Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: Widzew łódz

2010-10-29 23:08:23
nie chce sie tu spinać;> bo boisko i tak pokazalo wszysto;p zobaczymy jak w rewanżu;>
a z tobą rozmawiac nie bede bo KIBIC to jezdzi na mecze a nie siedzi przed monitorem;>
2010-10-29 23:32:02
a nie siedzi przed monitorem;>

przed chwila pisalem ze beka niezla z was
mogliscie z 20 biletow dac
i tak bysmy was przekrzyczeli

btw. trudno zebym z zagranicy mial na mecze przyjezdzac
2010-10-30 16:13:33
Mensaje borrado

2010-10-30 16:24:39
Mam szalik i nie wiecie jaka jest jego wartość? Tylko serio pisać.

Zdjęcie Fota
(editado)
2010-10-30 16:24:50
Mensaje borrado

2010-10-30 16:51:53
20zl
2010-10-30 16:52:17
bezcenny :D

2010-10-30 19:02:20
no pogratulowac
2010-10-30 20:47:32
Z bólem serca, ale pełna zgoda. Wszystko to prawda i jeszcze więcej. Panie Sylwestrze, czuję się oszukany przez Pana, nieudaczników piłkarzy, magistra poliglotę. Mam najdroższy karnet, A - lux. Nie dlatego, że z palcem w nosie mogłem sobie na to pozwolić, bo wcale nie. Mam go dlatego, że uwierzyłem w Pana obietnice o wielkim Widzewie, stadionie na 35 tyś. , pucharach itd. Dziś już wiem, że nie wykupię mojego miejsca na kolejną rundę. Nie dlatego, że jestem kibicem sukcesu, ale dlatego, że Pan mnie okłamał, a w dodatku, zamiast pod rękę ze Zbigniewem Bońkiem kontynuować pracę nad Wielkim Widzewem, skutecznie go zniechęcił i powierzył Pan według swego widzimisię Widzew dyletantom, beztalenciom, egzaltowanym karierowiczom, butnym idiotom z dyplomami trefnych uczelni, którzy największe zasługi w Widzewie położyli w dyskredytowaniu prawdziwych jego legend i dobroczyńców.Nie wykupię także dlatego, że że Pana urzędnicy zapewniali, że następny karnet będę mógł kupić już na nowy stadion, a stawiam dolary przeciw orzechom, że za kilka miesięcy znowu ogłoszą polowanie na jelenie w kurniku, tłumacząc naiwnie, że złe miasto utrudnia budowę. I niech Pan nie żartuje, iż Pan nie wie, że tylko prezydent miasta - samobójca może oddać tereny w wieczyste użytkowanie za 1% wartości. Jestem bardzo, bardzo rozczarowany i mówię o tym z ciężkim sercem, bo jeszcze do sierpnia wierzyłem Panu bezgranicznie. Niestety, jak wielu innych kolegów i dziennikarzy dostrzegam, że sprawy zdecydowanie przybierają zły obrót, a najsprawniej działającym działem w Pana przedsiębiorstwie jest dział PR. Świadomie kibicuję i zasiadam na trybunach od 1978 roku. Z wyrazami szacunku."
Autor : MiguelOviedo
2010-10-31 18:51:04
dobrze nApisane
2010-10-31 21:15:46
Widzew jeszcze bedzie wielki
2010-10-31 22:12:47
KIedyś. Na pewno nie za Cacków.
2010-10-31 22:56:33
dZiwny TEN chlop

chce budowac wielki Widzew lm itd a sam sobie zaprzecza swoim dzialaniem....

po kosztach wszystko.
2010-10-31 23:01:55
Ta, pewnie bedzie bral samych zawodników darmowych xd
Tylko musi sie liczyc, ze drugi Bruno nam się juz moze nie trafić.


Wie ktoś co z Nakoulmą?
2010-10-31 23:13:08
kontuzjowany caly czas


nakoluma za darmo, grzelak za darmo, bruno za darmo, grischok za darmo


a pamietam jak cacek mowil ze nie bedzie zalowal kasy
i po co ten stadion za tyle kasy !!??
co za idiotyzm

w druzyne pakowac kase
2010-11-01 23:04:41

Właściciel Widzewa: - Nasz trener dopiero się uczy



- Mam nadzieję, że ten mecz będzie nauczką dla trenera Kretka, z której wyciągnie odpowiednie wnioski. Podpisaliśmy z nim kontrakt na rok i wierzę, że po zakończonym sezonie nie będziemy zmuszeni szukać nowego trenera - mówi Sylwester Cacek.


Damian Bąbol: Jak nazwałby Pan porażkę Widzewa w Bełchatowie (drużyna z al. Piłsudskiego przegrała 0:1, tracąc gola w 95. minucie)? Kompromitacją?

Sylwester Cacek: Nie, bo byłaby to zbyt ostra ocena. Przegraliśmy, bo w ostatniej minucie straciliśmy głupiego, frajerskiego gola, którego doświadczona drużyna nie miała prawa stracić. Zbyt dużo błędów w tej sytuacji zostało popełnionych i dlatego z Bełchatowa nie wywieźliśmy nawet punktu.

Zaczęło się od błędu Bruno Pinheiro, później źle się zachował Tomasz Lisowski, a na koniec znowu nie wiadomo co w bramce robił Maciej Mielcarz.

- To prawda, ale być może udałoby się uniknąć straty tego gola, gdyby ktoś inny też wcześniej do tej sytuacji nie dopuścił.

Ma Pan na myśli trenera Andrzeja Kretka?

- Tak. Akurat w meczu z GKS-em trener Kretek nie zdał egzaminu. Mam nadzieję, że to spotkanie będzie dla niego nauczką, z której wyciągnie odpowiednie wnioski. Bo kiedy na boisko wszedł Dawid Nowak, to wiadomo, że siła ofensywna GKS-u zwiększyła się zdecydowanie. Trzeba było wtedy reagować. Kiedy gospodarze napierali, a od końca meczu dzieliły sekundy, trener powinien zrobić zmianę, zarobić trochę na czasie. Nie zrobił tego. Zachował się trochę jak Waldemar Fornalik w meczu Widzew - Wisła Płock. Prowadziliśmy wtedy 2:0 i w ostatniej minucie straciliśmy dwa gole. Wtedy Waldek popełnił podobny błąd, czyli nie zareagował zdecydowanie na to, co się działo na boisku. Dlatego nie wygraliśmy. Teraz już chyba na coś takiego by sobie nie pozwolił.

Widzew po raz kolejny stracił znakomitą okazję na dołączenie do czołówki. Pozycja trenera Kretka jest zagrożona?

- Dopóki drużynie nie grozi spadek, to nie. Dla trenera Kretka to tak naprawdę pierwszy sezon w ekstraklasie. Ma prawo do błędów, choć dobrze by było, gdyby ich nie popełniał. Szkoleniowiec dopiero uczy się radzić sobie z presją, jaka na nim spoczywa w każdym meczu.

I jak sobie radzi?

- Trzeba przyznać, że trochę szaleje przy linii bocznej. Prawda jest taka, że w każdym spotkaniu zdobywa kolejne cenne doświadczenia. Trudno być jednak teraz zadowolonym z osiągniętego wyniku. Bo jeśli się przyjrzymy wynikom z tego sezonu, to chyba każdy stwierdzi, że powinniśmy być zdecydowanie wyżej w tabeli. Ale nie załamujemy się. Na pewno to nie jest dobry moment na robienie trzęsienia ziemi w drużynie. Poza tym wkrótce czeka ją zimowa przerwa, którą musi jak najlepiej przepracować. Inna sprawa, że w przyszłym roku trener Kretek nie będzie już mógł powiedzieć, że dopiero poznaje drużynę, że przestawia ją na inny styl gry i dlatego potrzebuje więcej czasu. To już będzie w pełni jego zespół, za który będzie całkowicie odpowiadał. Podpisaliśmy z nim kontrakt na rok i wierzę, że po zakończonym sezonie nie będziemy zmuszeni szukać nowego trenera.

Czy nie jest tak, że to drużyna jest po prostu zbyt słaba na skuteczną walkę o pierwszą trójkę? I nawet najlepszy trener nic tu nie pomoże?

- Ta drużyna pokonała na wyjeździe Koronę Kielce, obecnego wicelidera, i wysoko wygrała u siebie z Jagiellonią. Nikt mi więc nie wmówi, że ten zespół nie ma możliwości i potencjału, aby być jak najwyżej w tabeli. Wychodzi na to, że problemem są braki w koncentracji, czego krótki i dobitny pokaz mieliśmy w ostatniej minucie meczu w Bełchatowie, a także w kilku innych wcześniejszych meczach na wyjeździe.

Trener narzeka na zbyt wąską kadrę, ale to przecież niejedyny problem. Bez poważnych wzmocnień Widzew nie ma szans na walkę o europejskie puchary. To chyba jasne.

- Potrzebujemy klasowego zawodnika na każdej pozycji. Doskonale o tym wiemy i zapewniam, że nie śpimy. Jesteśmy czujni, obserwujemy piłkarzy, z niektórymi jesteśmy w kontakcie.

Będą hity?

- Od sprowadzania piłkarzy z głośnymi nazwiskami jest właściciel innego klubu z ekstraklasy. My wolimy dokonywać przemyślanych transferów.

W pierwszej kolejności potrzebna jest zmiana na bramce. Maciej Mielcarz w Bełchatowie znowu pokazał, że jest w coraz gorszej formie.

- Tak to już jest, że wcześniej popełnione błędy wpływają na kolejne. Bartek Kaniecki był poważnym kandydatem do gry w pierwszym składzie, ale słyszałem, że w pucharowym meczu z Wisłą też się nie popisał. Rzeczywiście, jest problem.

Jest Pan w Widzewie od ponad trzech lat. Kiedy obejmował Pan klub, słyszeliśmy obietnice, że za pięć lat drużyna będzie walczyć o mistrzostwo i o Ligę Mistrzów. Była mowa także o nowoczesnym stadionie. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek z tego wyszło.

- Jak nie uda się awansować do pucharów w tym sezonie, to spróbujemy za rok. Jeśli chodzi o stadion, to inaczej sobie to wszystko wyobrażałem. Władze Łodzi muszą sobie w końcu zdać sprawę, że inne miasta pod tym względem biją je na głowę. Cały czas mam nadzieję, że rada miejska da nam zielone światło do rozpoczęcia tej inwestycji. 3 listopada jest sesja, na której - mam nadzieję - zostaną podjęte odpowiednie uchwały.

Naprawdę wierzy Pan, że do wyborów zostaną podjęte jakieś konkretne decyzje?

- Liczę na to, że tak, a jak nie i nadal będziemy spychani na dalszy plan, to zaczniemy coraz bardziej rozważać inne wyjścia z tej sytuacji. Nie chcę nikogo straszyć, ale moja cierpliwość też ma swoje granice. Mówiłem już w wywiadach, że łodzianie potrzebują czegoś, z czego mogą być dumni, i jak czytam, że dla miasta priorytetem jest ul. Piotrkowska i wydanie na jej zadaszenia milionów złotych, to chce mi się śmiać. A kiedy jest szansa, żeby wspomóc inwestycje, czyli stadiony, dzięki którym rzeczywiście byłoby głośno o Łodzi ze względu na możliwość podniesienia poziomu najpopularniejszej dyscypliny sportu, to rezygnuje się z tego.

Co jakiś czas słychać, że Widzew ma problemy finansowe. Piłkarze podobno nie otrzymują pensji na czas. Jest aż tak źle?

- Aż takich problemów nie ma. Być może pojawiły się pewne opóźnienia w wypłatach lub premiach, ale z tego, co wiem, tak było przez chwilę. Zresztą nie znam klubu, który nie zmagałby się nawet z tak niewielkimi kłopotami. Najważniejsze, że teraz wiemy, na czym stoimy. Żadna degradacja nam nie grozi. W końcu możemy też podejść do finansów w sposób planowy. Dokonaliśmy zmiany roku obrachunkowego, który teraz jest równoważny z sezonem piłkarskim, i oczekuję teraz od zarządu konkretnego biznesplanu na kolejne lata, który pomoże mi wiedzieć dokładnie, ile mam wyłożyć na dalsze funkcjonowanie klubu. Niedługo tak się powinno stać. Na pewno żadna katastrofa finansowa Widzewowi nie grozi.