Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: Widzew łódz
kaka ja ci powiem ze w Czestochowie byl i nadal jest fc Widzewa chocaiz nie tak liczny jka kiedys :]
(editado)
(editado)
Kelechi Iheanacho we wtorek trenował z pierwszym zespołem Widzewa, po raz pierwszy od kilku miesięcy. Nigeryjczyk po wyleczeniu kontuzji ćwiczył z zespołem rezerw, bo trener Michał Probierz nie widział dla niego miejsca w zespole. Nowy szkoleniowiec - Marek Zub - postanowił przyjrzeć się wszystkim zawodników i dlatego na zajęcia zaprosił kilku graczy z rezerw, w tym m.in. Iheanacho.
"Chcę mieć pełny obraz drużyny, dlatego przyglądam się wszystkim zawodnikom, których mamy w kadrze. Każdy ma równe szanse, wszystko zależy od samego piłkarza. Biorę oczywiście pod uwagę, że Iheanacho jest po kontuzji i ma pewne braki w przygotowaniu" - wyjaśnia trener Zub.
"Chcę mieć pełny obraz drużyny, dlatego przyglądam się wszystkim zawodnikom, których mamy w kadrze. Każdy ma równe szanse, wszystko zależy od samego piłkarza. Biorę oczywiście pod uwagę, że Iheanacho jest po kontuzji i ma pewne braki w przygotowaniu" - wyjaśnia trener Zub.
no czyli kazdy zawodnik w Widzewie ma czysta karte w notesie trenera:D
i dobrze mam nadzieje ze nowy trener nie bedzie stawial na zalosny duet ukah osadogan tylko stawarczyk - osodogan
nie pamietasz jak stawarczyk gral na stoperze i jego bledow w tamtym sezonie:>??
no ale wiesz jak graja ukah i oshadogan razem ;/;/;/
ile bledów
ile bledów
Fc w czestochowie nic nie wiem o tym ale wiem ze ten uklad z yawallem czyli terazniejszym azsem byl
Legia - Widzew (zapowiedź)
Czwartek, 13.09.2007 10:50
[fot. Michał Tuliński]
Mecze Widzewa z Legią od lat elektryzują całą piłkarską Polskę. Jeszcze nie tak dawno łódzko-warszawska konfrontacja była porównywana do pojedynków FC Barcelony z Realem Madryt w lidze hiszpańskiej. Analogie były rzeczywiście widoczne, ale tylko wówczas, gdy obie drużyny otwierały ligową tabelę. Teraz sytuacja jest inna. W piątkowym meczu zagra lider, który ma na koncie komplet punktów, z zespołem zajmującym jedno z ostatnich miejsc w tabeli.
Czy to oznacza, że Widzew jest z góry skazany na porażkę? Jest wiele argumentów, przemawiających za tym, że tak nie jest. Łódzki zespół zagra po raz pierwszy pod dowództwem nowego trenera Marka Zuba. Nie trzeba nikogo przekonywać, że zmiana szkoleniowca to zawsze dla zawodników dodatkowy impuls. Nikt bowiem nie może się czuć pewny, że wywalczona przez niego wcześniej pozycja w zespole będzie utrzymana. Każdy od nowa ma szansę na miejsce w pierwszym składzie i walczy o jej wykorzystanie.
Co więcej, ostatni ligowy mecz odbył się dwa tygodnie temu. Możliwe zatem, że stołeczny zespół w trakcie przerwy wytracił ten impet, z którym grał w pierwszych kolejkach. Zresztą - jak twierdzi trener Marek Zub - seria sześciu wygranych z rzędu może stanowić dla legijnego zespołu bagaż, który z każdym meczem ciąży coraz bardziej. Warszawscy fani oczekują bowiem przedłużenia passy za wszelką cenę. Tym bardziej, że siódme zwycięstwo byłoby jednoznaczne z ustanowieniem przez Legię rekordu, bo taki wyczyn temu klubowi jeszcze nigdy się nie udał.
Oba zespoły przystąpią do rywalizacji w osłabieniu. W Widzewie nie będą mogli grać chorzy Łukasz Juszkiewicz i Mateusz Broź. Natomiast w zespole z Łazienkowskiej urazy wyeliminowały Wojciecha Szalę, Piotra Bronowickiego i Błażeja Augustyna. Ciekawostką jest, że w Legii gra aż czterech były graczy Widzewa. Są to Bartłomiej Grzelak, Jakub Wawrzyniak, Jakub Rzeźniczak i Tomasz Kiełbowicz. Trzech pierwszych jeszcze w poprzednim sezonie zakładało koszulki z herbem Widzewa na piersi. Teraz należą do czołowych zawodników Legii.
Dotychczas Widzew z Legią spotykał się 58 razy. Łódzki zespół wygrał 18 z tych pojedynków, 23 przegrał, zaś 17 razy kończyło się podziałem punktów. Dodajmy, że nasza drużyna na Łazienkowskiej po raz ostatni zgarnęła komplet punktów dziesięć lat temu, w pamiętnym meczu, który zakończył się wygraną 3:2, choć jeszcze pięć minut przed końcem to gospodarze byli zwycięzcami i mistrzami Polski. Czy piątkowe starcie będzie równie emocjonujące?
NIE MA BATA WYGRAMY Z LEGłA :)
Czwartek, 13.09.2007 10:50
[fot. Michał Tuliński]
Mecze Widzewa z Legią od lat elektryzują całą piłkarską Polskę. Jeszcze nie tak dawno łódzko-warszawska konfrontacja była porównywana do pojedynków FC Barcelony z Realem Madryt w lidze hiszpańskiej. Analogie były rzeczywiście widoczne, ale tylko wówczas, gdy obie drużyny otwierały ligową tabelę. Teraz sytuacja jest inna. W piątkowym meczu zagra lider, który ma na koncie komplet punktów, z zespołem zajmującym jedno z ostatnich miejsc w tabeli.
Czy to oznacza, że Widzew jest z góry skazany na porażkę? Jest wiele argumentów, przemawiających za tym, że tak nie jest. Łódzki zespół zagra po raz pierwszy pod dowództwem nowego trenera Marka Zuba. Nie trzeba nikogo przekonywać, że zmiana szkoleniowca to zawsze dla zawodników dodatkowy impuls. Nikt bowiem nie może się czuć pewny, że wywalczona przez niego wcześniej pozycja w zespole będzie utrzymana. Każdy od nowa ma szansę na miejsce w pierwszym składzie i walczy o jej wykorzystanie.
Co więcej, ostatni ligowy mecz odbył się dwa tygodnie temu. Możliwe zatem, że stołeczny zespół w trakcie przerwy wytracił ten impet, z którym grał w pierwszych kolejkach. Zresztą - jak twierdzi trener Marek Zub - seria sześciu wygranych z rzędu może stanowić dla legijnego zespołu bagaż, który z każdym meczem ciąży coraz bardziej. Warszawscy fani oczekują bowiem przedłużenia passy za wszelką cenę. Tym bardziej, że siódme zwycięstwo byłoby jednoznaczne z ustanowieniem przez Legię rekordu, bo taki wyczyn temu klubowi jeszcze nigdy się nie udał.
Oba zespoły przystąpią do rywalizacji w osłabieniu. W Widzewie nie będą mogli grać chorzy Łukasz Juszkiewicz i Mateusz Broź. Natomiast w zespole z Łazienkowskiej urazy wyeliminowały Wojciecha Szalę, Piotra Bronowickiego i Błażeja Augustyna. Ciekawostką jest, że w Legii gra aż czterech były graczy Widzewa. Są to Bartłomiej Grzelak, Jakub Wawrzyniak, Jakub Rzeźniczak i Tomasz Kiełbowicz. Trzech pierwszych jeszcze w poprzednim sezonie zakładało koszulki z herbem Widzewa na piersi. Teraz należą do czołowych zawodników Legii.
Dotychczas Widzew z Legią spotykał się 58 razy. Łódzki zespół wygrał 18 z tych pojedynków, 23 przegrał, zaś 17 razy kończyło się podziałem punktów. Dodajmy, że nasza drużyna na Łazienkowskiej po raz ostatni zgarnęła komplet punktów dziesięć lat temu, w pamiętnym meczu, który zakończył się wygraną 3:2, choć jeszcze pięć minut przed końcem to gospodarze byli zwycięzcami i mistrzami Polski. Czy piątkowe starcie będzie równie emocjonujące?
NIE MA BATA WYGRAMY Z LEGłA :)
Mazo para
torpeda [del]
tak troche z innej beczki
Rusko chce rozmawiać z kibicami
Prezes spółki Ekstraklasa SA, Andrzej Rusko zapowiedział, że spotka się w przyszłym tygodniu z przedstawicielami Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. Celem rozmów będzie narastający konflikt na linii władze ligi - kibice piłkarscy.
Fani futbolu protestują przeciwko karaniu klubów za odpalenie rac, nawet w przypadku, kiedy nie doszło do żadnych incydentów. W związku z tym w najbliższej kolejce zamierzają zaprotestować. Chcą w 35. minucie każdego meczu opuścić trybuny stadionów na 10 minut. Na części obiektów zdejmowane będą flagi, a fani zaprzestaną dopingu.
Na budynku w pobliżu siedziby Ekstraklasy kibice wywiesili plakat o treści: "To my nadajemy kolorytu szarej, polskiej piłce nożnej. Bez kibiców nie ma kasy, nie ma ekstraklasy".
Kwestia wnoszenia niebezpiecznych środków na stadiony jest głównym punktem sporu. W myśl prawa europejskiego (Europejska konwencja nr 120 w sprawie przemocy i ekscesów widzów w czasie imprez sportowych) i polskiego (ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych) środki pirotechniczne nie mogą być wnoszone na stadiony pod żadnym pozorem. Każde złamanie tego przepisu musi zostać odnotowane przez obserwatora i podlega karze.
Komisja Ligi - organ dyscyplinarny Ekstraklasy SA, jest zobligowana do finansowego karania klubów. Z kolei o karach dla indywidualnych kibiców może zadecydować jedynie sąd.
- Znajdujemy się między młotem a kowadłem. Z jednej strony kibice naciskają i przedstawiają swoje racje, a z drugiej słyszymy głosy organów wydających zgodę na organizację imprez masowych, że może dojść do zamykania stadionów. Problemem jest też fakt, że w różnych miastach jest odmienne podejście do tych zagadnień - poinformował szef Departamentu Logistyki Rozgrywek Marcin Stefański.
- Kluby nie są przeciwne efektownym oprawom spotkań, ale nie ma możliwości zalegalizowania środków pirotechnicznych. Największym problemem nie jest jednak samo odpalanie rac, ale ich rzucanie na boisko i w trybuny - dodał Stefański.
Kibice zgłosili prezesowi Ekstraklasy SA szereg postulatów, które będą omawiane na spotkaniu. Zdaniem przedstawicieli spółki większość z nich jest zgodna z planami dotyczącymi poprawy bezpieczeństwa na stadionach. Kibice obawiają się, że w wyniku zmian w przepisach zniknie ruch "ultras" - czyli fanów odpowiedzialnych za meczowe oprawy. Kierownictwo Ekstraklasy zapewnia jednak, że nie dąży do tego.
Stefański ocenił, że obie strony mają podobny cel - chcą wypracować model działania, który pozwoli wyeliminować zakazy wyjazdowe i groźbę zamykania stadionów. Jednym ze środków ma być całkowita identyfikacja kibiców.
Ekstraklasa SA opowiedziała się za wprowadzeniem ujednoliconej karty kibica dla wszystkich klubów. Projekt ten jest jednak dopiero w fazie planowania i nie wiadomo, kiedy mógłby wejść w życie. Spółka liczy również na uchwalenie przez Sejm ustawy o bezpieczeństwie imprez sportowych.
W myśl wytycznych Komisja Ligi nie będzie orzekać innych kar niż finansowe za samo odpalenie rac na meczu. Ostrzejsze sankcje będą wymierzane w przypadku poważniejszych incydentów naruszających bezpieczeństwo. Kibice mają zagwarantowaną możliwość wzięcia udziału w procesie dyscyplinarnym, o ile posiadają pełnomocnictwa wystawione przez zarząd drużyny.
Wszystkie kary finansowe nakładane na kluby przekazywane są na specjalny fundusz zasilający organizację rozgrywek Młodej Ekstraklasy.
Rusko chce rozmawiać z kibicami
Prezes spółki Ekstraklasa SA, Andrzej Rusko zapowiedział, że spotka się w przyszłym tygodniu z przedstawicielami Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. Celem rozmów będzie narastający konflikt na linii władze ligi - kibice piłkarscy.
Fani futbolu protestują przeciwko karaniu klubów za odpalenie rac, nawet w przypadku, kiedy nie doszło do żadnych incydentów. W związku z tym w najbliższej kolejce zamierzają zaprotestować. Chcą w 35. minucie każdego meczu opuścić trybuny stadionów na 10 minut. Na części obiektów zdejmowane będą flagi, a fani zaprzestaną dopingu.
Na budynku w pobliżu siedziby Ekstraklasy kibice wywiesili plakat o treści: "To my nadajemy kolorytu szarej, polskiej piłce nożnej. Bez kibiców nie ma kasy, nie ma ekstraklasy".
Kwestia wnoszenia niebezpiecznych środków na stadiony jest głównym punktem sporu. W myśl prawa europejskiego (Europejska konwencja nr 120 w sprawie przemocy i ekscesów widzów w czasie imprez sportowych) i polskiego (ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych) środki pirotechniczne nie mogą być wnoszone na stadiony pod żadnym pozorem. Każde złamanie tego przepisu musi zostać odnotowane przez obserwatora i podlega karze.
Komisja Ligi - organ dyscyplinarny Ekstraklasy SA, jest zobligowana do finansowego karania klubów. Z kolei o karach dla indywidualnych kibiców może zadecydować jedynie sąd.
- Znajdujemy się między młotem a kowadłem. Z jednej strony kibice naciskają i przedstawiają swoje racje, a z drugiej słyszymy głosy organów wydających zgodę na organizację imprez masowych, że może dojść do zamykania stadionów. Problemem jest też fakt, że w różnych miastach jest odmienne podejście do tych zagadnień - poinformował szef Departamentu Logistyki Rozgrywek Marcin Stefański.
- Kluby nie są przeciwne efektownym oprawom spotkań, ale nie ma możliwości zalegalizowania środków pirotechnicznych. Największym problemem nie jest jednak samo odpalanie rac, ale ich rzucanie na boisko i w trybuny - dodał Stefański.
Kibice zgłosili prezesowi Ekstraklasy SA szereg postulatów, które będą omawiane na spotkaniu. Zdaniem przedstawicieli spółki większość z nich jest zgodna z planami dotyczącymi poprawy bezpieczeństwa na stadionach. Kibice obawiają się, że w wyniku zmian w przepisach zniknie ruch "ultras" - czyli fanów odpowiedzialnych za meczowe oprawy. Kierownictwo Ekstraklasy zapewnia jednak, że nie dąży do tego.
Stefański ocenił, że obie strony mają podobny cel - chcą wypracować model działania, który pozwoli wyeliminować zakazy wyjazdowe i groźbę zamykania stadionów. Jednym ze środków ma być całkowita identyfikacja kibiców.
Ekstraklasa SA opowiedziała się za wprowadzeniem ujednoliconej karty kibica dla wszystkich klubów. Projekt ten jest jednak dopiero w fazie planowania i nie wiadomo, kiedy mógłby wejść w życie. Spółka liczy również na uchwalenie przez Sejm ustawy o bezpieczeństwie imprez sportowych.
W myśl wytycznych Komisja Ligi nie będzie orzekać innych kar niż finansowe za samo odpalenie rac na meczu. Ostrzejsze sankcje będą wymierzane w przypadku poważniejszych incydentów naruszających bezpieczeństwo. Kibice mają zagwarantowaną możliwość wzięcia udziału w procesie dyscyplinarnym, o ile posiadają pełnomocnictwa wystawione przez zarząd drużyny.
Wszystkie kary finansowe nakładane na kluby przekazywane są na specjalny fundusz zasilający organizację rozgrywek Młodej Ekstraklasy.
Bakaluk sędzią meczu z Legią
Sędzia Zdzisław Bakaluk poprowadzi piątkowe spotkanie Legii Warszawa z Widzewem Łódź. Arbiter z Olsztyna w obecnym sezonie prowadził trzy mecze ligowe, ale żadnego z udziałem tych dwóch zespołów. W minionym sezonie widzewiakom gwizdał tylko raz, w przegranym meczu z Zagłębiem Lubin (0:2). Za to aż cztery raz sędziował pojedynki z udziałem Legii, stołeczni piłkarze wszystkie wygrali.
Sędzia Zdzisław Bakaluk poprowadzi piątkowe spotkanie Legii Warszawa z Widzewem Łódź. Arbiter z Olsztyna w obecnym sezonie prowadził trzy mecze ligowe, ale żadnego z udziałem tych dwóch zespołów. W minionym sezonie widzewiakom gwizdał tylko raz, w przegranym meczu z Zagłębiem Lubin (0:2). Za to aż cztery raz sędziował pojedynki z udziałem Legii, stołeczni piłkarze wszystkie wygrali.