Subpage under development, new version coming soon!
Asunto: »Real Madrid
Shirkov para
please [del]
\o/ Nie ma sensu przeliczać kasy wydanej na zawodnika na trofea.
Edson para
please [del]
jeden i drugi piszą w sumie podobnie, raz jeden walnie większą bzdurę, raz drugi, no ale wiadomo który przoduje w tym elemencie :D
czasem też coś sensownego padnie, żeby nie było że krytykuje tylko xD
czasem też coś sensownego padnie, żeby nie było że krytykuje tylko xD
Marek1234itd para
please [del]
W programie na stronie internetowej Telewizji Polskiej znalazł się najbliższy mecz Realu Madryt w Pucharze Króla. TVP transmitowała spotkania tych rozgrywek rok temu, ale dopiero od 1/8 finału. W tym sezonie polscy fani Królewskich będą mogli obejrzeć swoich ulubieńców już od 1/16. Spotkanie w Xàtivie, które odbędzie się w najbliższą sobotę o 22:00, będzie pierwszym w Copa del Rey dla drużyny Carlo Ancelottiego. Niewykluczone, że mecz będzie można obejrzeć także na stronie sport.tvp.pl, ale na razie nie ma na ten temat żadnych oficjalnych informacji.
Plan transmisji Pucharu Króla w Telewizji Polskiej:
Piątek, 6 grudnia: 23:30 FC Cartagena – FC Barcelona (TVP Sport, retransmisja)
Sobota, 7 grudnia: 22:00 Olímpic Xàtiva – Real Madryt (TVP Sport, na żywo)
Plan transmisji Pucharu Króla w Telewizji Polskiej:
Piątek, 6 grudnia: 23:30 FC Cartagena – FC Barcelona (TVP Sport, retransmisja)
Sobota, 7 grudnia: 22:00 Olímpic Xàtiva – Real Madryt (TVP Sport, na żywo)
Marek1234itd para
Marek1234itd
Jak podaje Marca, Gareth Bale w tym tygodniu dostanie więcej czasu na odpoczynek przed ligowymi starciami z Osasuną i Valencią. Carlo Ancelotti nie wystawi Walijczyka do gry podczas pucharowego spotkania w Xàtivie. Skrzydłowy ma powrócić na boisko dopiero za tydzień we wtorek, gdy Królewscy zmierzą się z Kopenhagą.
Bale od meczu z Barceloną grał praktycznie bez przerwy. Zaczynał każde z siedmiu ostatnich spotkań i prawie w każdym z nich zagrał pełne 90 minut. Wyjątkiem był mecz z Juventusem, gdy zszedł z murawy kwadrans przed końcem gry.
Odrodzenie Realu Madryt po porażce w stolicy Katalonii zbiegło się ze zwyżką formy Bale'a. Walijczyk w ostatnich siedmiu spotkaniach zdobył osiem bramek i zaliczył sześć asyst, a wisienką na torcie był sobotni mecz z Realem Valladolid, w którym zdobył hattricka.
Bale od meczu z Barceloną grał praktycznie bez przerwy. Zaczynał każde z siedmiu ostatnich spotkań i prawie w każdym z nich zagrał pełne 90 minut. Wyjątkiem był mecz z Juventusem, gdy zszedł z murawy kwadrans przed końcem gry.
Odrodzenie Realu Madryt po porażce w stolicy Katalonii zbiegło się ze zwyżką formy Bale'a. Walijczyk w ostatnich siedmiu spotkaniach zdobył osiem bramek i zaliczył sześć asyst, a wisienką na torcie był sobotni mecz z Realem Valladolid, w którym zdobył hattricka.
Marek1234itd para
Marek1234itd
Poniższy tekst pojawił się w dzisiejszym wydaniu dziennika El Mundo i został napisany przez Manuela Jaboisa.
„Jestem za Atlético, lubię Real i chodzę na Bernabéu. Komu się to nie podoba, wie co może zrobić. Heil Hitler!”. Nowa głowa Ultras Sur, Antonio El Niño, zdradza także, że futbol go „wali” i skarży się na to, że rozpoczęła się Liga. Schizofrenia, na którą cierpi najsłynniejsza i najbrutalniejsza grupa ultrasów w Hiszpanii, pożarła to grono od środka. Z nowym liderem także obecność na południowej trybunie obiektu, gdzie gorliwi fani zasiadali przez ponad trzy dekady. Do historii przechodzi także legenda ruchu ultrasów, Álvaro Cadenas: informacja o jego odejściu była tak ważna w Madrycie, że wyszła od ruchów neonazistowskich, gdzie Cadensa jest mitem, do mediów.
Cadenas to depozytariusz tradycji Ultras Sur, zastępca Ochaíty przez wiele lat i jego kompan w pomeczowych polowaniach na fanów rywali, kradzieżach, atakach i piorunującym zatrzymaniu w Bonn z powodu manifestacji z nazistowskimi flagami w jednym z największych skandali w historii Ultras Sur: wjeździe do Niemiec z wywieszonymi swastykami. Dzisiaj Cadenas to ojciec licznej rodziny i doskonały prawnik w jednej z poważniejszych międzynarodowych firm. Codziennie z rana zakłada koszulę z kołnierzem, żeby zakryć bliznę wojenną - ranę na szyi od ucha do ucha, którą nabył w Barcelonie w czasie walki z narkomanem. „Álvaro miał jeszcze jaja, żeby do niego wystartować i rozpieprzyć mu łeb”, powiedział członek Ultras Sur Antonio Salasowi, dziennikarzowi, dzięki któremu powstał film Diario de un Skin. „Chodziłem do niego na lekcje. Nigdy nie widziałem drugiego takiego spojrzenia w życiu”, powiedział El Mundo jeden z jego kolegów w boju.
Legenda Cadenasa to czysta biologia wyjęta z dokumentu National Geographic: najsilniejszy i najodważniejszy ze stada robi krok do tyłu, żeby pomóc swoim, a dopychają go członkowie dzikiej grupy z młodszą krwią. Jego nazwisko budziło terror, a jego bójki były opowiadane nowym jako legendy i część oficjalnej historii Ultras Sur. W 2002 roku został zatrzymany po raz ostatni: po ataku z samochodem-bombą niedaleko Bernabéu przed półfinałem Ligi Mistrzów z Barceloną ultrasi wyszli na ulice ze stemplem paniki i agresji, atakując wszystko, co zobaczyli. Telewizja puszczała łyse głowy, które okazywały na światło dzienne najgorsze, co miały w swoich podwójnych życiach, jakby wampiry nagle obudziły się ze snu. W barze zdano sobie sprawę, że jeden z nich, lider, był wielką nadzieją Adwokatury. Zwołano z nim spotkanie i zapytano czy jego aktywność poza biurem może odbić się negatywnie na jego pracy. Odpowiedział, że nie.
Álvaro Cadenas, który w dniu meczów otwierał bar Drakkar, stary Moai, a jeszcze wcześniej Mr. Raff Ochaíty, miejsce spotkań neonazistów i brutali Realu Madryt, usunął znaki klubu nocnego i wyrzucił metalowe rurki. W ostatnią sobotę na ulicy Marceliano Santy Maríi nie było śladu po Drakkarze, hulał zimny wiatr. Nie było też Ochy ani Cadenasa. Niektórzy z pierwszych liderów Ultras Sur - grupy powstałej w 1980 roku jako odłamek peñi Las Banderas, która wyłamała się z powodu agresji niektórych członków na fanów innych ekip - spadkobiercy Punkoya, Długiego, Szpilki czy Paranoika, są już są dziadkami. Klub miał z rządzącymi pakt od czasu złamania bramki w 1998 roku: żadnych symboli faszystowskich na Bernabéu, żadnych bójek i żadnego rzucania czegokolwiek na boisko. Kontrolowano ich za pomocą karnetów, które są jedynymi na całym stadionie, przy których wymaga się dokumentu tożsamości, żeby móc wejść. W meczu z Valladolidem 50 ultrasów, którzy znaleźli się na trybunie, krzyczało „przenoszone karnety”, co dekoncentrowało rywali bardziej niż tradycyjne obelgi.
To był niepotrzebny wysiłek. Real Madryt zdecydował o usunięciu Ultras Sur z południowej trybuny i zainstalowaniu tam tak pożądanej w klubie Grady Joven. Grupa od dwóch lat zmaga się z podziemną wojną o kontrolę nad rachunkami. Najmłodsi członkowie oskarżają historyczne postacie o wzbogacenie się przez komercjalizację Ultras Sur poprzez rejestrację marki, biura podróży i inne operacje, która wymagają działań finansowych i które według tych fanów służą tylko osobistemu bogaceniu się. Cadenasa wyzywano od „szczura” i „kreta” (to drugie za poinformowanie klubu o problemach). Z drugiej strony, rządzący oskarżali szczenięta o przedstawianie się ochronie Realu Madryt jako przyszli właściciele południowej trybuny, handlowanie i konsumowanie kokainy, chęć wykorzystania platformy do celów politycznych i powiązania z Frente Atlético. Napięcie wybuchło w czasie meczu z Málagą 18 października. Tego dnia jeden z przywódców młodych, Antonio El Niño, podszedł do liderów, żeby wytknąć im przynależność do frakcji politycznej, która mu się nie podobała (wszystkie części Ultras Sur to skrajna prawica, większość to wyznawcy Hitlera; niektórzy do tego stopnia, że zachęcają do powtórzenia Holocaustu). W czasie starcia z Juventusem Álvaro Cadenas wygarnął mu jego zachowanie bądź go zaatakował, zależnie od wersji. W następnym meczu u siebie, przeciwko Sevilli, grupa młodych poszła do Cadenasa, żeby powiedzieć mu, że są ludzie, którzy nie chcą, żeby dalej prowadził Ultras Sur. Według dwóch wersji, Cadenas zgodził się i pozwolił na zmianę. Jednak spotkanie, na którym miała wydarzyć się formalizacja przeniesienia władzy, nigdy nie nadeszło. I zaczęła się słowna wojna dwóch neonazistowskich grup, które chwalą się swoimi przestępstwami i dla których reputację mierzy się liczbą bójek, przy okazji zaprzeczając sobie w oficjalnych komunikatach niczym ministerstwa.
W końcu w nocy na 9 listopada, przed meczem z Realem Sociedad, grupa młodych, w większości należących do odłamku Madrid City Firm, pojawiła się w Dakkarze, żeby „spotkać się otwarcie z odpowiedzialnym za Ultras Sur” - tak brzmi wersja oficjalna. „Oni myśleli, że jak zostaną przyjęci? Mówią, że przyszli negocjować, ale negocjować z nożami?”. Były kastety, noży sprężynowe i pałki, ale według drugiej wersji, uzbrojeni byli ci drudzy. Młodzi twierdzą, że z baru wyszli weterani z „białą bronią”. Historyczni przywódcy zaprzeczają. „Dlaczego wymyślają, że z baru wyszli uzbrojeni ludzie, a nie mówią nic, że wielu z nich szło z nożami w rękach i dlatego ludzie musieli się bronić? Czy ktoś wierzy, że to oni zostali zaatakowani, gdy kilka godzin wcześniej ostrzegali na portalach społecznościowych, że idą walczyć?”.
Walka była ostra i przypominała stare czasy, gdzie tworzyła się tożsamość grupy. Bójka była kontynuowana na forach, gdzie El Niño, pseudonim Antonio Menéndeza, głowa młodej watahy, śmiał się z Cadenasa: „Nie wyszedł nawet z baru, zabrakło mu popcornu”. Tej nocy interweniowała policja. I zaczął działać Real, który był poinformowany o potężnych różnicach między frakcjami Ultras Sur. Klub wyrzucił 250 agresorów z trybuny i zapewnił wczoraj, że nie pozwoli, żeby Ultras Sur pojawili się na trybunie, kiedy kierują nimi „przestępcy”, którzy, jak mówią działacze, chcą tylko „wykorzystać Real do swoich pozaprawnych aktywności i nazistowskiej propagandy”. Oni sami określają się bardziej jako „politycy” (lub po prostu naziści) niż „kibice”, a ich lider, który był pierwszoplanową postacią wielu podróży i bójek Ultras Sur, jest kibicem Atlético Madryt, co w klubie przyjęto jako dowód, że południowa trybuna będzie instrumentem wykorzystywanym do pokazania się i robienia biznesu. Weterani ostrzegali przed tym, co się stanie: „Klub nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Jeśli przejmą władzę, nie będzie trybuny”.
W tym światku ataku na Drakkar został porównany do ataków w Oviedo w 1988 roku, który oznaczał awans do władzy Ochaíty, Cadenasa, Grubego czy Alberto Matesanza (Matesanz dźgnął potem w obecności Cadenasa człowieka w barze Refugio; Cadenas poszedł do więzienia, a Matesanz zniknął na 10 lat; w środowiskach nazistowskich mówiono, że walczył w Chorwacji). Przez Oviedo przejeżdżali ponad 20 lat temu dorośli ultrasi, którzy zobaczyli na święcie San Mateo stoiska komunistów i ich zaatakowali. Było wiele ataków nożem i zatrzymań, wśród nich Ochy i Cadenasa. Potem ci wrócili jednak do Madrytu jako bohaterowie. Przejęli władzę i nigdy jej nie oddali, aż do ostatniego miesiąca, gdy historia zakończyła koło, a grupa El Niño dokonała czegoś nie do pomyślenia: ruszyła na najbardziej legendarnych ultrasów w miejscu ich kultu, Drakkarze, i wyzwała na dziką walkę.
„Dlaczego Cadenas miał wyjść z baru? W Madrycie znają go wszyscy, przede wszystkim policja. Nie może spokojnie spacerować. Jeden cios i leci za kratki na długi czas. Mając ponad 40 lat i rodzinę, co on ma ci powiedzieć...”, mówi bliski mu człowiek. Po wycofaniu się starego lidera i jego otoczenia pojawiają się konwersacje z ostatnich chwil. „Szacunek, Niño Skin”, pisze jeden z ultrasów na Twitterze do tego samego Menéndeza, którego obrażał kilka dni wcześniej.
– Gratulacje, Niño, wyszedłeś na swoje.
– Wydarzyło się to, co musiało, nie ma czego gratulować. Co będzie teraz z tobą?
– Głupoty na bok. AC był szczurem i kretem, zostało to dobitnie pokazane. Szacunek dla odważnych.
– Obrażałeś mnie, brakowało ci szacunku, a nawet więcej. Trzeba być konsekwentnym i przyjąć odpowiedzialność.
– Pomyliłem się...
– Przyznawanie się do błędów jest dla mądrych. Na ulicy nikt nie będzie bity, gruba kreska i nowy etap. Ale będziecie musieli przełknąć swoje słowa.
Do tego młodego człowieka członkowie Ultras Sur zwracają się jak do Ojca Chrzestnego prosząc o interwencje. Użytkownik EvaHess88 pyta „kiedy skończy się z Bukaneros”, ultrasami Rayo. „W tych sprawach trzeba stąpać ostrożnie”, odpisuje. Wobec nacisków przyznaje: „Każdego świniaka czeka jego San Martín”. „Możesz na mnie liczyć, chłopie”, odpowiada mu. Jednak priorytetem nowych szefów jest Florentino Pérez, którego obwinia się o zniknięcie Ultras Sur z Bernabéu. W najbardziej radykalnych kręgach już pojawiły się pogróżki. W podobnej sytuacji był Laporta, gdy wyrzucił z Camp Nou grupę Boixos Nois.
Ultrasi debatują teraz nad przemijaniem i nostalgią. „Naszym życiem była ta trybuna, ta ulica, te podróże, te bójki, zatrzymania, grzywny i nieskończoność spraw, które, złe czy dobre, były naszym życiem. Chcemy, żeby było tak dalej”. Ich ofiary, wiele z nich naznaczonych na całe życie za przywdzianie złego szalika, oczekują, że tak nie będzie.
Co za debile. Ale przynajmniej, w przeciwieństwie do naszych "patriotów" oni mówią, że mają w dupie piłkę.
„Jestem za Atlético, lubię Real i chodzę na Bernabéu. Komu się to nie podoba, wie co może zrobić. Heil Hitler!”. Nowa głowa Ultras Sur, Antonio El Niño, zdradza także, że futbol go „wali” i skarży się na to, że rozpoczęła się Liga. Schizofrenia, na którą cierpi najsłynniejsza i najbrutalniejsza grupa ultrasów w Hiszpanii, pożarła to grono od środka. Z nowym liderem także obecność na południowej trybunie obiektu, gdzie gorliwi fani zasiadali przez ponad trzy dekady. Do historii przechodzi także legenda ruchu ultrasów, Álvaro Cadenas: informacja o jego odejściu była tak ważna w Madrycie, że wyszła od ruchów neonazistowskich, gdzie Cadensa jest mitem, do mediów.
Cadenas to depozytariusz tradycji Ultras Sur, zastępca Ochaíty przez wiele lat i jego kompan w pomeczowych polowaniach na fanów rywali, kradzieżach, atakach i piorunującym zatrzymaniu w Bonn z powodu manifestacji z nazistowskimi flagami w jednym z największych skandali w historii Ultras Sur: wjeździe do Niemiec z wywieszonymi swastykami. Dzisiaj Cadenas to ojciec licznej rodziny i doskonały prawnik w jednej z poważniejszych międzynarodowych firm. Codziennie z rana zakłada koszulę z kołnierzem, żeby zakryć bliznę wojenną - ranę na szyi od ucha do ucha, którą nabył w Barcelonie w czasie walki z narkomanem. „Álvaro miał jeszcze jaja, żeby do niego wystartować i rozpieprzyć mu łeb”, powiedział członek Ultras Sur Antonio Salasowi, dziennikarzowi, dzięki któremu powstał film Diario de un Skin. „Chodziłem do niego na lekcje. Nigdy nie widziałem drugiego takiego spojrzenia w życiu”, powiedział El Mundo jeden z jego kolegów w boju.
Legenda Cadenasa to czysta biologia wyjęta z dokumentu National Geographic: najsilniejszy i najodważniejszy ze stada robi krok do tyłu, żeby pomóc swoim, a dopychają go członkowie dzikiej grupy z młodszą krwią. Jego nazwisko budziło terror, a jego bójki były opowiadane nowym jako legendy i część oficjalnej historii Ultras Sur. W 2002 roku został zatrzymany po raz ostatni: po ataku z samochodem-bombą niedaleko Bernabéu przed półfinałem Ligi Mistrzów z Barceloną ultrasi wyszli na ulice ze stemplem paniki i agresji, atakując wszystko, co zobaczyli. Telewizja puszczała łyse głowy, które okazywały na światło dzienne najgorsze, co miały w swoich podwójnych życiach, jakby wampiry nagle obudziły się ze snu. W barze zdano sobie sprawę, że jeden z nich, lider, był wielką nadzieją Adwokatury. Zwołano z nim spotkanie i zapytano czy jego aktywność poza biurem może odbić się negatywnie na jego pracy. Odpowiedział, że nie.
Álvaro Cadenas, który w dniu meczów otwierał bar Drakkar, stary Moai, a jeszcze wcześniej Mr. Raff Ochaíty, miejsce spotkań neonazistów i brutali Realu Madryt, usunął znaki klubu nocnego i wyrzucił metalowe rurki. W ostatnią sobotę na ulicy Marceliano Santy Maríi nie było śladu po Drakkarze, hulał zimny wiatr. Nie było też Ochy ani Cadenasa. Niektórzy z pierwszych liderów Ultras Sur - grupy powstałej w 1980 roku jako odłamek peñi Las Banderas, która wyłamała się z powodu agresji niektórych członków na fanów innych ekip - spadkobiercy Punkoya, Długiego, Szpilki czy Paranoika, są już są dziadkami. Klub miał z rządzącymi pakt od czasu złamania bramki w 1998 roku: żadnych symboli faszystowskich na Bernabéu, żadnych bójek i żadnego rzucania czegokolwiek na boisko. Kontrolowano ich za pomocą karnetów, które są jedynymi na całym stadionie, przy których wymaga się dokumentu tożsamości, żeby móc wejść. W meczu z Valladolidem 50 ultrasów, którzy znaleźli się na trybunie, krzyczało „przenoszone karnety”, co dekoncentrowało rywali bardziej niż tradycyjne obelgi.
To był niepotrzebny wysiłek. Real Madryt zdecydował o usunięciu Ultras Sur z południowej trybuny i zainstalowaniu tam tak pożądanej w klubie Grady Joven. Grupa od dwóch lat zmaga się z podziemną wojną o kontrolę nad rachunkami. Najmłodsi członkowie oskarżają historyczne postacie o wzbogacenie się przez komercjalizację Ultras Sur poprzez rejestrację marki, biura podróży i inne operacje, która wymagają działań finansowych i które według tych fanów służą tylko osobistemu bogaceniu się. Cadenasa wyzywano od „szczura” i „kreta” (to drugie za poinformowanie klubu o problemach). Z drugiej strony, rządzący oskarżali szczenięta o przedstawianie się ochronie Realu Madryt jako przyszli właściciele południowej trybuny, handlowanie i konsumowanie kokainy, chęć wykorzystania platformy do celów politycznych i powiązania z Frente Atlético. Napięcie wybuchło w czasie meczu z Málagą 18 października. Tego dnia jeden z przywódców młodych, Antonio El Niño, podszedł do liderów, żeby wytknąć im przynależność do frakcji politycznej, która mu się nie podobała (wszystkie części Ultras Sur to skrajna prawica, większość to wyznawcy Hitlera; niektórzy do tego stopnia, że zachęcają do powtórzenia Holocaustu). W czasie starcia z Juventusem Álvaro Cadenas wygarnął mu jego zachowanie bądź go zaatakował, zależnie od wersji. W następnym meczu u siebie, przeciwko Sevilli, grupa młodych poszła do Cadenasa, żeby powiedzieć mu, że są ludzie, którzy nie chcą, żeby dalej prowadził Ultras Sur. Według dwóch wersji, Cadenas zgodził się i pozwolił na zmianę. Jednak spotkanie, na którym miała wydarzyć się formalizacja przeniesienia władzy, nigdy nie nadeszło. I zaczęła się słowna wojna dwóch neonazistowskich grup, które chwalą się swoimi przestępstwami i dla których reputację mierzy się liczbą bójek, przy okazji zaprzeczając sobie w oficjalnych komunikatach niczym ministerstwa.
W końcu w nocy na 9 listopada, przed meczem z Realem Sociedad, grupa młodych, w większości należących do odłamku Madrid City Firm, pojawiła się w Dakkarze, żeby „spotkać się otwarcie z odpowiedzialnym za Ultras Sur” - tak brzmi wersja oficjalna. „Oni myśleli, że jak zostaną przyjęci? Mówią, że przyszli negocjować, ale negocjować z nożami?”. Były kastety, noży sprężynowe i pałki, ale według drugiej wersji, uzbrojeni byli ci drudzy. Młodzi twierdzą, że z baru wyszli weterani z „białą bronią”. Historyczni przywódcy zaprzeczają. „Dlaczego wymyślają, że z baru wyszli uzbrojeni ludzie, a nie mówią nic, że wielu z nich szło z nożami w rękach i dlatego ludzie musieli się bronić? Czy ktoś wierzy, że to oni zostali zaatakowani, gdy kilka godzin wcześniej ostrzegali na portalach społecznościowych, że idą walczyć?”.
Walka była ostra i przypominała stare czasy, gdzie tworzyła się tożsamość grupy. Bójka była kontynuowana na forach, gdzie El Niño, pseudonim Antonio Menéndeza, głowa młodej watahy, śmiał się z Cadenasa: „Nie wyszedł nawet z baru, zabrakło mu popcornu”. Tej nocy interweniowała policja. I zaczął działać Real, który był poinformowany o potężnych różnicach między frakcjami Ultras Sur. Klub wyrzucił 250 agresorów z trybuny i zapewnił wczoraj, że nie pozwoli, żeby Ultras Sur pojawili się na trybunie, kiedy kierują nimi „przestępcy”, którzy, jak mówią działacze, chcą tylko „wykorzystać Real do swoich pozaprawnych aktywności i nazistowskiej propagandy”. Oni sami określają się bardziej jako „politycy” (lub po prostu naziści) niż „kibice”, a ich lider, który był pierwszoplanową postacią wielu podróży i bójek Ultras Sur, jest kibicem Atlético Madryt, co w klubie przyjęto jako dowód, że południowa trybuna będzie instrumentem wykorzystywanym do pokazania się i robienia biznesu. Weterani ostrzegali przed tym, co się stanie: „Klub nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Jeśli przejmą władzę, nie będzie trybuny”.
W tym światku ataku na Drakkar został porównany do ataków w Oviedo w 1988 roku, który oznaczał awans do władzy Ochaíty, Cadenasa, Grubego czy Alberto Matesanza (Matesanz dźgnął potem w obecności Cadenasa człowieka w barze Refugio; Cadenas poszedł do więzienia, a Matesanz zniknął na 10 lat; w środowiskach nazistowskich mówiono, że walczył w Chorwacji). Przez Oviedo przejeżdżali ponad 20 lat temu dorośli ultrasi, którzy zobaczyli na święcie San Mateo stoiska komunistów i ich zaatakowali. Było wiele ataków nożem i zatrzymań, wśród nich Ochy i Cadenasa. Potem ci wrócili jednak do Madrytu jako bohaterowie. Przejęli władzę i nigdy jej nie oddali, aż do ostatniego miesiąca, gdy historia zakończyła koło, a grupa El Niño dokonała czegoś nie do pomyślenia: ruszyła na najbardziej legendarnych ultrasów w miejscu ich kultu, Drakkarze, i wyzwała na dziką walkę.
„Dlaczego Cadenas miał wyjść z baru? W Madrycie znają go wszyscy, przede wszystkim policja. Nie może spokojnie spacerować. Jeden cios i leci za kratki na długi czas. Mając ponad 40 lat i rodzinę, co on ma ci powiedzieć...”, mówi bliski mu człowiek. Po wycofaniu się starego lidera i jego otoczenia pojawiają się konwersacje z ostatnich chwil. „Szacunek, Niño Skin”, pisze jeden z ultrasów na Twitterze do tego samego Menéndeza, którego obrażał kilka dni wcześniej.
– Gratulacje, Niño, wyszedłeś na swoje.
– Wydarzyło się to, co musiało, nie ma czego gratulować. Co będzie teraz z tobą?
– Głupoty na bok. AC był szczurem i kretem, zostało to dobitnie pokazane. Szacunek dla odważnych.
– Obrażałeś mnie, brakowało ci szacunku, a nawet więcej. Trzeba być konsekwentnym i przyjąć odpowiedzialność.
– Pomyliłem się...
– Przyznawanie się do błędów jest dla mądrych. Na ulicy nikt nie będzie bity, gruba kreska i nowy etap. Ale będziecie musieli przełknąć swoje słowa.
Do tego młodego człowieka członkowie Ultras Sur zwracają się jak do Ojca Chrzestnego prosząc o interwencje. Użytkownik EvaHess88 pyta „kiedy skończy się z Bukaneros”, ultrasami Rayo. „W tych sprawach trzeba stąpać ostrożnie”, odpisuje. Wobec nacisków przyznaje: „Każdego świniaka czeka jego San Martín”. „Możesz na mnie liczyć, chłopie”, odpowiada mu. Jednak priorytetem nowych szefów jest Florentino Pérez, którego obwinia się o zniknięcie Ultras Sur z Bernabéu. W najbardziej radykalnych kręgach już pojawiły się pogróżki. W podobnej sytuacji był Laporta, gdy wyrzucił z Camp Nou grupę Boixos Nois.
Ultrasi debatują teraz nad przemijaniem i nostalgią. „Naszym życiem była ta trybuna, ta ulica, te podróże, te bójki, zatrzymania, grzywny i nieskończoność spraw, które, złe czy dobre, były naszym życiem. Chcemy, żeby było tak dalej”. Ich ofiary, wiele z nich naznaczonych na całe życie za przywdzianie złego szalika, oczekują, że tak nie będzie.
Co za debile. Ale przynajmniej, w przeciwieństwie do naszych "patriotów" oni mówią, że mają w dupie piłkę.
Jak informuje brytyjski Express, Arsenal doszedł do porozumienia z Realem Madryt w sprawie 6-miesięcznego wypożyczenia Álvaro Moraty. Wychowanek Królewskich miałby zasilić szeregi Kanonierów w styczniu i wrócić do stolicy Hiszpanii wraz z końcem sezonu. Od jakiegoś czasu media informują, że Arsène Wenger obserwuje napastników Realu Madryt i miałoby trafić właśnie na 21-latka, nie zaś na Karima Benzemę.
W tym sezonie Álvaro Morata zaliczył zaledwie jeden występ od pierwszych minut w Primera División. Jego celem jest częsta gra i jak najszybsze powołanie do kadry Vicente Del Bosque, która w czerwcu przyszłego roku w Brazylii będzie bronić tytułu mistrza świata.
W tym sezonie Álvaro Morata zaliczył zaledwie jeden występ od pierwszych minut w Primera División. Jego celem jest częsta gra i jak najszybsze powołanie do kadry Vicente Del Bosque, która w czerwcu przyszłego roku w Brazylii będzie bronić tytułu mistrza świata.
Marek1234itd para
Marek1234itd
O ile dotychczas w kontekście Królewskich mówiło się o graczach ofensywnych - Falcao i Kun - lub środka pola - Gündoğan - o tyle dzisiaj MARCA podaje nazwisko potencjalnego nowego obrońcy - Iñigo Martíneza z Realu Sociedad. To nie pierwszy raz, kiedy młody Hiszpan łączony jest z Królewskimi. Florentino pierwsze poważniejsze podchody pod tego zawodnika robił przy transferze Illarry, ale ostatecznie nie wpłacił drugiej klauzuli.
Wzmocnienie pozycji stopera będzie jednym z celów klubu na lato. Jeszcze rok temu na środku obrony było nawet sześciu graczy - Ramos, Pepe, Varane, Nacho, Albiol i Carvalho. Teraz jest ich tylko czterech, bo dwóch ostatnich odeszło, przy czym Varane ma spore problemy z kolanem, a Pepe w lutym skończy 31 lat. Dlatego działacze powoli rozglądają się za dobrą opcją na stopera. (...)
Prezes Sociedadu, Jokin Aperribay, wie z pierwszej ręki, że Florentino ma zamiar latem wrócić do rozmów w sprawie Martíneza. Obaj panowie spotkali się w październiku na nieoficjalnym spotkaniu przy okazji wizyty Basków w Vallecas. Poruszano między innymi temat Iñigo. Pérez wie, że sytuacja może zostać rozegrana tylko w jeden sposób: klauzula, jak w przypadku Illarry, 30 milionów euro. Sam stoper dostałby taki kontrakt, jak jego kolega: 2,4 miliona euro netto za rok gry z małymi podwyżkami po każdym z pięciu sezonów.
Jednym z głównych zwolenników Martíneza jest sam Zidane, który zalecał także transfer Illarramendiego. Zizou rozmawiał dużo na temat tych graczy z byłym trenerem Sociedadu, Montanierem. Poza tym stoper wpasowuje się w charakterystykę, której obecnie szukają Królewscy: ma tylko 22 lata, gra w reprezentacji i świetnie rokuje na przyszłość. To jeden z kandydatów do wyjazdu do Brazylii obok Ramosa, Piqué i Albiola.
Na koniec dziennik dodaje, że wcześniej zainteresowanie Hiszpanem wykazywały Barcelona i Bayern. Blaugrana kontaktowała się z Sociedadem na życzenie Tito Vilanovy, który wskazał na konieczność wzmocnienia środka obrony. Katalończycy nie byli jednak w stanie zebrać 30 milionów euro, a Baskowie nie mieli zamiaru siadać do negocjacji. Jeśli chodzi o Bayern, to Pep szuka stoperów, którzy zapewnią mu lepsze wyprowadzenie piłki. Guardiola nie jest w tym względzie do końca zadowolony z Dante i Boatenga. Dlatego w tym sezonie na środku obrony grywał Javi Martínez, a w środku pola w rozegraniu pomaga Lahm. Zainteresowanie Bayernu jest świeże i przy dobrych raportach Bawarczycy nie będą mieć problemu z 30 milionami euro.
30 baniek za rezerwowego!?
Wzmocnienie pozycji stopera będzie jednym z celów klubu na lato. Jeszcze rok temu na środku obrony było nawet sześciu graczy - Ramos, Pepe, Varane, Nacho, Albiol i Carvalho. Teraz jest ich tylko czterech, bo dwóch ostatnich odeszło, przy czym Varane ma spore problemy z kolanem, a Pepe w lutym skończy 31 lat. Dlatego działacze powoli rozglądają się za dobrą opcją na stopera. (...)
Prezes Sociedadu, Jokin Aperribay, wie z pierwszej ręki, że Florentino ma zamiar latem wrócić do rozmów w sprawie Martíneza. Obaj panowie spotkali się w październiku na nieoficjalnym spotkaniu przy okazji wizyty Basków w Vallecas. Poruszano między innymi temat Iñigo. Pérez wie, że sytuacja może zostać rozegrana tylko w jeden sposób: klauzula, jak w przypadku Illarry, 30 milionów euro. Sam stoper dostałby taki kontrakt, jak jego kolega: 2,4 miliona euro netto za rok gry z małymi podwyżkami po każdym z pięciu sezonów.
Jednym z głównych zwolenników Martíneza jest sam Zidane, który zalecał także transfer Illarramendiego. Zizou rozmawiał dużo na temat tych graczy z byłym trenerem Sociedadu, Montanierem. Poza tym stoper wpasowuje się w charakterystykę, której obecnie szukają Królewscy: ma tylko 22 lata, gra w reprezentacji i świetnie rokuje na przyszłość. To jeden z kandydatów do wyjazdu do Brazylii obok Ramosa, Piqué i Albiola.
Na koniec dziennik dodaje, że wcześniej zainteresowanie Hiszpanem wykazywały Barcelona i Bayern. Blaugrana kontaktowała się z Sociedadem na życzenie Tito Vilanovy, który wskazał na konieczność wzmocnienia środka obrony. Katalończycy nie byli jednak w stanie zebrać 30 milionów euro, a Baskowie nie mieli zamiaru siadać do negocjacji. Jeśli chodzi o Bayern, to Pep szuka stoperów, którzy zapewnią mu lepsze wyprowadzenie piłki. Guardiola nie jest w tym względzie do końca zadowolony z Dante i Boatenga. Dlatego w tym sezonie na środku obrony grywał Javi Martínez, a w środku pola w rozegraniu pomaga Lahm. Zainteresowanie Bayernu jest świeże i przy dobrych raportach Bawarczycy nie będą mieć problemu z 30 milionami euro.
30 baniek za rezerwowego!?
zaskoczony? wy tak lubicie - Coentrao, Illara.
(editado)
(editado)
Marek1234itd para
Marek1234itd
Włoska prasa donosi, że prezes Realu Madryt, Florentino Perez, wynajął samolot, którym agent i jednocześnie ojciec Paula Pogby przyleci do Hiszpanii, żeby porozmawiać o przyszłości francuskiego pomocnika i ustalić warunki jego ewentualnej gry dla Królewskich.
Według Tuttosport, Real Madryt ze wszystkich sił będzie chciał zakontraktować Pogbę, który ostatnio wygrał nagrodę Golden Boy 2013, czym przyciągnął uwagę Paris Saint-Germain. Francuski klub również chciałby sprowadzić do siebie tego obiecującego piłkarza.
Z drugiej strony, Juventus wyraził już gotowość do przedłużenia kontraktu zawodnika.
Szok, że dopiero teraz się plotki pojawiają.
Według Tuttosport, Real Madryt ze wszystkich sił będzie chciał zakontraktować Pogbę, który ostatnio wygrał nagrodę Golden Boy 2013, czym przyciągnął uwagę Paris Saint-Germain. Francuski klub również chciałby sprowadzić do siebie tego obiecującego piłkarza.
Z drugiej strony, Juventus wyraził już gotowość do przedłużenia kontraktu zawodnika.
Szok, że dopiero teraz się plotki pojawiają.
Marek1234itd para
Marek1234itd
Według Melchora Mirallesa lekarze Królewskich są zaniepokojeni stanem kolana Raphaëla Varane’a. Gość programu Punto Pelota stwierdził, że specjaliści z Madrytu nie wykluczają możliwości przeprowadzenia kolejnej operacji, jako że staw kolanowy 20-latka wciąż nie jest w najlepszym stanie.
–Lekarze klubowi niepokoją się stanem kolana Varane’a i badają je z ogromną wnikliwością. Nie podjęto żadnej decyzji, jednak można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że dojdzie do interwencji chirurgicznej. Nie zdecydowano się jeszcze na żadne posunięcia, niemniej istnieje pewna obawa, ponieważ w takich przypadkach nie ma łatwych rozwiązań. Na tę chwilę wydaje się, że konieczna będzie operacja – uważa hiszpański dziennikarz.
Ze swojej strony Isidoro San José zwrócił uwagę, że uraz madryckiego obrońcy mógł wpłynąć także na chrząstkę kolanową Raphaëla i przypomniał, że Álvaro Benito, były piłkarz Los Blancos, musiał zdecydować się na zakończenie kariery z powodu podobnej kontuzji.
– To jedna z najpoważniejszych kontuzji, jakich doznają zawodnicy. Mam jednak nadzieję, że jestem w błędzie i w tym przypadku nie mamy do czynienia z urazem chrząstki. Jeśli tak, trzeba przygotować się na długie leczenie – stwierdził San José.
–Lekarze klubowi niepokoją się stanem kolana Varane’a i badają je z ogromną wnikliwością. Nie podjęto żadnej decyzji, jednak można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że dojdzie do interwencji chirurgicznej. Nie zdecydowano się jeszcze na żadne posunięcia, niemniej istnieje pewna obawa, ponieważ w takich przypadkach nie ma łatwych rozwiązań. Na tę chwilę wydaje się, że konieczna będzie operacja – uważa hiszpański dziennikarz.
Ze swojej strony Isidoro San José zwrócił uwagę, że uraz madryckiego obrońcy mógł wpłynąć także na chrząstkę kolanową Raphaëla i przypomniał, że Álvaro Benito, były piłkarz Los Blancos, musiał zdecydować się na zakończenie kariery z powodu podobnej kontuzji.
– To jedna z najpoważniejszych kontuzji, jakich doznają zawodnicy. Mam jednak nadzieję, że jestem w błędzie i w tym przypadku nie mamy do czynienia z urazem chrząstki. Jeśli tak, trzeba przygotować się na długie leczenie – stwierdził San José.