieć w klasie!
Mówi, że tego dnia w szkole jest tylko sześcioro dzieci. Pozostali – 23 osoby, świętują islamskie święto Id al-Adha.
Piszę usprawiedliwienie, spokojna, że Lucas nie nie straci dnia nauki, bo przy tak niskiej frekwencji prawdziwych zajęć z pewnością nie ma. Nastepnego dnia dzwonią do mnie ze szkoły, domagając się, by mój syn został po lekcjach i nadrobił wczorajsze popołudnie. – Nie ma problemu – mówię i wysyłam dziecko do szkoły. Lucas jest rozżalony. Uważa, że to niesprawiedliwość. Właściwie ja też myślę podobnie. Nauczyciel nie uznał mojego usprawiedliwienia, bo mój syn nie jest muzułmaninem. Gdyby był – nie musiałby nadrabiać lekcji.
Zdenerwowana pytam nauczycielkę, jak to jest… dlaczego muzułmańskie dzieci nie muszą siedzieć w szkole w czasie świąt innych wyznań? Na Boże Narodzenie mają wolne. Nikt nie musi usprawiedliwiać ich nieobecności. Nie muszą w związku z tym nic nadrabiać. Nie rozumiem, czy jedne święta są lepsze, ważniejsze, a inne gorsze? I to w laickiej, zwykłej, francuskiej szkole?
Nie dostaję odpowiedzi. Myślę gorzko, że nikt sobie z tym problemem nie radzi.
Czytam opublikowane niedawno badanie – Sondaż CNRS i Uniwersytetu Nauk Politycznych w Grenoble, zrealizowany między kwietniem a wrześniem 2015. Co mówią dane?
68 % uczniów francuskiego college’u wyznających islam stawia religię na pierwszym miejscu, ponad prawem. Dla porównania – stawianie religii na pierwszym miejscu dotyczy tylko 34 % dzieci innych wyznań.
Aż 90,4 % uczniów wyznających islam czuje się dumnych ze swojej religii, z przynależności do wspólnoty muzułmańskiej – i uznaje prawo szariatu ponad prawem świeckim.
To jest naprawdę niepokojące.

Maria Cachottière

https://wyjatkowamama.pl/zelki-kontra-szariat/

Bardzo ciekawy tekst. Widać wyraźnie jak wielkie popełnili Francuzi w integrowaniu muzułmanów i jak bardzo są w stosunku do nas do tyłu w tej kwestii (o jakieś 400 lat? :-)).
2017-01-28 23:45:21

Right-wing_terrorism

Do najgroźniejszych prawicowych organizacji terrorystycznych zalicza się m.in. Ruch Polityczny Nowy Porządek (PNFE), Wehrsportgruppe Hoffmann (WSGH), Front Akcja Narodowa Socjalistów (ANS), Nowy Porządek (ON), Zbrojne Komórki Rewolucyjne (NAR), Bojownicy Chrystusa Króla (GCR).
(editado)
2017-01-29 00:04:41
ładna historyjka, ciekawe czy prawdziwa... na pewno możliwa, jednakże teza jest z góry założona że to wszystko przez "zły" islam, a wystarczy sobie przypomnieć jak się było w szkole, to nie takie rzeczy się działy... że dzieci sie z siebie wysmiewały że jedzą żelki... albo że czytają biblie... lol, czy że tworzyły się podgrupy z których się inne dzieci wykluczało (bo miały rude włosy ;p)... dzieci tak jak łatwo sugerujący się rodzice (często mamy piszące blogi ;p), wszystko mogą przerysować, do niewyobrazalnych tez. Można by zrobić badanie ile polskich katolickich dzieci stawia religię ponad prawem... etc... nie ma co się wkręcać. (i żeby nie było, nie twierdzę że problemu nie ma, nie tyle co w szkołach, a co w nierównym traktowaniu przez religie)

A to też ciekawe...
The Anti-Muslim bombings in Paris, Cannes and Nice
(editado)
2017-01-29 00:27:08
Można by zrobić badanie ile polskich katolickich dzieci stawia religię ponad prawem... etc... nie ma co się wkręcać.

No ba... Przecież to oczywiste, że polskie szkoły (a gimnazja w szczególności) to wylęgarnia fanatyków Radia Maryja, która uaktywni się już niedługo podczas 3WW i dokona aktów religijnego sabotażu na granicy polsko-chińskiej.

Bawisz się w polskiego Charlesa Hilla... Co te "Fakty i mity" robią z ludzkimi mózgami:).
2017-01-29 00:41:41
I to co wkleił Szwamb to jest właśnie problem islamizacji Europy. Francja właśnie cierpi, a dzieciaki mają najgorzej. Proste, że obecnie Muzułmanie robią więcej dzieci :) Duże socjale więc się opłaca, a potem właśnie białe dzieci wyznające inną religie i inną kulture będą cierpieć.

Teraz to jeszcze pikuś poczekajmy jeszcze z 10-15 lat :) Na szczęście Polski ten problem nie dotyczy i oby nigdy nie dotyczył. Oczywiście zaraz przyjdzie właśnie jakiś holender i powie , że to rasism ale ze strony białych chrześcijan :)
2017-01-29 08:54:09
Na 100% podkolorowane:)

Zabawnie brzmią te fragmenty w których ona wie, co dzieci mówią, krzyczą w szkole...wszystko oczywiście z relacji dziecka 12 lat:P

Ale problem na pewno mają, przy czym u nas w gimnazjach nie takie rzeczy się działy i jakby je przedstawić w takiej formie, to też byłby obraz rozpaczy :D
2017-01-29 09:00:56
Aha, głupie są tam pretensje co do dni wolnych w szkole w święta religijne

Boże narodzenie jest tam świętem państwowym, święta muzułmanów nie są świętami państwowymi

Autorka by chyba nie chciała żeby to się zmieniło, więc skąd prerensje? ;>
2017-01-29 11:21:11
A no stąd, że czemu tamte dzieci nie muszą tego nadrabiać, a jej musi siedzieć w szkole?

To tak samo jak byłeś chory np. tydzień czy dwa to jak wracałeś do szkoły i tak musiałeś mieć odpisane lekcje i napisać zaległe sprawdziany. Więc czemu jeden ma mieć lepiej od drugiego? Skoro nie jest to świętem państwowym we Francji to czemu te dzieciaki nie muszą przychodzić do szkoły? I nie ponoszą żadnych konsekwencji?

Pewnie i jest lekko podkolorowane, ale patrząc na to, że od małego wpajane im jest, że każdy kto nie wyznaje islamu jest zły to zapewne takie klimaty panują w szkołach. Chociaż jak piszesz ogólnie i nawet w Polsce panują rożne podziały w szkołach ten jest inny , tego nie lubimy, ten chodzi w obdartych ciuchach itd.

A co do chodzenia na skarge, że rasizm . Też jestem w stanie uwierzyć w UK dużo murzynków itd. biegało od razu na skarge że ktoś jest rasistą. Sam miałem taki przykład w robocie, kiedy koleś im powiedział, żeby poszli gdzie indziej, bo mu przeszkadzają, to Ci pobiegli do menadżera że on ich obraził, że jest rasistą itd. Takich przypadków jest pełno. Oczywiście biały nie może zgłosić rasizmu.
(editado)
2017-01-30 18:08:53
2017-01-30 19:17:03
nie ukrywam , ze cieszy mnie taki obrot spraw w Szwecji :)
2017-01-30 19:50:59
Sami sobie są winni.
2017-01-30 21:38:50
mnie też, młode Szwedki są bardzo ładne, chętnie przygarnę kilka, tak jak ciotka Angela każe
2017-01-30 21:40:05
Ja też mógłbym zostać bohaterem i troche Szwedek przygarnąć :)
2017-01-30 21:50:53
Eeee tam... w takiej Łodzi jest niewiele bezpieczniej. A porównując do Stanów Zjednoczonych, to w takim Malmo jest bezpieczniej niż... w połowie miast gdzie grają gwiazdki NBA.
2017-01-30 22:18:23
Takie imigrantki to ja i ciepłym łóżkiem poratuje :P