Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Asunto: "Wasze" MŚ - wspomnienia kibiców

  • 1
  • 2
2010-06-11 11:45:17
grim80ripper [del] para Todos
MŚ w Meksyku pamiętam jak przez mgłę. Kojarzę starsze pokolenie mojej rodziny, zgromadzone przed Jowiszem, ściskające kciuki za Polskę, która niestety przegrała z Brazylią. Wygranej z Portugalią, bramki Smolarka, znakomitej gry Argentyny, Belgii czy Francji niestety nie pamiętam :(

Mondiale'90 to chyba najpiękniejsza impreza pod względem emocji (z biegiem lat coraz rzadziej umiałem emocjonować się KAŻDYM meczem). Po spotkaniach wychodziliśmy z kuzynem przed dom, "odgrywaliśmy" akcje bramkowe, piękne parady bramkarskie, robiliśmy "symulacje" meczów na kolejne dni - czy to kiwając sie zajadle przy piłce, czy grając w karty, bądź też... rzucając kości:) Ze sportowego punktu widzenia najbardziej zapamiętam zawód, jaki sprawili mi Holendrzy. Szkoda, że PZPN zapomniał, w jaki sposób Benhakker przygotował do MŚ najlepszą w owym czasie drużynę świata. Szczęśliwe wyjście z grupy, zaledwie remis z Egiptem, trochę pechowa (cholerny prowokator Voeller) porażka z Niemcami. Zachwycał swoją grą kameruński żywioł - bracia Biyik, Makanaky, doskonały N'kono w bramce, Roger Milla mijający Rene Higuitę 45 metrów przed bramką Kolumbii. Pamiętam, jak płakałem, kiedy Lineker strzelił im w dogrywce 2 bramki z karnych. Jak efemeryda błysnęła gwiazda Toto Schillachiego, znakomity turniej rozgrywał Roberto Baggio... I ta rozpacz, kiedy Włochów, zasługujących jak nigdy na Puchar Świata, zatrzymał genialny terminator karnych, Goycoaechea. Z tamtych mistrzostw świata w pamięci do dziś mam też oficjalny hymn - "Un Estate Italiana".

Cztery lata później był zorganizowany z ogromnym rozmachem turniej World Cup'94. To były mistrzostwa pięknych bramek, zdobywanych piłkami "Questra". Jak choćby w jednym z pierwszych meczów - USA-Szwajcaria. Na śliczną bramkę Bregy'ego z rzutu wolnego odpowiedział parę minut później, strzałem w same "widły" Eric Wynalda. Genialne bramki z kilkudziesięciu metrów ładował mecz za meczem Gheorge Hagi, niewiele ustępował mu Christo Stoiczkow. Objawiła się Nigeria, która w grupie niezasłużenie przegrała z Argentyną, a w fazie pucharowej długo opierała się Włochom. Rewelacyjne drużyny z dawnych demoludów - Bułgaria i Rumunia, plus świetna Szwecja (bardzo mi ich było żal po półfinale z Brazylią, a przez cały czas trwania WC'94 biegałem po osiedlowym boisku w koszulce Brolina) - to najpiękniejsze obrazki tamtych mistrzostw. No i bramka, którą szczególnie zapamiętałem - jak Ion Goikoetxea z okolic narożnika boiska wrzucił piłkę za kołnierz Bodo Illgnerowi :)
I ten dramat Escobara, o którym pisały wszystkie media na świecie... świadkowie morderstwa, krzyczący podobno przy każdym wystrzale: "gol". Brrr...

Zachęcam do podzielenia się wspomnieniami z najważniejszej piłkarskiej imprezy...
2010-06-11 14:15:37
Ja jestem trochę młodszy i pamiętam jedynie dwa Mundiale...

Mistrzostwa Świata 2002 w Korei Płd. i Japonii
Jak mówił Engel: "Jedziemy po złoto"... No niestety się nie udało. Pierwszego meczu z Koreą nie pamiętam, bo akurat byłem w przedszkolu. Pamiętam tylko, że płakałem jak się dowiedziałem, że przegraliśmy ;) Za to już na dwa kolejne: z Portugalią i USA się zerwałem :D
Mniej więcej po mistrzostwach zacząłem na serio interesować się piłką. Pamiętam komentarze Tomaszewskiego, który mówił, że w finale będzie kibicował Niemcom, bo są z naszego kontynentu :D
Był hattrick Paulety, ale też zwycięskie spotkanie z USA. Rzucały się w oczy ogromne błędy sędziów w meczach Korei (po meczu z Włochami też płakałem), a już to co wyprawiali w meczu z Hiszpanią wyglądało na wielce prawdopodobną korupcję. Ze zwycięzców pamiętam Rivaldo, Lucio i Ronaldo. 2002 był początkiem mojego zainteresowania piłką nożną.

Mistrzostwa Świata 2006 w Niemczech (Weltmesiterschaft)
Z tej imprezy pamiętam już o wiele więcej. Niestety też nie pooglądałem wszystkich meczów Polaków (mianowicie pierwszego z Ekwadorem) ze względu na wycieczkę szkolną. 0:2 w słabym stylu zdecydowanie zredukowało nasze szanse. Potem "zacięty mecz" z Niemcami, w którym gospodarze mieli ogromną przewagę, ale nas ratował Artur Boruc. Do 90 minuty... Mecz z Kostaryką już nie był tak interesujący. 2:1, znowu w kiepskim stylu przesądziło o dymisji Janasa. Po odpadnięciu Polski już nie interesowałem się tak bardzo. Finał z rzutami karnymi i czerwoną kartką (jak się okazało niezasłużoną) dla Zidane'a dał Puchar Świata Włochom. Niedługo potem zatrudniony został Leo Beenhakker...

MŚ 2010 RPA
Czekamy na rozpoczęcie!
2010-06-11 14:44:37
Jeśli chodzi o Mexico'86, to najbardziej pamietam starcie gigantów w ćwerćfinale, czyli mecz Brazylia - Francja i przestrzelone karne przez największe gwiazdy Zico, Socratesa i Platiniego.
Do tego reprezentacje Polski, która przed meczem z Maroko udzieliła wywaidu w ten sposob, że wchodząc do autokaru każdy mowił do kamery jaki będzie wynik. Praktycznie wszyscy typowali 2-0, część 3-0. Skonczyło się 0-0.
Pamietam też Linekera i jego trzy bramki. No i porażkę w Anglii po bramce ręką Maradony.
No i finał, w którym RFN dogoniła Argentynę od 0-2, na 2-2, ale potem Buruchaga przechylił szalę zwycięstwa na stronę Argentyny.

Italia'90 najbardziej kojarzy mi się z rezerwowymi. Najwięksi bohaterowie tych mistrzostw zaczynali turniej na ławce - Schilacci, Goicotchea i Milla. A także gwiazda mniejszego kalibru - David Platt (strzelił trzy bramki bodajze).
No i pamietam słabą Argentynę, która niewiele grając przekulała się do finału dzięki podaniom Maradony, bramkom Caniggi i paradom Goicochei.
Fajnie grajacy czesi ze Skuhravym w ataku, silne RFN z gwiazdą Mattheusem, nadspodziewanie dobrze grający Egipt, który będąc w grupie śmierci potrafił zremisować z Irlandią i Holandią a przegrał tylko z Anglią.
Do tego Kolumbia z dwoma szołmenami - Higuitą i Valderramą. Oraz rewelacja turnieju Kamerun.

USA'94, to rewelacyjna Nigeria, która pechowo odpadła w 1/8 mając Włochów na widelcu. Włosi zresztą praktycznie wszystko w tym turnieju zawdzięczają Baggio, który wyciągał ich z opresji strzelając gole w fazie pucharowej. Na szczęście w finale nie strzelił on karnego i wygrała Brazylia.
Ładnie pykali też luzacy reprezentujący gospodarzy - Aexi Lalas i Cobi Jones. Na tym turnieju objawiła się też światu nowa młodziutka gwiazda futbolu, Szwed w dredach, czyli Henrik Larsson.
Do tego ładnie pokazały się państwa z byłego bloku komunistycznego. Rumunia po świetnym meczu wyeliminowała w 1/8 Argentynę (bodajże 3-2) i Bułgaria, która w ćwierćfinale wyrzuciła za burtę Niemców.

Poźniejsze imprezy już jakoś tak bardzo nie zapadły w pamięci, wiadomo, człowiek starszy to i mniej sie zachwyca. Z Mundialu we Francji pamietam Chorwację, która o mały włos doszłaby do finału, przeszkodził im w tym Thuram, który strzelił w półfinale z nimi, bodaj jedyne swoje gole w reprezentacji narodowej.

Koera/Japonia, to bębenek pompowany przez Engela i dwie kleski na otwarcie turnieju. Poza tym, nie widziałem za wiele, gdyz Polsat zakodował sobie mistrzostwa i trzeba było oglądać w czeskiej TV (słabo mi odbierała), bądź w jakiejś niemieckiej, bodajże ARD/ZDF (niewiele tego było). Największy zawód to super silna Argentyna, która nie wyszła z grupy. No i generalnie słaba obsada półfinałów, czyli Korea, Turcja, średnio grające Niemcy (które bardzo szczęśliwie ograły Amerykanów)i tylko jedna silna Brazylia, choć wcześniej męczyła się z bardzo dobrze grającą Belgią.
No i jeszcze rewelacja turnieju, czyli Senegal, który na otwarcie ograł mistrzów świata a potem było juz tylko lepiej, aż do ćwierćfinału.

I to w sumie tyle, ostatniego Mundialu nie ma co wspominać, wszyscy pamiętają doskonale.
2010-06-11 14:59:38
Pierwszy mundial jaki pamiętam to Francja 1998. Do tej pory pamiętam mecze półfinałowe i finał. Pierw Chorwacja-Francja i genialny Suker a potem jeszcze genialniejszy Thuram i jego radość po golu na 2-1. A także Brazylia-Holandia i gol Kluiverta w 89 minucie i karne w tym niewykorzystany przez Franka (?) de Boer'a. Zapadło mi w pamięci również cudne otwarcie. Mianowicie 4 figury idące przez Paryż i właśnie nie wiem albo pod wieżę Eiffla albo pod Łuk Triumfalny.

Korea i Japonia to dla mnie wielkie emocje związane z występem Polaków i Canarinhos. Geniusz Ronaldo i Rivaldo. Objawienie się Ronaldinho. Pamiętam serię rzutów karnych Hiszpanów z Irlandią i parady Ikera potem wydrukowany przez sędziów mecz z Koreą i najszybszy gol mundialu w meczu o 3. miejsce.


Niemcy to już historia ostatnich lat i każdy pamięta sporo. Ja osobiście chyba najbardziej żałuję że nie udało mi się pojechać :(
Włosi zresztą praktycznie wszystko w tym turnieju zawdzięczają Baggio, który wyciągał ich z opresji strzelając gole w fazie pucharowej. Na szczęście w finale nie strzelił on karnego i wygrała Brazylia.

Ech, pamiętam... Następnego dnia wszyscy kumple na osiedlu (i ja oczywiście też) chodzili jak struci, jakby to Polska przegrała finał po karnych. Na tamtym turnieju szczerze znienawidziłem Canarinhos, po tym, jak niezasłużenie wygrali z Holandią... Oranjes nie grali wtedy szczególnie porywająco, ale w ćwierćfinale byli od Brazylii po prostu lepsi. W moim rankingu "nieulubionych", Kanarki są na 3. pozycji, zaraz za Niemcami i Francją...
2010-06-12 01:22:09
94'-USA
Wygrałem koszulkę w MCdonaldzie z numerem 10 w której strzeliłem piewrszą bramkę mojej klasy! przez mgłe pamiętam finał / karne, oglądany wśród znajomych taty przy grillu, od wtedy do dziś kibicuje Włochom. (aczykolwiek wtedy nie interesowałem się piłką tyle co rolkami) Maldini strzelił, Baresi... pudło, Baggio spudłował...? :-( to był naprawdę wielki finał Romario, Bebeto... chyba jest gdzieś nagrany na kasecie przez mojego ś+p dziadka, pod lózkiem babci z innymi kasetami.
A no i Stoichkov... Bułgaria...

98'-Francja
Też najbardziej pamiętam finał, szczęsciwym trafem byłem we Francji jak żabojady wygrały, wyjądowałem na jakimś placu... w miejscowości Deuville z tanczącymi w fontannie francuzami :-)
Fajne wspomnienie... i atmosfera szału / euforii... :-) meczu do końca nie pamiętam, ledwo co widzaiłem z za pleców jakiś Francuzów w kawiarni, ale zapamiętałem bardzo dobrze jedną laskę która się kąpała w fontannie w białej sukience :-) z butami na obcasie w ręku, niezła sztuka była - 'imprint' w pamięci został na zawsze. A piłkarsko to do dziś kompletnie nie rozumiem co się stało z Ronaldo, tak czy owak Francuzi byli niezli... Zidane kozaczył.

02'-Korea/Japan
Pamiętam że oglądałem połowe jakiegoś meczu Niemców w jakiejś budzie/sklepie na mazurach w jakiejs małej dziurze, z 3 ziomkami z łódki i jakimi miejscowymi. Finał u ziomka w domu na górnym piętrze z świrowaniem na tarasie i chyba (jeszcze) paleniem blantów. Oczywiscie pamiętam Polskę
te piękne ofensywne rozpoczęcie meczu z Koreą żeby po 5-minutach spuscic z tonu, i dać ciała.
Pamiętam też wygraną ze Stanami z Majdanem na bramce :-) no i Olisadebe... :-) ale ogólnie to Polskich kompromitacji wolę nie pamiętać, jak tej z Portugalią 0-4 panie Engel - zawsze krytukujący pana Beenhakkera który to z Portugalią pokazał się z nieco lepszej strony. Fajne było logo MŚ w 2002.

06'-Deutchland
Te MŚ bardzo miło wspominam, miesiąc wakacji z pustym domem z ogródkiem 'do opieki' do którego dostałem klucze, lato, słonce... sztuka gorąca, ...plecak, telewizor, antena! mała kanapa i radyjko, a to wszysko na Żoliborzu, nieopodal centrum W-wa. :-) bosko... oglądałem chyba wszsytkie mecze kibucując przyszłym Mistrzom świata ( bez Nesty :-( ), szczególnie pamiętam mecz Włochy-Australia (Hiddinka), irytujce decyzje sędziowskie, ale przeszli dalej, i wygarli... no i super półfinał Niemcy 0-2 Włochy, Grosso w dogrywce.. ahh... :-) :-] A Polska... szkoda gadać/pisac, z Niemcami mecz był konkretny, ogladalem u innego sokkerowego prezesa (Cytadeli)... reszta wiadomo....ekwador... eh... no comment
nawet mam fotke w necie (mojego Mistrzostwa Świata) :-):


10'-RPA
narazie fajnie się zaczeło... :-)
(editado)
2010-06-12 05:31:08
'90 mgła, moje jedyne wspominienie to kaseta video z patyczakowatym ludzikiem będącym logo tego mundialu i nazwisko maldini... może przypałętało się później, a może było tam od wtedy.

'94 pełna kontrola, zeszyt z notatkami, wyrysowane flagi i rozpisani strzelcy, najbardziej było mi żal norwegii która minimalnie nie wyszła z grupy, pamiętam Olega Salenko który strzelił 5 bramek kamerunowi i rogera milę którego żałowali komentaorzy, Ivana Camposa w pstrokatym stroju i CośtamCośtam Blanco który łapał piłkę nogami i przeskakiwał nad wślizgami przeciwników i Thomasa Ravelliego który bronił jak dzik, łysego jak kolano Leczkowa z Bułgarii której było mi szkoda po meczu o 3cie miejsce pomimo tego, że cieszyłem się ze zwycięstwa szwedów: larsson, ravanelli, dhalin, 2xanderson, ravelli to była ładna piłka... finał słaby jak barszcz i liche zwycięstwo brazyliczjczyków po baggio obstrzeliwujęcym orbitę.

'98 w sumie to nic nie pamiętam z tych mistrzostw, chociaż obejrzałem chyba wszystkie mecze - dziwne, to chyba starość

'02 wielka nadzieja i niewielki zawód po meczu z koreą, wielkie niedowierzanie po meczu z portugalią i wielkie zrozumienie po stanach (obudził mnie telefon kolegi ((DMG)) przy stanie 2:0) przyzwyczajony do braku naszych czułem się nieswojo obserwując ich na mundialu i nie zasmuciły mnie te porażki. Pięknie grający Turcy i oszustwa na korzyść Koreańczyków, smutek Hiszpanii i w sumie nawet nie wiem kto to wygrał... :/

'06 tu nasi jechali po złoto! beznadzieja z Ekwadorem (jasiom, to chyba to oglądaliśmy razem w moim udekorowanym flagami pokoju), świetny mecz z Niemcami i zmęczonego jelenia wyprzedzającego najszybszego zawodnika Bundesligi TurboLahma (łzy w oczach) i gówno wart mecz z Kostaryką, reszta chuj mnie już obchodziła

'10 spokój i normalność, bez zawałów serca, obcy grają z obcymi i fajnie się na to patrzy, chyba lepiej, że nasi nie grają (zwłaszcza biorąc pod uwagę jaki poziom prezentują ostanio), miło popatrzeć na fajna piłkę a CośtamCośtam Blanco nadal jest kozakiem :)
2010-06-12 10:27:16
Ledwo kojarzę mistrzostwa świata i Europy we Francji.

pierwsze mistrzostwa, jakie pamiętam na serio to te z 2002 roku. Mecz otwarcia Francja - Senegal i wielką sensacja, potem Polska - Korea w domu a srogie manto z Portugalią oglądaliśmy na basenie ;)
Natomiast Polska - USA 3-1 w domu obejrzałem.

Przypominam sobie też słynne gorące kubki przed mundialem ;)
A kolejne mistrzostwa - w Niemczech już bardzo dobrze. Kibicowałem Żabojadom.
2010-06-13 09:43:41
Pierwszy mundial jaki dobrze pamiętam to ten we Francji;) W 94 miałem 5 lat tylko i nie miałem większego pojęcia o piłce nożnej wtedy:P

Pamiętam, że w dniu otwarcia byliśmy na wycieczce klasowej gdzieś w górach, dzień był piękny i tylko się martwiłem czy zdążę na pierwszy mecz mundialu. Zdążyłem, a Brazylia(mój faworyt) ograła Szkotów 2:1 ;) Wieczorem Norwegia zremisowała z Marokiem 2:2 ;) Część tego mundialu oglądałem w domu,a część u ciotki na wsi. Najbardziej wspominam mecz Dani z Nigerią w 1/8 finału gdzie Duńczycy spuścili straszny łomot Nigeryjczykom - 4:1 jeśli dobrze pamiętam;) Później niesamowity ćwierćfinał pomiędzy Brazylią i Danią - świetny mecz Rivaldo i 2 jego bramki. Dramatyczne rzuty karne Włochów i Francji - cóż to musiał być za cios dla Włochów po 4 latach i porażce w karnych odpaść w ten sam sposób. Pamiętam też mecz Chorwacji z Niemcami gdzie Niemcy zostali rozłożeni na łopatki;) Mecz Argentyny z Holandią w 1/4 i niesamowitą bramkę Bergkampa w ostatniej minucie meczu;) Wreszcie 2 wielkie półfinały gdzie Thuram dał awans Francji do finału strzelając 2(jedyne w karierze reprezentacyjnej!) bramki oraz niezapomniane karne w meczu Brazylia-Holandia:) Finał to był dla mnie wielki cios:( faworyci przegrali z Francją, a Ronaldo był cieniem samego siebie...na szczęście 4 lata później...:P

Korea-Japonia 2002:

Po Polakach spodziewałem się przynajmniej wyjścia z grupy, pamietam szumne zapowiedzi Engela o tym, że jedziemy po puchar itp, a tu dupa. Najbardziej bolesna była porażka z Portugalią 0:4 i samolocik Paulety, którym chciał pokazać, że czas wracać do domu...jak na ironię Portugalia też odpadła i pewnie lecieliśmy razem samolotem:P Turniej wspominam bardzo dobrze poza reprezentacją Korei, która została przepchnięta aż do półfinału dzięki sędziom:( Jedyny mecz, w którym kibicowałem Niemcom w moim życiu to właśnie półfinał Niemcy-Korea. Ale skakałem z radości jak dżapongi przegrały:) Wkurzał mnie ten koreański prezydent machający czapeczką... Na szczęście Brazylia zrobiła swoje. Nie zapomnę bramki Ronaldinho z ćwierćfinału z Anglikami, wcześniej asysta do Rivaldo, a później czerwona kartka i wykluczenie do końca turnieju jeśli dobrze pamiętam:( Ronaldo był prawdziwą gwiazdą turnieju - nie do zatrzymania, szybki jak błyskawica. Na ten turniej osiągnął szczytową formę i z takim napastnikiem Brazylia nie miała prawa przegrać w tych mistrzostwach. Najbardziej szkoda mi było Hiszpanów skrzywdzonych w 1/4 z koreańczykami. 2 prawidłowo zdobyte bramki, odgwizdane dodatkowo chyba z 2 spalone, których nie było,a gdzie zawodnik hiszpański wychodził niemal sam na sam... pamiętam też piękny karny Xaviego w serii jedenastek - samo okienko:P Szkoda, że na takich wałkach Korea zaszła tak daleko, bo popsuli na prawdę ładny turniej... Trzeba przyznać, że Guus przygotował ich na prawdę dobrze, ale przy normalnym sędziowaniu odpadli by w 1/8 finału z Włochami...

2006:

Znów Polska dała ciała:P Mecze naszych oglądałem w Barze, ale nie wspominam tych wizyt miło, bo ludzi było pełno i co chwile ktoś przecinał linię łączącą ekran z moimi oczami:( Mecz otwarcia oglądałem u kumpla i pamiętam piękne bramki Lahma i Fringsa w meczu z Kostaryką wygranym 4:2. Najpiękniejszą bramkę turnieju zdobył jednak Rodriguez(chyba on?:P) w meczu z Mexykiem w 1/8 finału - w dogrywce przyjął na klatunie i zasadził z woleja:p Pamiętacie:> Francuzi byli prawdziwym zaskoczeniem, szkoda, że nie wygrali, bo mieliby piękną drogę po tytuł - od 1/8 Hiszpania, Brazylia,Portugalia i w finale Włosi;) To by było coś pięknego. Włosi z tego co pamiętam w 1/8 grali z Australią,a w ćwierćfinale z Ukrainą, więc rywale nieporównywalnie słabsi. Półfinał z Niemcami to jeden z najbardziej emocjonujących meczy jakie w życiu widziałem:P Darłem ryja w niebogłosy po bramce Grosso, a jak Del Piero winkla zawiesił chwilę później to już wiedziałem, że nic złego się w tym półfinale nie wydarzy:P Finał był bardzo emocjonujący, szkoda że Zizou taką głupotę zrobił, bo wtedy chyba Francuzi by wygrali,a tak drużyna też straciła skupienie przy tych karnych,a Włosi jakby na nie czekali i doskonale je wykorzystali;)

RPA 2010: narazie spoko:P Lodeiro zagrał ładne 16 minut:P Green wczoraj zapomniał, że kozłującej Jabulani się nie łapie:) Na otwarcie piękna bramka napastnika RPA o trudnym nazwisku:) Szalejący Diego przy linii bocznej - to będą piękne mistrzostwa:)
2010-06-13 10:04:45
we Francji mundial był w 98 ;)
W USA był w 94 :P

a Thuram w półfinale najpierw zawalił gola a potem się odpłacił

Pamiętam właśnie straszne wałki w 2002 roku :/ to było okropne, jak przepchali Koreę. A potem u dziadków oglądałem mecz o 3. miejsce - jak Sukur chyba strzelił 12 sekundzie :D

A bramkę w 2006 z Meksykiem strzelił Maxi Rodriguez. Fantastyczny gol, ale sam mecz strasznie nudny. Potem Argentyna odpadła ze Szkopami po karnych.
A Włochom w 1/8 finału z Australią pomógł sędzia, dyktując karnego, którego nie było
2010-06-13 10:14:20
we Francji mundial był w 98 ;)
W USA był w 94 :P


a czy ja gdzieś napisałem, że było inaczej:>
2010-06-13 19:59:41
aaa, ok :)
właśnie się zdziwiłem, że niby w tak młodym wieku miałbyś się piłą interesować :P

w sumie ja się zacząłem interesować piłką jak miałem 10 lat. Teraz mam już całe 11 i moja wiedza o piłce jest ogromna :D :D :D


nie no, żartuję :P. Ale pamiętam troszkę z 98 roku, że mi ojciec na jakimś bazarze kupił taką piłkę z 32 krajami, które grały na mundialu :D całe 10 złotych a piła jak jabulani :P

Ogólnie to jakoś bardziej pamiętam Euro, od 2000 roku, najlepsze moim zdaniem było w 2004 (tylko wygrała drużyna brzydko grająca). Pamiętam, że Ricardo w bramie na serii rzutów karnych z Anglią szalał i bez rękawic obronił karniaka a potem sam strzelił :D
2010-06-13 20:31:42
No mój pierwszy dobrze zapamiętany turniej to właśnie Francja 98 i w sumie od tego czasu na dobre zacząłem interesować się piłką;) Gdzieś rok później zacząłem kibicować Barcelonie i tak zostało do dzisiaj. Na początku lubiałem Inter ze względu na Ronaldo,ale Inter to widocznie nie było to;] Pamiętam, że w 98 zbierałem naklejki do albumu piłkarzami:P Gdzieś go jeszcze chyba mam. Naklejki były w niebieskich opakowaniach. Na pewno ktoś z Was też zbierał:P W 2002 też chyba zbierałem;)
2010-06-13 20:38:45
ja zbierałem Liga polska 97/98 :D
2010-06-13 21:50:51
Pierwszy mecz jaki pamietam z MŚ to Brazylia-Holandia, te rzuty karne i od tego czasu kibicuje Holandii :) Mam nawet koszulke repry Holandii (nie z tego mundialu, nie wiem czy w ogole z jakiegoś;P) noo i to moja ulubiona repra;) Mam nadzieje, ze do półfinału minimum dojdą w RPA :)
2010-06-13 23:02:50
no to ja pojade, bo wspomnienia mam chyba dosc ciekawe.

86... niestety nie pamietam, mialem roczek

90... przede wszystkim Roger Milla, malemu jaworkowi bardzo podobal sie ten murzynek tanczacy przy choragiewce i mozna powiedziec, ze moge go nazwac pierwszym swoim pilkarskim idolem. Pamietam bramke strzelona tylem glowy przez jakiegos Argentynczyka w meczu otwarcie. No i najwazniejsze co pamietam, to to ze w dniu meczu o 3 miejsce pojechalem z rodzicami pekaesem w ciemno do cioci z Plocka. Jak sie okazalo pozniej cioci nie bylo w domu, a ze wtedy komorek nie bylo to nie mozna bylo wiedziec gdzie jest. Wiec zwiedzanie Plocka (o ile jest tam co zwiedzac ;) ) i powrot na dworzec autobusowy i... ostatni autobus do wawy uciekl. Spalismy na lawce na dworcu. Ja, moj ojciec, moj 2-letni brat i moja matka w 6 miesiacu ciazy :]. rano wrocilismy i dziadek powiedzial ze wygraly Wlochy (stad pamietam ze mialo to zwiazek z Mundialem. Finalu niestety nie pamietam.

94.... Tutaj juz wieksza swiadomosc. pamietam lekko grubego Maradone, ktory oplul kamere cieszac sie z gola. Pamietam fenomenalna bramke Hagiego. Pamietam Alexisa Lalasa z USA (z zajebista broda). Bylem u wujka w dniu meczu finalowego, ale ze mecz byl chyba jakos pozno to nie dotrwalem i poprosilem zeby mi wujek go nagral na kasete VHS. Niestety kaseta byla chyba 100 minutowa, a mecz byl z dogrywka i karnymi, wiec dogrywka sie nagrala na poczatek kasety zamiast pierwszych 30 minut. A ja wlaczajac od poczatku zaczalem od tej dogrywki, ale w sumie nic nie stracilem bo 0:0 bylo.
PS. A no i Bebeto byl ze swoja kolyska :]

98... Jak ja nie lubilem Zidana...... w sumie tu juz chyba kazdy mecz ogladalem (albo 90% meczow). Wiec ciezko mi cos wylapac specjalnego skoro wszystko widzialem. No moze meczyk Brazylia-Dania byl super, i moj idol Roberto Carlos ktory postanowil wybijac pilke przewrotka w polu karnym i nie trafil (z teog Dania strzelial gola)

02... tu tez ogladalem prawie wszystko.. ale final byl szczegolny. W tym samym dniu byl mecz przyjazni Zaglebie Sosnowiec-Legia. jako ze wtedy jezdzilem troche na mecze to pojechalem do Sosnowca. Nawalilismy sie najpierw tanimi jabolami, a potem ogladalismy mecz w pubiemecz sie ogladalo tak, ze jak na koniec meczu wyszedlem na zewnatrz sie odlac (kibla w tym pubie chyba nie bylo) to z kumplem ne moglismy wspolnymi suilami ustalic wyniku meczu, ale doszlimy do wniosku ze raczej wygrala Brazylia. W koncu ktos nam powiedzial ze bylo 2:0.... ale kiedy wrocilismy do warszawy w gazecie Metro (rozdawanej za darmo, byl na pierwszej stronie blad drukarski i wynik 1:0). Wiec uznalismy ze nas wkrecili i moj kumplel jak wrocil do domu to myslal ze starszy fgo tez wkreca z tym 2:0. Swoja droga do dzis zupelnie nie kojarze jak bramki w tym finale wpadly.

06.... a tu chyba zadnych szczegolnych wspomnien nie mam. Final obejrzany u kumpla i tylko niedowiedarzanie po 6 browarach ze Zidane mogl sie tak dac sprowokowac
(editado)
(editado)
  • 1
  • 2