Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: Widzew łódz

2010-03-07 22:09:47
Cała polska dzisiaj śpiewa derby Łodzi dla Widzewa! ; D
2010-03-07 22:22:10
derby są nasze :D:D
kto podawał do brozia na 1:3?
2010-03-07 22:27:25
Grzelczak
2010-03-07 22:28:44
tak tez mi sie wydawalo, ale zwatpilem na powtorce:)
dzieki
2010-03-07 22:32:15
;)

ogólnie to jak mówiłeś - różnica w przygotowaniu wyszła..
2010-03-07 22:34:54
tak przypuszczalem wlasnie. szybkosciowo szczegolnie w koncowce byla masakra.
2010-03-08 12:36:55

ŁKS Łódź - Widzew Łódź 1:4 (1:2)



Bez wsparcia swoich kibiców przyszło widzewiakom grać w derbach Łodzi. Mimo to, poradzili sobie znakomicie. Ograli rywala zza miedzy 4:1, co jest najwyższym w historii zwycięstwem czerwono-biało-czerwonych w derbach rozgrywanych przy al. Unii. To dla kibiców znakomita rekompensata tego, że nie mogli zjawić się na trybunach. Zwycięstwo cieszy tym bardziej, że to ełkaesiacy pierwsi zdobyli bramkę. Podobnie było jesienią, wówczas skończyło się 2:1. Tym razem widzewiacy dwa gole zdobyli już przed przerwą, a po przerwie dołożyli kolejne dwa.

Trener Paweł Janas zaskoczył nieco zestawieniem wyjściowego składu. Na ławce znalazł się Łukasz Broź, co było dotychczas nie do pomyślenia. Zastąpił go Ugo Ukah, który na prawej obronie grał już w Zabrzu, pod nieobecność właśnie Brozia. Jeszcze większą niespodzianką był występ od pierwszej minuty Piotra Kuklisa. Pierwsze pół godziny gry było raczej słabym widowiskiem. Oba zespoły nie bardzo miały ochotę zaryzykować i mocniej zaatakować. Walka toczyła się głównie w środku boiska i to nie zawsze w sportowy sposób. Sporo było fauli, często brzydkich, jak kopnięcie Świerczewskiego w twarz przez Kuklisa, czy cios Hajty w plecy Sernasa. Natomiast sytuacji podbramkowych było w tym fragmencie gry jak na lekarstwo. Przypomnieć wypada akcję z 3. minuty, kiedy to z bliska strzelał Piotr Grzelczak, ale prosto w bramkarza. W 18. minucie Hajto wrzucił piłkę z autu. Wyskoczył do niej Maciej Mielcarz, ale jego interwencja była niezbyt pewna, bo wypuścił futbolówkę z rąk. Na szczęście obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo. Dziewięć minut później niezłą akcję skonstruowali widzewiacy, ale zbyt szybko zakończył ją Darvydas Sernas, który oddał niecelny strzał z dystansu. W 31. minucie padła pierwsza bramka, niestety dla gospodarzy. Zaczęło się od wyrzutu piłki z autu przez Hajtę. Futbolówka trafiła do Marcina Adamskiego, który odegrał do Rafała Kujawy. Ten sprytnym uderzeniem piętą pokonał Mielcarza. Utrata bramki w sumie jednak dobrze wpłynęła na widzewiaków, którzy zabrali się do odrabiania strat. Dopięli swego w 42. minucie. Wówczas goście przeprowadzili koronkową akcję. Grzelczak zagrał do Robaka, który wycofał piłkę do Sernasa, a Litwin ładnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Trzy minut później było już 2:1 dla Widzewa. Po rzucie rożnym egzekwowanym przez Dudu, celnym strzałem głową popisał się Mindaugas Panka. Na przerwę to widzewiacy schodzili z przewagą.

Na początku drugiej odsłony widzewiacy - zadowoleni z prowadzenia - oddali inicjatywę miejscowym, lecz oni wcale nie kwapili się, żeby mocniej zaatakować. Co więcej, z upływem czasu ełkaesiacy wyraźnie tracili siły. To dawało graczom Widzewa coraz więcej sposobności do podwyższenia rezultatu. W 60. minucie okazję bramkową sprezentowali im sami ełkaesiacy. W niegroźnej sytuacji Wyparło w swoim polu karnym podał piłkę... Ostrowskiemu, ten natychmiast odegrał do Robaka. Strzał napastnika Widzewa był jednak zbyt lekki i bramkarz zdołał odbić piłkę, zaś dobitka Sernasa była niecelna. W 79. minucie Robak okazał się zbyt szybki dla Łakomego, ale nie wykorzystał sytuacji i uderzył niecelnie. Po chwili najlepszy snajper Widzewa miał okazję, żeby się poprawić, ale znowu chybił. Ostatnie dziesięć minut to już popis widzewiaków. W 81. minucie, po akcji Sernasa i Kuklisa, ten drugi uderzał z szesnastu metrów, ale trafił prosto w bramkarza. Chwilę potem Grzelczak ograł Łakomego i zagrał wzdłuż linii bramkowej do Łukasza Brozia, który bez trudu skierował piłkę do siatki. Wynik ustalił Marcin Robak już w doliczonym czasie gry. Widzewiak wykorzystał bardzo dobre podanie od Panki i strzałem z ostrego kąta pokonał Wyparłę.

Bramki:
1:0 Kujawa (31)
1:1 Sernas (42)
1:2 Panka (44)
1:3 Broź (82)
1:4 Robak (90)

Składy:
Widzew: Mielcarz, Ukah, Bieniuk, Szymanek, Dudu, Grzelczak, Panka, Kuklis, Ostrowski (68, Broź), Sernas (90, Grzeszczyk), Robak.
ŁKS: Wyparło, Balaz, Adamski, Hajto, Łakomy, Gevorgyan, Świerczewski, Kujawa, Madejski (63, Drumlak), Nawrocie (80, Wolański), Gikiewicz.

Żółte kartki:
Bieniuk, Dudu (Widzew), Hajto (ŁKS)

Sędzia:
Sebastian Jarzębak (Bytom)
Widzów:
6500






2010-03-08 16:07:35
Można wiedzieć z jakiego to serwisu?Podana liczba kibiców to kpina,bo samych biletów było 6,5tys.,a do tego karneciarze,vip itp.
2010-03-08 17:53:51
2010-03-08 18:27:46
z Widzewiaka wogole liczba ludzi sie nie przejmuj pisza co chca na kazdej stronie przeczytasz cos innego
2010-03-08 20:22:25
Dziewięciu rannych policjantów, uszkodzonych dziewięć radiowozów, spalony pusty budynek - to bilans awantur przed derbami Łodzi. Policja użyła armatek wodnych i ostrzelała chuliganów gumowymi kulami. Pięciu zatrzymanych odpowie za napaść na funkcjonariuszy.
Grupy pseudokibiców przedostały się do parku Poniatowskiego, chuligani zaczęli bić się między sobą, podpalili też pusty budynek przy al. Włókniarzy. Policja w końcu zmusiła widzewiaków, by zawrócili. Po godz. 18 w asyście policji wrócili pod stadion przy al. Piłsudskiego.


duzo zdjęc z walki w mieście




podziekowania i doping z pilkarzami po meczu
i zabawa w sniezki ;d


(editado)
2010-03-08 21:44:06
ostatnie derby...
2010-03-08 21:45:06
chociaz nam dali zarobic hehe
2010-03-08 21:52:10
po roku bycia bez derbow znow zatesknimy
2010-03-09 14:10:53
Rozmowa z Marcinem Robakiem

Damian Bąbol: "Kogo mamy się bać? Robaka?" - mówił przed derbami trener ŁKS-u Grzegorz Wesołowski. Chyba dodatkowej mobilizacji już Pan nie potrzebował?

Marcin Robak: Zgadza się. Jeśli pan Wesołowski przed meczem mówi takie rzeczy, to ja też mogę powiedzieć, że on nie jest dla mnie żadnym wielkim trenerem, który mógłby zrobić na mnie wrażenie. Oczywiście każdy szkoleniowiec może mieć swoje zdanie na temat mojej gry, ale akurat opinia trenera ŁKS-u mnie nie obchodzi.

Domyślam się, że satysfakcja z gola musiała być wyjątkowa?

- Pewnie, że tak. Mam taki charakter, że wolę udowodnić swoją wartość na boisku. Trener Wesołowski najwyraźniej przyjął inną taktykę i, prawdę mówiąc, trochę mu się dziwię. Nie wiem, co tymi wypowiedziami chciał osiągnąć. Może zależało mu, żeby na każdym kroku podkreślano, jak jego drużyna jest silna? Ja uważam, że ŁKS jest dobrym zespołem, ale teraz zdecydowanie za słaby na Widzew. Dlatego radziłbym trenerowi Wesołowskiemu, aby następnym razem miał trochę więcej pokory. To na pewno mu się przyda.


------------------------------------------------------------------


PATOLOGIA ,


"Robak ty k...!", "Ty śmieciu, już nie żyjesz", "Zabiję cię, słyszysz?", "Ty żydowski pedale" - usłyszał Marcin Robak po derbach. Wszystko działo się w hali przy al. Unii. Nikt ze służb ochrony nie reagował. Widzew wygrał z ŁKS-em 4:1 i wciąż jest liderem I ligi.

Koniec niedzielnych derbów. Na środku boiska piłkarze Widzewa cieszą się ze zwycięstwa. Przy loży honorowej zbiera się kilkuosobowa grupa pijanych kibiców ŁKS-u (większość z nich to kobiety). Zaczynają obrażać widzewiaków. Z trybun w stronę piłkarzy z al. Piłsudskiego lecą butelki i muszą ratować się ucieczką. W sali gimnastycznej, przez którą trzeba przejść, by dotrzeć do szatni, widzewiaków doganiają dwie pijane młode kobiety. Podbiegają do Marcina Robaka. Popychają go, szarpią, łapią za szyję, obrażają. "Robak ty k...!", "Ty śmieciu, już nie żyjesz", "Zabiję cię, słyszysz?", "Ty żydowski pedale" - słyszy napastnik Widzewa. Nikt go nie broni.

Dwie inne kobiety ruszają w kierunku Ugo Ukaha, ale w ostatniej chwili zatrzymuje je jedyna w sali pracownica ochrony, niska szczupła kobieta. Obrońca Widzewa zdążył jednak usłyszeć: "Ty ch...!", "W...j stąd". W sali pojawia się druga ochroniarka, ale agresorki nie dają się z niej wyprowadzić. W końcu piłkarzom z al. Piłsudskiego udaje się przedostać do szatni.

2010-03-09 14:57:09
jakos mnie to nie rusza Robaka pewnie tez to wali