Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: KKS Lech Poznań
Jerome [del] para
Bartucha
Zawszę tą samą. Real potrafi zrobić szpaner Barcie, Barca Realowi, wy już nie?
Bartucha para
Jerome [del]
znaczy się, że jak w Hiszpanii tak robią to w PL też muszą, bo jak nie to nieprzyzwoici?
Jerome [del] para
Bartucha
Znaczy się, że skoro byłeś gorszy od kogoś, to powinieneś mu oddać należny szacunek. Tradycja szpaleru nie jest od wczoraj, i jeśli Lechici (w co wątpię) się do niej nie zastosują, to będą przegrani dwa razy.
Nie będziemy grać jak Real, Barca, Atletico to chociaż możemy przejąć od nich dobre zachowania i szacunek dla rywala
(editado)
Nie będziemy grać jak Real, Barca, Atletico to chociaż możemy przejąć od nich dobre zachowania i szacunek dla rywala
(editado)
Bartucha para
Jerome [del]
bez przesady. może odrazu dywan czerwony rozkładać? jeśli dla Ciebie szacunek okazuje się poprzez zrobienie szpaleru to wybacz:)
Skopcony [del] para
Bartucha
i na ten dywan czerowny kwiatki jeszcze z koszyka posypac:)
Company para
Jerome [del]
Tradycja szpaleru nie jest od wczoraj, i jeśli Lechici (w co wątpię) się do niej nie zastosują, to będą przegrani dwa razy.
To weź podaj jakieś przykłady, bo ja na przykład nie pamiętam żadnego szpaleru dla Lecha, ani przy tytułach Łazarka, ani później.
To weź podaj jakieś przykłady, bo ja na przykład nie pamiętam żadnego szpaleru dla Lecha, ani przy tytułach Łazarka, ani później.
NS para
Jerome [del]
ten wyjazd do Warszawy to i tak dla nich bedzie katorga, jechac, żeby sie z Ciebie smiali, ubliżali, szydzili a jak grajki jeszcze zrobia szpaler to już tylko pokaza gdzie ich miejsce :P
robyert84 para
Jerome [del]
haha dowcipny jesteś, laskę możecie nam zrobić jak tam pojedziemy jak sobie zęby umyjecie bo na przyjemność trzeba sobie zasłużyć
ahaha chyba gdzie żescie byli jak wasze dzieci gwałcili :P
powiedz czy boli jak Legia w dupe p...;)
(editado)
powiedz czy boli jak Legia w dupe p...;)
(editado)
Tak jeszcze co do meczu:p
Mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań (2:1) stał nie tylko na wysokim poziomie sportowym, ale także kibicowskim. O decybele zadbał młyn gospodarzy, a oprawę zafundowała Matka Natura. Brzmi frapująco? Przekonajcie się dlaczego.
Lechia z punktu widzenia finansowego dostała wymarzony terminarz na fazę finałową. Na własnym boisku gościła już Legię Warszawa, wczoraj Lecha Poznań, a pod koniec maja zagra u siebie z Wisłą Kraków. Jeszcze przed meczem z Legią można było spekulować, że każde ze spotkań przyciągnie na stadion co najmniej (co najmniej!) 20 tys. widzów, tym bardziej, że organizatorzy nie podwyższyli cen biletów w stosunku do cen z fazy zasadniczej.
Wnioski po dwóch pierwszych spotkaniach odbiegają jednak od wcześniejszych, najwidoczniej zbyt optymistycznych założeń. Na Legię przyszło bowiem 18,5 tys., a na Lecha 16,5 tys. Trudno mówić o frekwencyjnej klęsce, natomiast nie sposób nie czuć niedosytu. Lechia walczy o prawo gry w el. do Ligi Europy, jej rywalami były najlepsze drużyny ligi, a na trybunach zasiadło niecałe 20 tys. kibiców. Być może to jest właśnie docelowa grupa, która przychodzi na PGE Arenę. Być może, choć jednocześnie warto pamiętać, że na sierpniowy mecz z Górnikiem Zabrze przyszło ponad 24 tys. widzów. Potencjał nie został więc do końca wykrzesany. Świeżym przykładem skutecznego marketingu świeci natomiast PZPN, który na finał Pucharu Polski między Zawiszą Bydgoszcz a Zagłębiem Lubin potrafił przyciągnąć aż 37 tys. widzów.
Megafon we władaniu „Bączka” i „Makiego”
Mimo że nie pękła granica 20 tys. widzów, atmosfera meczu z Lechem była niepowtarzalna. Kapitalnie dopingowali gospodarze, którzy śpiewy zaczęli wraz z pierwszym gwizdkiem, a zakończyli… no właśnie, kiedy? Kwadrans po spotkaniu, gdy przeprowadzaliśmy wywiady w strefie mieszanej, z tunelu prowadzącego na murawę ciągle dochodziły chóralne okrzyki. Zresztą do szatni długo schodzili sami piłkarze Lechii i jej trener. Podczas gdy Ricardo Moniz podpisywał autografy, jego podopieczni cieszyli się z wygranej z najwierniejszymi fanami. Z młyna w ręce bramkarza Mateusza Bąka i pomocnika Macieja Makuszewskiego powędrował nawet megafon, przez który obaj nie tylko podziękowali za doping, ale i zaintonowali kolejne przyśpiewki.
Goście z Poznania nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Zespół przegrał, a oni sami polegli w pojedynku na doping, bo ich 1,2 tys. gardeł nie było w stanie się przeciwstawić 15 tys. dobrze zorganizowanych krzykaczy. Przyjezdni, których wspierali sympatycy Arki Gdynia, wykorzystywali jedynie krótkie przerwy w dopingu gospodarzy. Głośniejsi byli także przed rozpoczęciem spotkania, gdy pozostałe sektory świeciły jeszcze pustkami. W samym meczu fani „Kolejorza” musieli jednak uznać wyższość lechistów.
Za oprawę odpowiada Matka Natura
Ani ultrasi Lechii, ani tym bardziej ultrasi Lecha nie przygotowali wczoraj żadnych opraw (gospodarze zrezygnowali nawet z flagowiska, które prezentowali w poprzednich meczach). Widowisko postanowiła jednak upiększyć Matka Natura, która stworzyła niezapomniane przedstawienie na niebie. W spektaklu wzięły udział purpurowe, rubinowe i malinowe chmury, które goniły się nad PGE Areną. Sunęły to w lewo, to w prawo, budząc podziw swym odcieniem, kształtem i ogromem. Piękno zjawiska jeszcze wierniej od słów oddają zdjęcia, których nie omieszkaliśmy zamieścić.
Widzów: 16 628 (w tym około 1200 gości)
Doping gospodarzy: 9/10
Flagi gospodarzy: 18
Doping gości: 5/10
Flagi gości: 7
link
http://ekstraklasa.net/ekstraklasa/wokol-meczu-lechia-lech-oprawa-prosto-z-niebios,artykul.html?material_id=5377895586875da94321af07
(editado)
Mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań (2:1) stał nie tylko na wysokim poziomie sportowym, ale także kibicowskim. O decybele zadbał młyn gospodarzy, a oprawę zafundowała Matka Natura. Brzmi frapująco? Przekonajcie się dlaczego.
Lechia z punktu widzenia finansowego dostała wymarzony terminarz na fazę finałową. Na własnym boisku gościła już Legię Warszawa, wczoraj Lecha Poznań, a pod koniec maja zagra u siebie z Wisłą Kraków. Jeszcze przed meczem z Legią można było spekulować, że każde ze spotkań przyciągnie na stadion co najmniej (co najmniej!) 20 tys. widzów, tym bardziej, że organizatorzy nie podwyższyli cen biletów w stosunku do cen z fazy zasadniczej.
Wnioski po dwóch pierwszych spotkaniach odbiegają jednak od wcześniejszych, najwidoczniej zbyt optymistycznych założeń. Na Legię przyszło bowiem 18,5 tys., a na Lecha 16,5 tys. Trudno mówić o frekwencyjnej klęsce, natomiast nie sposób nie czuć niedosytu. Lechia walczy o prawo gry w el. do Ligi Europy, jej rywalami były najlepsze drużyny ligi, a na trybunach zasiadło niecałe 20 tys. kibiców. Być może to jest właśnie docelowa grupa, która przychodzi na PGE Arenę. Być może, choć jednocześnie warto pamiętać, że na sierpniowy mecz z Górnikiem Zabrze przyszło ponad 24 tys. widzów. Potencjał nie został więc do końca wykrzesany. Świeżym przykładem skutecznego marketingu świeci natomiast PZPN, który na finał Pucharu Polski między Zawiszą Bydgoszcz a Zagłębiem Lubin potrafił przyciągnąć aż 37 tys. widzów.
Megafon we władaniu „Bączka” i „Makiego”
Mimo że nie pękła granica 20 tys. widzów, atmosfera meczu z Lechem była niepowtarzalna. Kapitalnie dopingowali gospodarze, którzy śpiewy zaczęli wraz z pierwszym gwizdkiem, a zakończyli… no właśnie, kiedy? Kwadrans po spotkaniu, gdy przeprowadzaliśmy wywiady w strefie mieszanej, z tunelu prowadzącego na murawę ciągle dochodziły chóralne okrzyki. Zresztą do szatni długo schodzili sami piłkarze Lechii i jej trener. Podczas gdy Ricardo Moniz podpisywał autografy, jego podopieczni cieszyli się z wygranej z najwierniejszymi fanami. Z młyna w ręce bramkarza Mateusza Bąka i pomocnika Macieja Makuszewskiego powędrował nawet megafon, przez który obaj nie tylko podziękowali za doping, ale i zaintonowali kolejne przyśpiewki.
Goście z Poznania nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Zespół przegrał, a oni sami polegli w pojedynku na doping, bo ich 1,2 tys. gardeł nie było w stanie się przeciwstawić 15 tys. dobrze zorganizowanych krzykaczy. Przyjezdni, których wspierali sympatycy Arki Gdynia, wykorzystywali jedynie krótkie przerwy w dopingu gospodarzy. Głośniejsi byli także przed rozpoczęciem spotkania, gdy pozostałe sektory świeciły jeszcze pustkami. W samym meczu fani „Kolejorza” musieli jednak uznać wyższość lechistów.
Za oprawę odpowiada Matka Natura
Ani ultrasi Lechii, ani tym bardziej ultrasi Lecha nie przygotowali wczoraj żadnych opraw (gospodarze zrezygnowali nawet z flagowiska, które prezentowali w poprzednich meczach). Widowisko postanowiła jednak upiększyć Matka Natura, która stworzyła niezapomniane przedstawienie na niebie. W spektaklu wzięły udział purpurowe, rubinowe i malinowe chmury, które goniły się nad PGE Areną. Sunęły to w lewo, to w prawo, budząc podziw swym odcieniem, kształtem i ogromem. Piękno zjawiska jeszcze wierniej od słów oddają zdjęcia, których nie omieszkaliśmy zamieścić.
Widzów: 16 628 (w tym około 1200 gości)
Doping gospodarzy: 9/10
Flagi gospodarzy: 18
Doping gości: 5/10
Flagi gości: 7
link
http://ekstraklasa.net/ekstraklasa/wokol-meczu-lechia-lech-oprawa-prosto-z-niebios,artykul.html?material_id=5377895586875da94321af07
(editado)
polsilver [del] para
Bartucha
znaczy się, że jak w Hiszpanii tak robią to w PL też muszą, bo jak nie to nieprzyzwoici?
jak sie ma klase to sie robi dla mistrza szpaler. slask zrobil elegancki, mam nadzieje, ze pyry nie pękną
jak sie ma klase to sie robi dla mistrza szpaler. slask zrobil elegancki, mam nadzieje, ze pyry nie pękną
Zagłębie zrobiło dla Zawiszy w Pucharze, cóż trzeba mieć klasę :P W Poznaniu jeszcze nie ogarniają pewnych spraw
Zawisza nigdy nie grał w 14 :(.. Poza tym Cracovii też byśmy szpaler chętnie zrobili ;)
Nie będzie okazji ;) No proszę, być honorowym tylko w stosunku do ziomków, brawo