Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: Pasty

2016-11-06 13:52:13
parmezan
2016-11-06 15:18:52
Robilem kiedys z Pudzianem, a wlasciwie to nie z nim tylko obok...robilismy na stadionie dziesieciolecia, mialem szczeke obok niego. Ja sprzedawalem majtki i skarpetki ,a Mariusz kurtki i plaszcze ze skaju .
Wiadomo jak bylo na stadionie...Biedni Warszawiacy przychodzili tam kupowac i choc bylo tanio to zawwsze chcieli sie targowac i zbijac cene...Mariusz nie mial smykalki do interesow , ludzie to wykorzystywali i latwo sie z nim targowali, robili w wala , bo tez zbyt dobrze nie rachowal. W efekcie sprzedawal towar taniej niz sam musial placic. Skajowe kurtki bral od producenta na kreche i kiedy po paru miesiacach okazalo sie ze narobil sobie dlugu i musial dolozyc sporo jagielly do interesu to po prostu oszalal.. zaczal roz...dalac wszystkie szczeki dookola , rzucal chinczykami na lewo i prawo , wrzeszczal z wsciekloscia :Juz nigdy tanio skory nie sprzedam" Przyjechaly sluzby i zawinely go w kaftan , dostal pare zastrzykow na otumanienie ..pamietam jak go pakowali do karetki , ze spuszczona glowa mamrotal pod nosem : "tanio skory nie sprzedam....tanio skory nie sprzedam.
2016-11-06 15:19:25
Adam para Adam
Czesto to widzialem:p
2016-11-07 14:09:32
Dobre!
2016-11-16 15:09:14
Tak popierdolona akcję, że od razu to opisuję, jeszcze mi się łapy trzęsą xDD

Poszedłem na małe zakupy niedaleko domu, idę do kasy ze swoimi pierdółkami, paczę... a tu żywy meme.

Prawie się zesrałem ze śmiechu jak to zobaczyłem. xD
Kwaśniewski przy kasie, przed nim flacha 0,5 czystej żubrówki inne zakupki, a za nim borowik rozglądający się nerwowo.

Myślę, jebnę fotę z przyczajki i zagadam jakoś śmieszniutko do niego.
Podchodzę, wykładam żarcie na taśmę, patrzę na kasjerkę i mówię:
- Jeszcze taką samą buteleczkę jak ten pan. (wskazuję głową na Kwacha)
Patrzę na El Presidente on ucieszony mówi,
- no wie Pan co dobre! Hehe
Kasjerka - NIe ma 0.5, jest tylko litr tej wódki, mogę mieć inną na przy...
Ja - Nie, niech będzie litr, przecież się nie zmarnuję najwyżej dwa razy nie będę dzisiaj przychodził. :D
Kwach - I prawidłowo, smacznie i ekonomicznie, lepiej się nie da.
ja - Dziękuję panie prezydencie.
Kwachu, zapłacił za zakupy, jeszcze wspomniał o sposobie picia i że najlepiej smakuje z drobnym lodem. Podszedł borowiec:
- Panie prezydencie, już czas.
Olek podał mi rękę i życzył spokojnego dnia.

Zbakany jak knur, po rozmowie z największym chlorem kraju, wydawszy na zakupy ponad 70zł, a chciałem max 30 zł xDD Udałem się do domu, wypakowuje zakupy... patrzę... a tu butelka 0,5 żubrówki...
Olek Ty kurwo!


2016-11-16 21:30:28
Mensaje borrado

2016-11-17 16:49:50
krótko i na temat :D
2016-12-01 18:07:48
>bądź mną
>lvl 70
>głowa kościoła katolickiego here
>codziennie robią ci obiady
>nie musisz gotować
>win.exe
>ostatnio zmieniła się siostra która gotuje
>"jakie jest ulubione danie ojca świętego"
>kobieto, kurwa, nie zawracaj mi dupy
>ratuje świat przet ateizmem
>"takie które jem" rzuć od niechcenia
>siostra podaje szpinak na obiad
>na początku ciesz się, bo lubisz szpinak
>cotokurwajest.avi
>dawno nie jadłeś tak niedoprawionego szpinaku
>co za gówno, mój Boże
>musisz zjeść, bo siostrze będzie przykro
>"smakuje ojcu?"
>"mmmm" wydaj z siebie udawany pomruk zadowolenia
>siostra poszła na chwilę
>wypierdol resztę za okno
>miej nadzieję, że już więcej tego gówna nie zrobi
>nadzieja matką głupich
>robi ten jebany szpinak codziennie
>za każdym razem mniej doprawiony
>numer z wypierdalaniem połowy za okno całkiem wychodzi
>zbliża się pielgrzymka do Polski
>znowu ta chujolandia
>nie po to wypierdoliłeś do Watykanu, żeby tam wracać
>trudno
>musisz
>jesteś papieżem
>przed wylotem siostra Mariola przygotowała znowu szpinak bo jakżeby kurwa inaczej
>tym razem musisz zjeść cały bo jesz
z jakimiś kardynałami
>jeszcze gorszy
>tym razem chyba nawet nieświeży
>trudno
>zaciskasz zęby i zjadasz z uśmiechem
>lecisz do Polski
>czujesz przed lądowaniem że szpinak na pewno był nieświeży
>samolot ląduje
>prezydent Wałęsa czeka z rządem
>powitaj ich wiedząc, że w każdej chwili możesz umrzeć na eksplozję żołądka
>Dziwisz mówi, że do jakichś dzieci jedziesz
>japierdole.gif
>dojezdzasz na miejsce
>mowisz Dziwiszowi ze się musisz chwilę pomodlić za drzewem
>idziesz za drzewo
>rzygasz dalej niż widzisz
>wracasz jak gdyby nigdy nic
>idziesz do bachorów z gorączką i rozstrojem zoladkowym
>o kurwa tu są kamery
>"niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus hehe"
>nie wiesz czemu sie zasmiales
>pewnie od tej gorączki
>coś mówią i pokazują ci owce
>ochujchodzi.png
>"po co mam wybierać? Najlepiej zabrać obie."
>wszyscy się śmieją
>dobra, łyknęli
>jakoś będzie
>odpowiadaj na jakieś chujowe pytania czując się jak gówno
>miej przeczucie że brzmisz jak pijany lub niespełna rozumu
>nagle jakiś jebany bachor mówi
>"a czy Papież lubi szpinak?
>"szpinak?"
>no chyba kurwa sobie jaja robisz
>"jak mi dadzą to jem"
>bo co masz robić
>jesteś papieżem


2016-12-15 22:06:44
Wszedłem dziś na prędko do sklepu taki większy zbudowali na osiedlu gdzie mieszkam nazywa się ,,Biedronia", dziwny taki różowy sklep w czarne kropki. Chciałem kupić dwie 2setki i śledziki bo kumpel z englandii na święta wrócił i dał mi 5 funtów na większe małpki.
Szedłem do sklepu wzruszony klimatem świąt. Tak mnie jakoś ujęło, te zakupy, bigos, karp. Wspominałem różne wyjazdy. Byłem tak napompowany pozytywnie, że gdy w sklepie usłyszałem kłótnię chciałem podejść i zalać ich swoim pozytywnym świątecznym klimatem. Ale jak podszedłem zapytałem hej co Wy ludzie? To oni zerknęli i zaczęli uciekać. Jak się ogarnąłem i zerknąłem dookoła był to sklep gdzie było pełno facetów w różowych ubraniach a większość trzymała się parami za ręcę. Dziwnie się poczułem widząc jak ...e nie będę pisał tego. Dotarło do mnie że ,,Biedronia" to nie skrót i nie podróba ,,Biedronki". Wziąłem z półki co miałem wziąć tempem ruszyłem by stanąć w kolejce.
Wtedy usłyszałem jak jeden gość pyta drugiego.
-Pan Greg?
-Tak, odparł postawny mężczyzna około 47 lat, a kto pyta?
-Tthe Snnow odparł zestresowany facet ale już po kilku sekundach nabrał pewności napiął klatę i powtórzył. The Snow, Pan Greg!
The Snow? Coś mi to mówi pomyślałem. Spojrzałem jeszcze raz. Greg? Kurde znam ich?
The Snow miał około 165cm miał na sobie białe adidasy markowe nie adidosy, ładne dżinsy i niebieskawe polo. Spodnie ładnie leżały na nim i widać było że cholernie dba o wygląd. Grzyweczka równo 3 dni temu u fryzjera. Włosy blond. Rzekłbym grzeczny chłopiec z LO, miał jakieś 30 lat. Greg przy nim wyglądał jak grecki Bóg. Nieogolony 3 dni. Płaszcz za jakieś 3000zł.
-Pan z Policji? Bo nie znam Pana! Rzekł Greg pewnym siebie głosem.
-Niee ależ skąd, nie lubię Policji, rzekł The Snow.
-Tak? Zapytał zdziwony Greg i usmiechnął się, wygląda Pan na gościa co lubi zakapować hehehe. Zaśmiał się basowym śmiechem aż The Snow się skulił.
Skąd ja ich znam do cholery???? Myślę ale akcja trwa.
-Wysłałem Panu kilkadziesiąt wezwań do wyjaśnień rzekł The Snow
Grega sparaliżowało, stanął na baczność.
-Panie komisarzu zaszło nieporozumienie, nie dostałem nic.
-Nic? Spędziłem łącznie 5 pierdlonych dni na poczcie przez Ciebie!
Spojrzałem na The Snowa oczy mu się zwężyły. Pomyślałem dorwał przestepce co za glina!!!
-Jesteś właścicielem Sokkera? Zapytał ostro
-Kurwamać skarbówka...odrzekł Greg
-Chodzi o Vat? Że nie 8% a 23%?
-Tak! Odrzekł The Snow.
Wszystko zaczynam rozumieć koleś ze skarbówki mały pierd..ny karakan załatwił kolesia z MMA czym? Vatem!
The Snow kontynuował.
-Teraz nic nie zrobię ale zalogowałem się na Twoją śmieszną grę.
-Ciesze się nie byłem tam ze dwa lata, rzekł Greg
-Chłopaki jakiś pisali protest czy petycję. Zajął się Pan tym?
-Szczerze jakiś gość nawiedzony wysyłał listy ale otwierałem i myślałem że po wypadku mu dekiel skrzywiło.
-The Snow zrobił dziwną minę.
-Dekiel?
-No że wariat mi listy śle.
-Pan panie kontrolerze skarbowy pomyśli, nawala Panu jakiś człowiek 100 listów dziennie, na koszt jakiejś firmy bo widziałem umowa z pocztą. I Każe mi blokować lewe screeny. Ja się wysrać nie mam czasu. A moderatorów mam wie Pan jak to jest za darmo dawać pracę.
-Wiem, wiem...zbity jakiś The Snow odrzekł. Pan mu coś odpisze może chłopak czeka na to.
-Obiecuje Panie kontrolerze odpisze a co z tym Vatem?
-Wstrzymam działania odrzekł The Snow.

Panowie się rozeszli, podszedłem bliżej i słyszałem jak The Snow mruczał coś.
Dobrze że z nazwiska nie podałem się bo by wszystko zaczaił...
cos mruczał i poszedł.
Zrobiłem raz dwa zakupy i wyszedłem.
Dziwni ludzie....




(editado)
2016-12-15 22:27:07
Haha
2016-12-15 22:28:08
Dusisz się czy śmiejesz?


@Dobre szambo :D
(editado)
2016-12-19 17:09:26
Wracam do domu, nie spodziewajac sie niczego trafiam do miesnego zeby kupic szynke i ser(bez dziur). Stoje sobie grzecznie czekajac na swoja kolej, jedna z Pan podajacych towary konczy obslugiwac klienta, ktory stał przedemna i pyta kto nastepny. Zaczynam, ze
-poprosze to sala...
i nie koncze, bo słysze obok siebie
-DZIESIENC DEKA POLENDWICY
Stara baba. Stara baba wjebala sie bez kolejki i kupuje pierdolona polendwice , 0-100 wkurw w 3 sekundy, bo zajebany torbami jestem i mi ciezko , chce kupic rzeczy do kanapek i isc do domu odpoczac. W mojej głowiejuz mysle co zrobic w ramach zemsty , jebanac drzwiami wychodzac? kupic wielkie salami z pieprzem, przerwocic stara bade i lac ja po ryju pieprzowym pacyfikatorem?
Nie. Stara baba sama zacisneła petle na swojej szyi, powiedziała do sprzedawczyni" DEJ MI JESZCZE KOPYTKOW" w momencie kiedy ta kroiła jej jeszcze ta pierdolona poledwice. Tak nie fortunnie dla babsztyla ułozyło, ze Pani która mnie obsługiwała własnie skonczyła kroic dla mnie ser( podkreslam bez dziur).
-Bedzie cos jeszcze?
-A tak, poprosze KOPYTKA
-Ile dla Pana bedzie?
-Wszystkie
I w tym momencie jakby starej babie 5 zł z niedzielnej tacy spadło na podłoge, czułem jak mnie nienawidzi, czułem jak ja chuj strzela, bo nie nawpierdala sie kopytek z jebanymi skwarkami.
Bede jadł te kluski z garmazerki przez nastepne 3 dni, ale beda mi smakowac zajebiscie bo bede wiedział, ze ten elemental słoniny nie bedzie nimi napychał swojego spasionego ryja.
2017-02-02 13:58:43
Przypomniała mi się właśnie największa batalia językowa, jakiej w życiu byłem świadkiem. Miała ona miejsce za czasów, gdy byłem jeszcze nastoletnim dresiarzem.

Otóż na naszym osiedlu, papierosa określało się mianem szlug. Zawsze tak było. Paczka szlugów, seba daj szluga, i tak dalej. Jednak pewnego dnia jeden z sebków usłyszał gdzieś, że poprawnym określeniem jest szluga. Forma żeńska. Powinno się więc mówić Seba daj szlugę. Doprowadziło to do zagorzałej dyskusji w naszym gronie, która szybka rozprzestrzeniła się na resztę ziomeczków. Nim się obejrzałem, największym osiedlowym problemem była poprawność językowa slangowego określenia papierosa. Część sebków zaakceptowała nową, rzekomo poprawną formę, jednak niektórzy nie mieli zamiaru wyrzekać się swoich przekonań. Doprowadziło to do wytworzenia się dwóch stronnictw - buntowników mówiących szlug, oraz erudytów mówiących szluga. Eskalacja konfliktu postępowała dalej, co zaczęło skutkować rękoczynami. Gdy jeden z sebków-erudytów zapytał sebka-buntownika o szlugę, ten wystosował do niego prośbę, aby nie używał tej pedalskiej nazwy. Erudyta wywnioskował, że kolega zakwestionował w ten sposób jego heteroseksualizm, więc postanowił stanowczo zaprotestować poprzez wykurwienie mu działa na mordę.

Osobiście nie miałem zamiaru angażować się w walki i zacząłem mówić fajka, jednak szybko zorientowałem się, że funkcjonuje również określenie fajek, więc by uniknąć kolejnych sporów przestałem palić.

Nikt nie miał zamiaru ustąpić. Wszyscy rozumieli powagę sytuacji. Gdy usłyszałem, że nie zadajemy się już z tym frajerem Grubym, nie musiałem pytać o przyczynę. Znałem ją. Gruby był erudytą, a moja ekipa pozostawała konserwatywna. Konflikt trwał do momentu, w którym stanowisko zajął osiedlowy mędrzec - Łysy.

Ze względu na swój zawód - Łysy był znanym handlarzem - nie ograniczał się on do naszego osiedla, i znał wielu ludzi z zewnątrz. Z uwagi na jego wiedzę i doświadczenie był powszechnie szanowany, więc każdy liczył się z jego zdaniem.

Może też trochę dlatego, że był naprawdę ogromnym skurwielem.

W każdym razie, Łysy podobno kilkukrotnie już odnosił się do sprawy, jednak różni ludzie podawali różne informacje - jedni twierdzili, że mówił szlug, a inni zarzekali się, że słyszeli jak powiedział szluga. Pewnego dnia, podczas uczty z okazji urodzin jednego z ziomeczków, Łysy wygłosił sentencję, którą pamiętam do dziś. Wszyscy słuchaliśmy w ciszy, spijając mądrość z jego ust:

Ja pierdolę, mówi się kurwa tak i tak, jakie to ma kurwa znaczenie?
Jeden z erudytów zaczął coś wtedy nieśmiało stękać, jednak nie zrozumiałem co powiedział. Wydaje mi się, że było to jakieś pytanie, ponieważ Łysy dodał wtedy że chuj go to boli i jak jeszcze raz jakiś debil go o to zapyta to mu rozkurwi mordę.

W ten sposób konflikt został zakończony. Wszyscy wyciągnęli wnioski ze słów mędrca i zrozumieli, że oba stronnictwa powinny żyć w pokoju. Z tego co wiem do dziś na osiedlu funkcjonują obie formy, a Łysy odsiaduje piętnastaka.

Jaki z tego morał? To nie jest jebana gra i są ludzie, którzy w imię poprawności językowej potrafili wykurwić działo na ryj najlepszemu ziomkowi.

A jeśli chcecie mieć zasady poprawnej polszczyzny w dupie, to musicie mieć 50 cm w łapie, 2 metry wzrostu, klamkę, i 30 drechów pod sobą.

Elo.
2017-05-01 00:21:41
http://mistrzowie.org/691644/Tymczasem-w-Lodzi
2017-05-02 19:23:02
Polecam.


2017-05-13 15:06:25
Stoję w kolejce, przede mną jakaś para, przed nimi jakaś laska, wcześniej wężyk starych bab. Laska się obraca i zauważa ją ta z pary. I się zaczyna.

- Ewa!?
- Klaudia?! O jaaa, Zajebiście się tak spotkać. W mięsnym, hihihi
- Zajebiście! Dawno się nie widziałyśmy. Kiedy ostatnio? U Marcina na melanżu? Naprawdę zajebiście hihihi.
- U Maćka i Magdy się widziałyśmy chyba
- Nie byłam wtedy, nad morzem byłam, z Moniką pojechaliśmy do Marty i jej tego nowego ich odwiedzić
- No ale i tak zajebiście no.
- No. Zajebiście wyglądasz! Byłaś u fryzjera? Zajebiście!
- No byłam, dzięki, dzięki. Wiem, zajebiście. Hi hi.
Gość z pary milczy. Stoi. Lampi się w kiełbasy. Chyba je liczy. Medytuje w mięsnym.
- Byłam u fryzjera i wyobraź sobie, że jak wracałam autem, to mi wszyscy kierowcy migali światłami. Masakra, mówię ci. Dobry stylista to podstawa.

Nie dowierzam. Zerkam do kolesia od kiełbas. On też chyba nie dowierza. Odpłynął do odległej mięsnej krainy, wzrok wbity gdzieś w ostatni rząd z polędwicami. I nie odrywając wzroku od wędlin, robotycznym głosem mówi:
- A światła miałaś włączone?
- Co?
- Czy miałaś światła mijania włączone w samochodzie?
- Hihihi nie wiem, od fryzjera wracałam. Skąd Ty go wytrzasnęłaś Klaudia? Hihihi.

Wtedy spotkałem wzrok kolesia. Pustka. Zabrała mu duszę. Odwrócił się w ciszy, znowu do kiełbas. Szkoda człowieka.