Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: Widzew łódz
misio [del] para
MB [del]
gratuluje zwycięstwa widzewowi, ale myślę,że mimo, iż wysoko przegralismy to nie był to nasz strasznie denny mecz. po prostu szybkie bramki dla Wizewa ustawiły mecz. Mam nadzieje, iż pokażecie w ekstraklasie na co was stać. nam np. brakuje takiego napastnika jak en Litwin u was:)
torpeda [del] para
misio [del]
no wynik nie musial pokazywac co do konca dzialo sie na boisku tu racja
powodzenia Sandecji zycze w walce o 2 miejsce
powodzenia Sandecji zycze w walce o 2 miejsce
wy sie jakos podkladacie?tzn graja mlodziki czy cos w tym stylu? bo to juz 0:2 :P
Mam nadzieję, że widzimy się w ekstraklasie w sezonie 2010/2011 :) (Górnik Zabrze).
Widzew a właściwie Robak teraz za wszelką cenę pewnie będzie chciał zdobyć króla strzelców :)
Widzew a właściwie Robak teraz za wszelką cenę pewnie będzie chciał zdobyć króla strzelców :)
no prosze w 90 minucie zdolali strzelic gola na wage 3ptk niezle pozatym juz 2-0 przegrywalismy brawa dla nas ale i dla walecznego kluczborka
Miał być rewanż za niespodziewaną porażkę w Kluczborku jesienią, a były wielkie męczarnie i ostatecznie skromne zwycięstwo wywalczone już w doliczonym czasie gry. Widzewiakom na pewno należą się brawa za ogromną determinację i walkę do końca o zwycięstwo. Za pierwszą połowę zasłużyli jednak na kilka gorzkich słów.
Widzew przystępował do tego meczu już pewny awansu do Ekstraklasy. Mimo to, łodzianie zapewniali, że fakt osiągnięcia celu na ten sezon nie sprawi, że w końcówce rozgrywek zabraknie im motywacji. Niestety, w pierwszej części gra łodzian wyglądała właśnie tak, jakby myślami część z nich była już na wakacjach. Pierwsze minuty były zupełnie bezbarwne. Dopiero w 15. minucie celny strzał oddał Michał Glanowski, ale futbolówkę bez trudu złapał Maciej Mielcarz. Sześć minut później zaskoczyć bramkarza gości strzałem z dystansu próbował Wojciech Szymanek, który dostał piłkę od Dejana Miloseskiego i oddał ładny strzał z woleja. Futbolówka skozłowała przed bramkarzem gości, czym sprawiła mu nieco trudności. Ale Krzysztof Stodoła zdołał wybić ją poza linię końcową. W 25. minucie Widzew dostał zaskakujący cios, bo bramkę zdobyli goście. Z głębi pola piłkę zagrał Rafał Niziołek, a Waldemar Sobota ze spokojem posłał ją do siatki. Chwilę później Sobota mógł nawet podwyższyć na 2:0, ale jego strzał był minimalnie niecelny. W 35. minucie nastąpiła pierwsza zmiana w tym meczu. Nie piłkarza jednak, ale sędziego. Rafał Roguski doznał kontuzji i zastąpił go arbiter techniczny - Krzysztof Jakubik. W kolejnych minutach do ataku ruszył Widzew, ale efektem tego był tylko zablokowany przez obrońców strzał Darvydasa Sernasa. Tymczasem jeszcze przed przerwą drugą bramkę strzelili przyjezdni. Po rzucie wolnym z około 20 metrów, piłka trafiła w pole karne, gdzie tylko trącił ją Glanowski, a zmylony Mielcarz nie był już w stanie nic zrobić,
W przerwie musiało być gorąco w szatni Widzewa. Trener Janas zdecydował się od razu przeprowadzić dwie zmiany. Na boisku pojawił się Marcin Robak, który pewnie jeszcze nie był w pełni sił po kontuzji (inaczej zagrałby od pierwszej minuty) oraz Fernando Arriero, dla którego był to ligowy debiut. Te zmiany wpłynęły nieco na ożywienie gry, chociaż nie od razu wpłynęły na wynik. Początkowo w grze łodzian brakowało bowiem pomysłu i dokładności, w efekcie tylko nieliczne akcje przez nich konstruowane kończyły się celnymi strzałami. W 65. minucie, po akcji Miloseskiego, piłkę w polu karnym dostał Sernas. Litwin strzelił płasko, ale bramkarz z Kluczborka obronił. Kilka minut później z dystansu uderzał Grzelczak. Piłka po drodze odbiła się od jednego z zawodników i osiągnęła taki tor lotu, że mogła zaskoczyć bramkarza. Stodoła jednak z najwyższym trudem obronił. Dopiero w 77. minucie łodzianie po raz pierwszy trafili do bramki gości. Akcję zainicjował Miloseski, który zagrał na skrzydło do Brozia, ten w pełnym biegu wrzucił piłkę w pole karne, a tam do siatki skierował ją Robak. Wynik 1:2 nadal jednak łodzian nie satysfakcjonował. Dlatego na boisku pojawił się kolejny napastnik - Przemysław Oziębała. I to był strzał w dziesiątkę, bo już chwilę po pojawieniu się na placu gry, popularny "Ozi" doprowadził do remisu. Udział przy tym golu miał też Robak, który ładnie wyłożył piłkę Oziembale, a ten płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Dwie minuty później Oziębała miał zresztą szansę na trzeciego gola. Po jego uderzeniu gości uratowała jednak poprzeczka. Na zwycięską bramkę trzeba było czekać jednak aż do 90. minuty. Wówczas Stodołę pokonał Sernas, potężnym uderzeniem z 17 metrów. Na tym jednak wcale nie koniec emocji. Kluczbork nie zamierzał bowiem kończyć jako zespół przegrany i rzucił się do ataku. W ostatniej akcji uczestniczył nawet bramkarz. Natomiast jeden z zawodników MKS zobaczył w końcówce drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, za uderzenie w twarz Arriero i goście kończyli w osłabieniu.
Bramki:
0:1 Sobota (25)
0:2 Glanowski (43)
1:2 Robak (77)
2:2 Oziębała (78)
3:2 Sernas (90)
Miał być rewanż za niespodziewaną porażkę w Kluczborku jesienią, a były wielkie męczarnie i ostatecznie skromne zwycięstwo wywalczone już w doliczonym czasie gry. Widzewiakom na pewno należą się brawa za ogromną determinację i walkę do końca o zwycięstwo. Za pierwszą połowę zasłużyli jednak na kilka gorzkich słów.
Widzew przystępował do tego meczu już pewny awansu do Ekstraklasy. Mimo to, łodzianie zapewniali, że fakt osiągnięcia celu na ten sezon nie sprawi, że w końcówce rozgrywek zabraknie im motywacji. Niestety, w pierwszej części gra łodzian wyglądała właśnie tak, jakby myślami część z nich była już na wakacjach. Pierwsze minuty były zupełnie bezbarwne. Dopiero w 15. minucie celny strzał oddał Michał Glanowski, ale futbolówkę bez trudu złapał Maciej Mielcarz. Sześć minut później zaskoczyć bramkarza gości strzałem z dystansu próbował Wojciech Szymanek, który dostał piłkę od Dejana Miloseskiego i oddał ładny strzał z woleja. Futbolówka skozłowała przed bramkarzem gości, czym sprawiła mu nieco trudności. Ale Krzysztof Stodoła zdołał wybić ją poza linię końcową. W 25. minucie Widzew dostał zaskakujący cios, bo bramkę zdobyli goście. Z głębi pola piłkę zagrał Rafał Niziołek, a Waldemar Sobota ze spokojem posłał ją do siatki. Chwilę później Sobota mógł nawet podwyższyć na 2:0, ale jego strzał był minimalnie niecelny. W 35. minucie nastąpiła pierwsza zmiana w tym meczu. Nie piłkarza jednak, ale sędziego. Rafał Roguski doznał kontuzji i zastąpił go arbiter techniczny - Krzysztof Jakubik. W kolejnych minutach do ataku ruszył Widzew, ale efektem tego był tylko zablokowany przez obrońców strzał Darvydasa Sernasa. Tymczasem jeszcze przed przerwą drugą bramkę strzelili przyjezdni. Po rzucie wolnym z około 20 metrów, piłka trafiła w pole karne, gdzie tylko trącił ją Glanowski, a zmylony Mielcarz nie był już w stanie nic zrobić,
W przerwie musiało być gorąco w szatni Widzewa. Trener Janas zdecydował się od razu przeprowadzić dwie zmiany. Na boisku pojawił się Marcin Robak, który pewnie jeszcze nie był w pełni sił po kontuzji (inaczej zagrałby od pierwszej minuty) oraz Fernando Arriero, dla którego był to ligowy debiut. Te zmiany wpłynęły nieco na ożywienie gry, chociaż nie od razu wpłynęły na wynik. Początkowo w grze łodzian brakowało bowiem pomysłu i dokładności, w efekcie tylko nieliczne akcje przez nich konstruowane kończyły się celnymi strzałami. W 65. minucie, po akcji Miloseskiego, piłkę w polu karnym dostał Sernas. Litwin strzelił płasko, ale bramkarz z Kluczborka obronił. Kilka minut później z dystansu uderzał Grzelczak. Piłka po drodze odbiła się od jednego z zawodników i osiągnęła taki tor lotu, że mogła zaskoczyć bramkarza. Stodoła jednak z najwyższym trudem obronił. Dopiero w 77. minucie łodzianie po raz pierwszy trafili do bramki gości. Akcję zainicjował Miloseski, który zagrał na skrzydło do Brozia, ten w pełnym biegu wrzucił piłkę w pole karne, a tam do siatki skierował ją Robak. Wynik 1:2 nadal jednak łodzian nie satysfakcjonował. Dlatego na boisku pojawił się kolejny napastnik - Przemysław Oziębała. I to był strzał w dziesiątkę, bo już chwilę po pojawieniu się na placu gry, popularny "Ozi" doprowadził do remisu. Udział przy tym golu miał też Robak, który ładnie wyłożył piłkę Oziembale, a ten płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Dwie minuty później Oziębała miał zresztą szansę na trzeciego gola. Po jego uderzeniu gości uratowała jednak poprzeczka. Na zwycięską bramkę trzeba było czekać jednak aż do 90. minuty. Wówczas Stodołę pokonał Sernas, potężnym uderzeniem z 17 metrów. Na tym jednak wcale nie koniec emocji. Kluczbork nie zamierzał bowiem kończyć jako zespół przegrany i rzucił się do ataku. W ostatniej akcji uczestniczył nawet bramkarz. Natomiast jeden z zawodników MKS zobaczył w końcówce drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, za uderzenie w twarz Arriero i goście kończyli w osłabieniu.
Bramki:
0:1 Sobota (25)
0:2 Glanowski (43)
1:2 Robak (77)
2:2 Oziębała (78)
3:2 Sernas (90)
Wielkie brawa za charakter z Białegostoku, który świętuje!
torpeda [del] para
MB [del]
wyrzucili go a co steskniles sie ? niedlugo pewnie znow jakos tu zajrzy gural2
MB [del] para
torpeda [del]
No rzeczywiście bardzo się stęskniłem ...
Szkoda chłopaka taki dobry napinator z niego był :-(
Szkoda chłopaka taki dobry napinator z niego był :-(