Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: Widzew łódz
Pięć miesięcy przerwy Wojciecha Jarmuża
Podczas piątkowego treningu w Gutowie Małym doszło do nieszczęśliwego wypadku. Wojciech Jarmuż doznał poważnej kontuzji.
Lekarska diagnoza nie jest niestety najlepsza. Piłkarz ma złamaną nogę na wysokości stopy (kość strzałkowa), czeka go przynajmniej pięć miesięcy przerwy w treningach. W sobotę przejdzie operację w jednym z łódzkich szpitali. Kontuzji nabawił się podczas treningu w Gutowie Małym, gdzie widzewiacy trenują na zgrupowaniu, po wślizgu kolegi z drużyny Adriana Budki. - Na pewno nie zrobił tego specjalnie, chociaż mógł chyba odpuścić - mówi poszkodowany. - Najpierw był straszny trzask łamanej kości, a potem niesamowity ból. Byłem bliski omdlenia, nie wiedziałem, co się dzieje, bo byłem w szoku. A wyglądało to fatalnie. Strasznie się czuję. Czułem, że wracam do formy, miałem nadzieję, że jeszcze w tej rundzie będę grał. Niestety, stało się najgorsze.
To nie pierwszy taki wypadek podczas treningu łódzkiej drużyny. Trzy lata temu po starciu z Danielem Fabichem skomplikowanego złamania nogi doznał obrońca Sebastian Madera. Do dzisiaj nie wrócił do gry.
Jarmuż nie jest jedynym piłkarzem z obecnej kadry, który będzie musiał długo pauzować. Od czterech do sześciu tygodni przerwy w treningach będzie miał Joseph Dayo Oshadogan, który urazu nabawił się podczas derbów. Piłkarz ma stłuczony i zbity mięsień uda, będzie się leczył i rehabilitował we Włoszech.
5 miesiecy !!
Podczas piątkowego treningu w Gutowie Małym doszło do nieszczęśliwego wypadku. Wojciech Jarmuż doznał poważnej kontuzji.
Lekarska diagnoza nie jest niestety najlepsza. Piłkarz ma złamaną nogę na wysokości stopy (kość strzałkowa), czeka go przynajmniej pięć miesięcy przerwy w treningach. W sobotę przejdzie operację w jednym z łódzkich szpitali. Kontuzji nabawił się podczas treningu w Gutowie Małym, gdzie widzewiacy trenują na zgrupowaniu, po wślizgu kolegi z drużyny Adriana Budki. - Na pewno nie zrobił tego specjalnie, chociaż mógł chyba odpuścić - mówi poszkodowany. - Najpierw był straszny trzask łamanej kości, a potem niesamowity ból. Byłem bliski omdlenia, nie wiedziałem, co się dzieje, bo byłem w szoku. A wyglądało to fatalnie. Strasznie się czuję. Czułem, że wracam do formy, miałem nadzieję, że jeszcze w tej rundzie będę grał. Niestety, stało się najgorsze.
To nie pierwszy taki wypadek podczas treningu łódzkiej drużyny. Trzy lata temu po starciu z Danielem Fabichem skomplikowanego złamania nogi doznał obrońca Sebastian Madera. Do dzisiaj nie wrócił do gry.
Jarmuż nie jest jedynym piłkarzem z obecnej kadry, który będzie musiał długo pauzować. Od czterech do sześciu tygodni przerwy w treningach będzie miał Joseph Dayo Oshadogan, który urazu nabawił się podczas derbów. Piłkarz ma stłuczony i zbity mięsień uda, będzie się leczył i rehabilitował we Włoszech.
5 miesiecy !!
Trzy lata temu po starciu z Danielem Fabichem skomplikowanego złamania nogi doznał obrońca Sebastian Madera. Do dzisiaj nie wrócił do gry.
to zdanie mnie martwi
to zdanie mnie martwi
oj tak madera mial pecha znaczy ma wciaz cos nie tak zlamanie po zlamaniu nie ma takiej opieki medycznej raczej jak Cisse i widac wciaz mu sie paprze ta kontuzja szkoda chlopaka podoba mi sie ze Boniek po 3 latach nie wyrzucil go i nie pozbawil go kasy ktora chlopak potrzebuje na rechabilitacje
Zub: "Takie sytuacje są po prostu nie do przewidzenia"
Piątek, 12.10.2007 23:33
[fot. Marek Kowal]
W ostatnich dniach Widzew stracił na jakiś czas trzech zawodników. Kontuzje wyeliminowały Josepha Oshadogana i Wojciecha Jarmuża, a Grzegorz Piechna został zdyskwalifikowany na trzy mecze za uderzenie łokciem w twarz piłkarza Jagiellonii. "Takie sytuacje są po prostu nie do przewidzenia. Kontuzje się zdarzają i nie mamy na to wpływu. Natomiast, jeśli chodzi o faul Piechny, to nie ja go tego uczyłem" - powiedział trener Marek Zub - "Trzeba będzie jakoś zastąpić tych zawodników, choć na pewno nie będzie to wcale łatwe" - dodał.
Piątek, 12.10.2007 23:33
[fot. Marek Kowal]
W ostatnich dniach Widzew stracił na jakiś czas trzech zawodników. Kontuzje wyeliminowały Josepha Oshadogana i Wojciecha Jarmuża, a Grzegorz Piechna został zdyskwalifikowany na trzy mecze za uderzenie łokciem w twarz piłkarza Jagiellonii. "Takie sytuacje są po prostu nie do przewidzenia. Kontuzje się zdarzają i nie mamy na to wpływu. Natomiast, jeśli chodzi o faul Piechny, to nie ja go tego uczyłem" - powiedział trener Marek Zub - "Trzeba będzie jakoś zastąpić tych zawodników, choć na pewno nie będzie to wcale łatwe" - dodał.
Mazo para
torpeda [del]
Młody widzewiak spełnia marzenia
Kiedy łódzka drużyna grała w Lidze Mistrzów Piotr Grzelczak miał osiem lat
Bartłomiej Derdzikowski: Kiedy Widzew grał w Lidze Mistrzów...
Piotr Grzelczak*: To było jedenaście lat temu, więc miałem osiem lat, chodziłem wtedy do pierwszej klasy podstawówki. Oczywiście pamiętam tamte występy. Trenowałem wtedy w Widzewie, a podczas meczów pierwszej drużyny podawałem piłki. Na Lidze Mistrzów nie, ale na późniejszych spotkaniach pucharowych już tak, m.in. z Fiorentiną.
Myślałeś wtedy, że kiedyś sam zagrasz przeciwko tamtej drużynie?
- Na pewno to marzenie każdego małego dzieciaka, więc także i moje. Jestem wychowankiem Widzewa, więc gra w pierwszej drużynie, jeszcze dla takich wspaniałych kibiców, to wspaniała sprawa. Moje marzenie się spełniło, a w sobotę zagram przeciwko tamtej słynnej drużynie, przeciwko Citce czy Michalczukowi, czyli przeciwko zawodnikom, którzy zdobywali dla klubu ostatnie mistrzostwa Polski.
Który z nich był wtedy twoim idolem?
- Na pewno Marek Citko i Rafał Siadaczka.
Będziesz czuł przed nimi respekt w sobotę?
- Na pewno, ale z drugiej strony, na pewno będziemy grać o zwycięstwo. Zabawa zabawą, ale kibice na pewno chcieliby obejrzeć prawdziwy mecz, w którym obie drużyny walczą o wygraną.
* Napastnik Widzewa, rocznik 1988. Rozegrał dwanaście meczów w pierwszej lidze. W tym sezonie strzelił po dwie bramki w Pucharze Polski i w Pucharze Orange Ekstraklasy
Kiedy łódzka drużyna grała w Lidze Mistrzów Piotr Grzelczak miał osiem lat
Bartłomiej Derdzikowski: Kiedy Widzew grał w Lidze Mistrzów...
Piotr Grzelczak*: To było jedenaście lat temu, więc miałem osiem lat, chodziłem wtedy do pierwszej klasy podstawówki. Oczywiście pamiętam tamte występy. Trenowałem wtedy w Widzewie, a podczas meczów pierwszej drużyny podawałem piłki. Na Lidze Mistrzów nie, ale na późniejszych spotkaniach pucharowych już tak, m.in. z Fiorentiną.
Myślałeś wtedy, że kiedyś sam zagrasz przeciwko tamtej drużynie?
- Na pewno to marzenie każdego małego dzieciaka, więc także i moje. Jestem wychowankiem Widzewa, więc gra w pierwszej drużynie, jeszcze dla takich wspaniałych kibiców, to wspaniała sprawa. Moje marzenie się spełniło, a w sobotę zagram przeciwko tamtej słynnej drużynie, przeciwko Citce czy Michalczukowi, czyli przeciwko zawodnikom, którzy zdobywali dla klubu ostatnie mistrzostwa Polski.
Który z nich był wtedy twoim idolem?
- Na pewno Marek Citko i Rafał Siadaczka.
Będziesz czuł przed nimi respekt w sobotę?
- Na pewno, ale z drugiej strony, na pewno będziemy grać o zwycięstwo. Zabawa zabawą, ale kibice na pewno chcieliby obejrzeć prawdziwy mecz, w którym obie drużyny walczą o wygraną.
* Napastnik Widzewa, rocznik 1988. Rozegrał dwanaście meczów w pierwszej lidze. W tym sezonie strzelił po dwie bramki w Pucharze Polski i w Pucharze Orange Ekstraklasy
Jej oddalem serce swe!!!!!!!!!!!!
serce swoje jedyne!!!!!!!!!!!!.................
to druzyna WIDZEWA!!!!!!!...........
serce swoje jedyne!!!!!!!!!!!!.................
to druzyna WIDZEWA!!!!!!!...........
Mazo para
torpeda [del]
Widzew 07 - Widzew 96 6:1 (opis)
Sobota, 13.10.2007 18:17
Największe gwiazdy Widzewa z połowy lat 90-tych znowu pojawiły się na łódzkim stadionie, by zmierzyć się w pokazowym meczu z zespołem aktualnie reprezentującym łódzki klub w rozgrywkach Orange Ekstraklasy. Na boisku nie brakowało emocji, choć akurat nie wynik był tego dnia najważniejszy, tylko dobra zabawa i cel charytatywny, na który został przekazany zysk z przeprowadzenia imprezy.
Zgodnie z przewidywaniami, od pierwszych minut aktywniejsi byli aktualni widzewiacy, którzy byli szybsi i mieli więcej sił od swoich rywali. Już w 2. minucie strzelał Adrian Budka, piłkę odbił Maciej Szczęsny, ale dobitka Łukasza Mierzejewskiego była już bezbłędna. Po tej bramce z trybun było słychać, że... nic się nie stało. Publika bowiem wyraźnie sprzyjała staremu Widzewowi. Podrażnieni stratą bramki seniorzy ruszyli do ataku, głównie pozycyjnego. Trzeba jednak przyznać, że przy piłce potrafili się utrzymać zaskakująco długo. Nie ma co ukrywać, że umiejętnościami technicznymi nad swoimi młodszymi kolegami górowali. Szczególnie imponowali Maciej Szczęsny i Tomasz Łapiński, którzy potrafili się wybronić nawet w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach. Przekonał się o tym choćby Mierzejewski, który miał piłkę na trzecim metrze, a jednak „Łapa" zabrał mu ją skutecznym wślizgniem. Najlepszą sytuację do wyrównania mistrzowie mieli w 39. minucie, gdy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Marek Citko. Przed laty z pewnością położyłby bramkarza efektownym zwodem i skierował futbolówkę do siatki. Tym razem jednak ten pojedynek wygrał Jakub Hładowczak.
Na początku drugiej połowy powinno być 1:1. Po dośrodkowaniu z prawej strony Szymkowiaka, z piłką na piątym metrze minął się Marcin Zając. Tymczasem w 50. minucie padła kolejna bramka. Tomasz Lisowski zagrał do Grzegorza Piechny, a ten technicznym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. W 54. minucie na 3:0 podwyższył Piotr Grzelczak, który uciekł prawą stroną Markowi Bajorowi i mocnym uderzeniem pokonał Andrzeja Woźniaka. W 57. minucie widzewscy mistrzowie byli bliscy zdobycia pierwszego gola. Po mocnej centrze Marcina Zająca, głową uderzył Gęsior, ale futbolówka poszybowała tuż nad poprzeczką. W 60. minucie było już 4:0, bo kolejną bramkę zdobył Piotr Grzelczak. W 68. minucie znowu było groźnie pod bramką Hładowczaka. Czerwiec wyłożył piłkę Szymkowiakowi, ten jednak, zamiast zamykać akcję, odegrał znowu do Czerwca, którego strzał z szesnastu metrów został zablokowany. W końcówce na boisku ponownie pojawił się Maciej Szczęsny, ale tym razem nie w roli bramkarza, tylko... napastnika. Jak się okazało, było to trafne posunięcie trenera Smudy. Co prawda, zanim Szczęsny pokazał swoje umiejętności strzeleckie, jego młodsi koledzy zdobyli jeszcze dwa gole (Mateusz Broź i Grzegorz Piechna, przy asyście trenera Marka Zuba). Jednak w ostatniej minucie gry, po rzucie rożnym egzekwowanym przez Szymkowiaka, honorową bramę dla weteranów zdobył właśnie Szczęsny.
Bramki:
1:0 Mierzejewski (2)
2:0 Piechna (50)
3:0 Grzelczak (54)
4:0 Grzelczak (60)
5:0 M. Broź (79)
6:0 Piechna (81)
6:1 Szczęsny (82)
Składy:
Widzew 07: Hładowczak, Szeliga, Ukah, Kursa, Lisowski (54, Zub), Budka (41, Douglas), Panka (41, Juszkiewicz), Bono (41, Bogunović, 62, Kłos), Masłowski (46, Grzelczak), Napoleoni (41, M. Broź), Mierzejewski (41, Piechna).
Widzew 96: Szczęsny (30, Woźniak, 54, Muchiński), Szarpak (32, Bajor), Łapiński (41, Gula), Michalski, Wojtala, Michalczuk (65, Gęsior), Szymkowiak, Czerwiec (27, Gęsior, 58, Czerwiec), Majak (65, Citko, 73, Szczęsny), Dembiński, Citko (41, Zając).
Sobota, 13.10.2007 18:17
Największe gwiazdy Widzewa z połowy lat 90-tych znowu pojawiły się na łódzkim stadionie, by zmierzyć się w pokazowym meczu z zespołem aktualnie reprezentującym łódzki klub w rozgrywkach Orange Ekstraklasy. Na boisku nie brakowało emocji, choć akurat nie wynik był tego dnia najważniejszy, tylko dobra zabawa i cel charytatywny, na który został przekazany zysk z przeprowadzenia imprezy.
Zgodnie z przewidywaniami, od pierwszych minut aktywniejsi byli aktualni widzewiacy, którzy byli szybsi i mieli więcej sił od swoich rywali. Już w 2. minucie strzelał Adrian Budka, piłkę odbił Maciej Szczęsny, ale dobitka Łukasza Mierzejewskiego była już bezbłędna. Po tej bramce z trybun było słychać, że... nic się nie stało. Publika bowiem wyraźnie sprzyjała staremu Widzewowi. Podrażnieni stratą bramki seniorzy ruszyli do ataku, głównie pozycyjnego. Trzeba jednak przyznać, że przy piłce potrafili się utrzymać zaskakująco długo. Nie ma co ukrywać, że umiejętnościami technicznymi nad swoimi młodszymi kolegami górowali. Szczególnie imponowali Maciej Szczęsny i Tomasz Łapiński, którzy potrafili się wybronić nawet w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach. Przekonał się o tym choćby Mierzejewski, który miał piłkę na trzecim metrze, a jednak „Łapa" zabrał mu ją skutecznym wślizgniem. Najlepszą sytuację do wyrównania mistrzowie mieli w 39. minucie, gdy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Marek Citko. Przed laty z pewnością położyłby bramkarza efektownym zwodem i skierował futbolówkę do siatki. Tym razem jednak ten pojedynek wygrał Jakub Hładowczak.
Na początku drugiej połowy powinno być 1:1. Po dośrodkowaniu z prawej strony Szymkowiaka, z piłką na piątym metrze minął się Marcin Zając. Tymczasem w 50. minucie padła kolejna bramka. Tomasz Lisowski zagrał do Grzegorza Piechny, a ten technicznym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. W 54. minucie na 3:0 podwyższył Piotr Grzelczak, który uciekł prawą stroną Markowi Bajorowi i mocnym uderzeniem pokonał Andrzeja Woźniaka. W 57. minucie widzewscy mistrzowie byli bliscy zdobycia pierwszego gola. Po mocnej centrze Marcina Zająca, głową uderzył Gęsior, ale futbolówka poszybowała tuż nad poprzeczką. W 60. minucie było już 4:0, bo kolejną bramkę zdobył Piotr Grzelczak. W 68. minucie znowu było groźnie pod bramką Hładowczaka. Czerwiec wyłożył piłkę Szymkowiakowi, ten jednak, zamiast zamykać akcję, odegrał znowu do Czerwca, którego strzał z szesnastu metrów został zablokowany. W końcówce na boisku ponownie pojawił się Maciej Szczęsny, ale tym razem nie w roli bramkarza, tylko... napastnika. Jak się okazało, było to trafne posunięcie trenera Smudy. Co prawda, zanim Szczęsny pokazał swoje umiejętności strzeleckie, jego młodsi koledzy zdobyli jeszcze dwa gole (Mateusz Broź i Grzegorz Piechna, przy asyście trenera Marka Zuba). Jednak w ostatniej minucie gry, po rzucie rożnym egzekwowanym przez Szymkowiaka, honorową bramę dla weteranów zdobył właśnie Szczęsny.
Bramki:
1:0 Mierzejewski (2)
2:0 Piechna (50)
3:0 Grzelczak (54)
4:0 Grzelczak (60)
5:0 M. Broź (79)
6:0 Piechna (81)
6:1 Szczęsny (82)
Składy:
Widzew 07: Hładowczak, Szeliga, Ukah, Kursa, Lisowski (54, Zub), Budka (41, Douglas), Panka (41, Juszkiewicz), Bono (41, Bogunović, 62, Kłos), Masłowski (46, Grzelczak), Napoleoni (41, M. Broź), Mierzejewski (41, Piechna).
Widzew 96: Szczęsny (30, Woźniak, 54, Muchiński), Szarpak (32, Bajor), Łapiński (41, Gula), Michalski, Wojtala, Michalczuk (65, Gęsior), Szymkowiak, Czerwiec (27, Gęsior, 58, Czerwiec), Majak (65, Citko, 73, Szczęsny), Dembiński, Citko (41, Zając).
torpeda [del] para
Mazo
Dogrywka w Dobieszkowie
Sobota, 13.10.2007 21:46
[fot. Marek Kowal]
Po meczu piłkarze starego i nowego Widzewa spotkali się w klubowej kawiarni. Tam m.in. zostały przekazane pieniądze zebrane podczas imprezy na rzecz programu "Skrzydła", prowadzonemu przez Caritas Archidiecezji Łódzkiej. Po zakończeniu tej uroczystości piłkarze drużyny z 1996 roku wsiedli w autokar i udali się do Dobieszkowa. Przed jedenastu laty, ekipa trenera Smudy bywała w tym ośrodku przed każdym meczem. Tym razem udała się po meczu, na - jak to określił szkoleniowiec - dogrywkę. Zapewne zatem będzie okazja, by już w zamkniętym gronie do późnych godzin wspominać piękne chwile sprzed lat.
Sobota, 13.10.2007 21:46
[fot. Marek Kowal]
Po meczu piłkarze starego i nowego Widzewa spotkali się w klubowej kawiarni. Tam m.in. zostały przekazane pieniądze zebrane podczas imprezy na rzecz programu "Skrzydła", prowadzonemu przez Caritas Archidiecezji Łódzkiej. Po zakończeniu tej uroczystości piłkarze drużyny z 1996 roku wsiedli w autokar i udali się do Dobieszkowa. Przed jedenastu laty, ekipa trenera Smudy bywała w tym ośrodku przed każdym meczem. Tym razem udała się po meczu, na - jak to określił szkoleniowiec - dogrywkę. Zapewne zatem będzie okazja, by już w zamkniętym gronie do późnych godzin wspominać piękne chwile sprzed lat.
Mazo para
torpeda [del]
"Szymek"coraz bliżej powrotu
Mirosław Szymkowiak kilkakrotnie uciekł młodszym kolegom. Czy wiosną znów zagra w barwach Widzewa?
Przez jakiś czas głośno było o powrocie do wyczynowej piłki Mirosława Szymkowiaka.
Mówiło się o jego ponownej grze w Wiśle Kraków czy też zasileniu barw Korony Kolportera Kielce. Kibice Widzewa liczyli z kolei, że znów będzie reprezentował barwy ich ukochanego klubu. Później sprawa ucichła, a sam piłkarz deklarował, iż poświęci się pracy reportera w telewizji Canal +.
Okazuje się jednak, że ciągnie wilka do lasu. W sobotę 31-letni zawodnik oświadczył, że wstępnie rozmawiał z trenerem Markiem Zubem i być może rozpocznie z Widzewem przygotowania do rundy wiosennej. Sprawa ma się wyjaśnić już wkrótce.
Mirosław Szymkowiak kilkakrotnie uciekł młodszym kolegom. Czy wiosną znów zagra w barwach Widzewa?
Przez jakiś czas głośno było o powrocie do wyczynowej piłki Mirosława Szymkowiaka.
Mówiło się o jego ponownej grze w Wiśle Kraków czy też zasileniu barw Korony Kolportera Kielce. Kibice Widzewa liczyli z kolei, że znów będzie reprezentował barwy ich ukochanego klubu. Później sprawa ucichła, a sam piłkarz deklarował, iż poświęci się pracy reportera w telewizji Canal +.
Okazuje się jednak, że ciągnie wilka do lasu. W sobotę 31-letni zawodnik oświadczył, że wstępnie rozmawiał z trenerem Markiem Zubem i być może rozpocznie z Widzewem przygotowania do rundy wiosennej. Sprawa ma się wyjaśnić już wkrótce.
torpeda [del] para
Mazo
Wojciech Jarmuż po operacji
Niedziela, 14.10.2007 23:17
[fot. Michał Tuliński]
Wojciech Jarmuż jest już po operacji. Zabieg trwał blisko trzy godziny, przeprowadził go dr Marcin Domżalski. W trakcie operacji piłkarzowi scalono kość strzałkową, która została złamana podczas feralnego piątkowego treningu. Do wtorku piłkarz pozostanie w szpitalu, pod obserwacją lekarzy. Potem zostanie wypisany, ale jeszcze przez sześć tygodni będzie miał usztywnioną nogę. Po zdjęciu gipsu niezbędna będzie rehabilitacja. Co prawda, na dzień dzisiejszy trudno precyzyjnie określić, kiedy piłkarz będzie mógł wznowić treningi, ale prognozy przewidują, że nie wcześniej, jak za trzy miesiące.
Niedziela, 14.10.2007 23:17
[fot. Michał Tuliński]
Wojciech Jarmuż jest już po operacji. Zabieg trwał blisko trzy godziny, przeprowadził go dr Marcin Domżalski. W trakcie operacji piłkarzowi scalono kość strzałkową, która została złamana podczas feralnego piątkowego treningu. Do wtorku piłkarz pozostanie w szpitalu, pod obserwacją lekarzy. Potem zostanie wypisany, ale jeszcze przez sześć tygodni będzie miał usztywnioną nogę. Po zdjęciu gipsu niezbędna będzie rehabilitacja. Co prawda, na dzień dzisiejszy trudno precyzyjnie określić, kiedy piłkarz będzie mógł wznowić treningi, ale prognozy przewidują, że nie wcześniej, jak za trzy miesiące.
torpeda [del] para
Mazo
Kursa jedzie na reprezentację
Poniedziałek, 15.10.2007 11:13
Radosław Kursa w poniedziałek wyjeżdża na mecze reprezentacji Polski U-19. Tym razem będzie pozostawał do dyspozycji selekcjonera aż dwa tygodnie. Najpierw na zgrupowaniu w Olecku, a potem na turnieju eliminacyjnym Mistrzostw Europy U-19, który odbędzie się w dniach 20.10.2007 - 25.10.2007 na Litwie. W tym czasie rozegrane zostaną mecze "polskiej" grupy eliminacyjnej. Rywalami biało-czerwonych w grupie są Armenia, San Marino i Litwa.
Poniedziałek, 15.10.2007 11:13
Radosław Kursa w poniedziałek wyjeżdża na mecze reprezentacji Polski U-19. Tym razem będzie pozostawał do dyspozycji selekcjonera aż dwa tygodnie. Najpierw na zgrupowaniu w Olecku, a potem na turnieju eliminacyjnym Mistrzostw Europy U-19, który odbędzie się w dniach 20.10.2007 - 25.10.2007 na Litwie. W tym czasie rozegrane zostaną mecze "polskiej" grupy eliminacyjnej. Rywalami biało-czerwonych w grupie są Armenia, San Marino i Litwa.
Mazo para
torpeda [del]
Już po pierwszych badaniach
Piłkarze Widzewa są już po badaniach wydolnościowych, które przeprowadził współpracujący z łódzkim klubem doktor Jerzy Wielkoszyński. Sprawdzian był przeprowadzony na rowerku treningowym. Zawodnicy musieli jechać na nim z coraz większym obciążeniem, test był przerywany po osiągnięciu ustalonego poziomu tętna.
Na wtorek jest zaplanowany jeszcze test szybkościowy. Potem piłkarze będą mieli również trening na boisku. Tyle, że nie własnym, ale w Gutowie Małym. Widzewiacy własne obiekty muszą bowiem zwolnić na rzecz reprezentacji Polski i Węgier.
Piłkarze Widzewa są już po badaniach wydolnościowych, które przeprowadził współpracujący z łódzkim klubem doktor Jerzy Wielkoszyński. Sprawdzian był przeprowadzony na rowerku treningowym. Zawodnicy musieli jechać na nim z coraz większym obciążeniem, test był przerywany po osiągnięciu ustalonego poziomu tętna.
Na wtorek jest zaplanowany jeszcze test szybkościowy. Potem piłkarze będą mieli również trening na boisku. Tyle, że nie własnym, ale w Gutowie Małym. Widzewiacy własne obiekty muszą bowiem zwolnić na rzecz reprezentacji Polski i Węgier.
Widzewiacy myślą już o Polonii Bytom
Zawodnicy Widzewa nie wygrali jeszcze w tym sezonie wyjazdowego spotkania w ekstraklasie. Idealna okazja nadarza się w sobotę. Wówczas to łodzianie zmierzą się z Polonią Bytom (godz. 17). Szansa jest tym większa, że poloniści rozgrywają mecze u siebie - w Chorzowie.
A na stadionie Ruchu atmosfera będzie znacznie bardziej przyjazna dla widzewiaków, gdyż kibice obu klubów się przyjaźnią.
Bytomian w żadnym razie nie można lekceważyć. Pokonanie GKS Bełchatów i Zagłębia Lubin ma swoją wymowę.
Liczymy, że wreszcie ujrzymy odważnie grających łodzian. Z dwoma napastnikami, a jednym z nich będzie będący w coraz lepszej formie Piotr Grzelczak. Nie chodzi o ułańską szarżę, ale o walkę o zwycięstwo.
Wczoraj podopieczni Marka Zuba przechodzili badania wydolnościowe i szybkościowe. Przeprowadził je współpracujący z łódzkim klubem doktor Jerzy Wielkoszyński. Warto przypomnieć, iż na samym początku pracy Zuba w klubie z al. Piłsudskiego również przeprowadzono takie badania, porównanie ich wyników ma dać odpowiedź, jak duży postęp poczynili poszczególni piłkarze.
Dzisiaj rano ciąg dalszy testów, zaś po południu odbędzie się normalny trening. Tym razem w Gutowie Małym, bowiem główne boisko Widzewa będzie areną towarzyskiego meczu Polaków z Węgrami.
Jak wygląda dzisiaj sytuacja kadrowa w Widzewie? Wiadomo, że w Chorzowie nie będą mogli wystąpić kontuzjowani Joseph Oshadogan oraz Wojciech Jarmuż. Ten drugi ma już za sobą operację, w trakcie której scalono mu złamaną podczas treningu kość strzałkową. Wkrótce opuści szpital, ale normalne treningi będzie mógł podjąć dopiero za około trzy miesiące. Przeziębiony jest kameruński pomocnik Mack Bono, zaś Sasza Bogunović ma stłuczony staw skokowy (w sobotnim spotkaniu z gwiazdami Widzewa). Obaj jednak będą raczej w sobotę do dyspozycji szkoleniowca.
Zawodnicy Widzewa nie wygrali jeszcze w tym sezonie wyjazdowego spotkania w ekstraklasie. Idealna okazja nadarza się w sobotę. Wówczas to łodzianie zmierzą się z Polonią Bytom (godz. 17). Szansa jest tym większa, że poloniści rozgrywają mecze u siebie - w Chorzowie.
A na stadionie Ruchu atmosfera będzie znacznie bardziej przyjazna dla widzewiaków, gdyż kibice obu klubów się przyjaźnią.
Bytomian w żadnym razie nie można lekceważyć. Pokonanie GKS Bełchatów i Zagłębia Lubin ma swoją wymowę.
Liczymy, że wreszcie ujrzymy odważnie grających łodzian. Z dwoma napastnikami, a jednym z nich będzie będący w coraz lepszej formie Piotr Grzelczak. Nie chodzi o ułańską szarżę, ale o walkę o zwycięstwo.
Wczoraj podopieczni Marka Zuba przechodzili badania wydolnościowe i szybkościowe. Przeprowadził je współpracujący z łódzkim klubem doktor Jerzy Wielkoszyński. Warto przypomnieć, iż na samym początku pracy Zuba w klubie z al. Piłsudskiego również przeprowadzono takie badania, porównanie ich wyników ma dać odpowiedź, jak duży postęp poczynili poszczególni piłkarze.
Dzisiaj rano ciąg dalszy testów, zaś po południu odbędzie się normalny trening. Tym razem w Gutowie Małym, bowiem główne boisko Widzewa będzie areną towarzyskiego meczu Polaków z Węgrami.
Jak wygląda dzisiaj sytuacja kadrowa w Widzewie? Wiadomo, że w Chorzowie nie będą mogli wystąpić kontuzjowani Joseph Oshadogan oraz Wojciech Jarmuż. Ten drugi ma już za sobą operację, w trakcie której scalono mu złamaną podczas treningu kość strzałkową. Wkrótce opuści szpital, ale normalne treningi będzie mógł podjąć dopiero za około trzy miesiące. Przeziębiony jest kameruński pomocnik Mack Bono, zaś Sasza Bogunović ma stłuczony staw skokowy (w sobotnim spotkaniu z gwiazdami Widzewa). Obaj jednak będą raczej w sobotę do dyspozycji szkoleniowca.