Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: KKS Lech Poznań
Sam mecz raczej pod kontrolą, nie kontrolowali w sumie jako tako tylko 2 części pierwszej połowy, kiedy Śląsk bramkę strzelił. Co by nie mówić - przypadkową.
Dobry mecz Hamalainena i Pawłowskiego. Linetty na 8 całkiem dobrze, w defensywie mnóstwo przerwań. Dobre wejście Teo.
Na trybunach świetnie, dobra forma po powrocie. Pod koniec "fanatyczny.." średnio poszedł, bo wiara już wypompowana była. Dobry klimat, czekamy na 1 marca.
Boli strata flagi.
Dobry mecz Hamalainena i Pawłowskiego. Linetty na 8 całkiem dobrze, w defensywie mnóstwo przerwań. Dobre wejście Teo.
Na trybunach świetnie, dobra forma po powrocie. Pod koniec "fanatyczny.." średnio poszedł, bo wiara już wypompowana była. Dobry klimat, czekamy na 1 marca.
Boli strata flagi.
robyert84 para
Kouta Tamazaki
niby gdzieś na grunwaldzie jakas wycieczka legionistów zgarnęła tą flage, bzdura troche tak jakby jechac incognito do warszawy i zrobić łapanke po meczu na piknikow i zabrać 50 szali i jakas flage.
To nie bzdura, tylko normalna rzecz, tak się robiło zawsze. W latach 90-tych to Legia na własnym stadionie musiała sie czasem pilnować, bo akurat po meczu wjechała sobie Arka w trzy samochody i łaziła pod stadionem lejąc maruderów. Albo jeżdżąc na wyjazdy Legii do innych miast, np do Poznania. Albo wycieczki samochodowe Lecha, robiące zasadzkę na Legię wracającą gdzieś ze Śląska, w okolicach Piotrkowa.
Co do samego stadionu, to sami straciliśmy kiedyś tak głupio flagę na Lechu, na rzecz lokalnego rywala. Potem próbowali raz jeszcze wykorzystać nasze wyjazdy na Lecha, ale chyba w najsłynniejszym przypadku, mieliśmy szczęście w nieszczęściu i nie dali rady (Lech-Arka, jesień'01, w ogóle co to był za zajebisty okres, miesiąc, masakra, jak sobie to przypominam...)
Co do samego stadionu, to sami straciliśmy kiedyś tak głupio flagę na Lechu, na rzecz lokalnego rywala. Potem próbowali raz jeszcze wykorzystać nasze wyjazdy na Lecha, ale chyba w najsłynniejszym przypadku, mieliśmy szczęście w nieszczęściu i nie dali rady (Lech-Arka, jesień'01, w ogóle co to był za zajebisty okres, miesiąc, masakra, jak sobie to przypominam...)
chodzi mi o to czy pikniki mają fany o które walczą?
Do piętnastej minuty jakoś to wyglądało, później kiepścizna na maksa.
Robak w nadboskiej formie gra mecz życia i ośmiesza Wołąkiewicza jak dziecko.
A karny to kabaret do potęgi. Nie przypominam sobie sytuacji, gdy sędzia robi trzy błędy podczas odgwizdania karnego.
Robak w nadboskiej formie gra mecz życia i ośmiesza Wołąkiewicza jak dziecko.
A karny to kabaret do potęgi. Nie przypominam sobie sytuacji, gdy sędzia robi trzy błędy podczas odgwizdania karnego.